12 maj 2015

Rozdział 32

Dziękuję za komentarze i pokazanie błędów ;) Rozdział miałam dodać już w sobotę, ale wtedy liczył tylko 3 strony. Dopisałam jeszcze dwie i oto jest:

Rozdział 32
"Alexander White"







Władzę nad Zakonem Feniksa, według woli Albusa, przejęła Minerwa McGonagall. Była to już starsza kobieta, nauczycielka w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Uczyła tam Transmutacji od wielu lat. Po śmierci Dumbledore'a przejęła także dyrektorstwo, ale nie na długo. Lord Voldemort przejął władzę nad ministerstwem magii i niedługo nowym dyrektorem miał zostać Severus Snape – szpieg-śmierciożerca, zdrajca, prawa ręka Voldemorta... Niewiele osób znało prawdę.
Zebranie Zakonu Feniksa nie mogło się dalej odbywać w domu przy Grimmauld Place 12 , gdyż Snape znał jego adres. Kingsley zaproponował swój dom na Siedzibę Główną i od lipca właśnie tam obywały się spotkania.


* * * * 

– Panie, Hogwart jest nasz! – obwieścił Lucjusz Malfoy wracając z bitwy. – Nie mieli szans z nami.
– To dobra wiadomość, Lucjuszu. – odparł Czarny Pan popijając czerwone wino z kieliszka. – Severus już dalej sobie poradzi z tą szkołą.
– Oczywiście, panie. – ukłonił się i wyszedł.
Tom został sam i zaczął rozmyślać nad przyszłością. Miał wszystko do czego dążył przez kilkanaście lat – ministerstwo, Hogwart, ale nie miał porażki swojego życia, czyli Harry'ego Pottera. Przysiągł sobie, że dopadnie go jak najszybciej. Obecnie chłopak ponoć się ukrywa...
Już nie długo, już nie długo, powtarzał sobie. [Tom]

* * * *

– I co tam jest? – dopytywał Ron Harry'ego. Kilka minut temu dostał list od Knota, w którym znajdował się testament Albusa Dumbledore'a.
– Eeee... – bąknął. Wyjął jeszcze jeden list i przeczytał – Ostatnia wola i testament Albusa Persiwala Wulfrika Briana Dumbledore’a...  Ronaldowi Biliusowi Weasleyowi pozostawiam mój wygaszacz, w nadziei, że wspomni mnie, gdy go użyje. – podał Ronowi wygaszacz. –  Pannie Hermionie Jean Granger pozostawiam egzemplarz moich Baśni barda Beedle’a, w nadziei, że znajdzie w nich rozrywkę i pożytek. – wyjął książkę i podał dziewczynie. Wstrzymał oddech ma chwilę. – Harry‘emu Jamesowi Potterowi - przeczytał i poczuł, że wnętrzności skręcają mu się z zaciekawienia - pozostawiam znicz, którego złapał podczas pierwszego meczu quidditcha w Hogwarcie, na pamiątkę satysfakcji płynącej z wytrwałości i sprawności. 
Popatrzeli na rzeczy im zapisane.
– Nie myślałem, że i ja znajdę się w testamencie. – odezwał się Weasley.
– Popatrzcie, tutaj jest coś jeszcze. – Wyjął kolejny kawałek papieru zapisany pismem Knota.


Panie Potter, 
Albus Dumbledore zapisał także Panu Miecz Godryka Gryffindora, ale nie dostanie go pan, ponieważ jest własnością ministerstwa. 
Korneliusz Knot


– To wszystko? – zapytała Hermiona.
– Jak widać. Ciekawe dlaczego Dumbledore chciał mi dać ten miecz...
– On ma zawsze jakiś ukryty plan... – westchnęła Granger.
– Ten wygaszacz jest odjazdowy! – krzyknął Ron bawiąc się nim dalej.
– Myślę, że powinniśmy zawitać na Grimmauld Place...
– Ale przecież tam jest Kwatera... – zaczęła Hermiona, ale przerwał jej Harry.
– Nie. Wątpię, aby tam nadal była. Snape zna adres.
– A no tak... Ciekawe gdzie teraz jest!
– Ron, może nie powinniśmy się kontaktować w ogóle z Zakonem.
– Też tak uważam, Hermiono. A więc teleportujmy się na Grimmauld Place do domu Syriusza.
– A jeśli on tam będzie? W końcu tam mieszka.
– W to też wątpię. Myślę, że mieszka teraz gdzie indziej. Po za tym miał jakąś misję Remusem.
– Mam nadzieję, że się nie mylisz, Harry. – powiedział Ron. Nie mieli ochoty na tłumaczenie się ze swojej misji.
– Ja także. – dodała Panna-Wiem-To-Wszystko.


* * * * 

Hiszpania jest gorącym i niezwykłym krajem, idealnym do odpoczynku od zgiełku codzienności. Kraj ten też był siedzibą Magów Żywiołów, najpotężniejszych czarodziejów. Ich rezydencja znajduje się nad plażą; w pobliżu nie znajdowało się nic więcej oprócz lasów. To miejsce jest tajemnicze i bardzo dobrze ukryte. Niewielu tutaj było. Sam Alexander nie zaprasza nikogo tutaj. Wstęp więc ma bardzo mało osób – obsługa, jego brat i siostra i kilku przyjaciół rodziny.
Pałac ma 4 piętra. We wnętrzu panuje przepych. Ozdobne meble, kosztowne rzeźby, wielkie obrazy, to tylko część bogactwa tutejszej rodziny. Na co dzień można tutaj spotkać Alexandra oraz Ellie, córkę siostry matki Severusa Snape'a, o której ten nie miał pojęcia oraz od nie dawna Szweckiego Maga Umysłu, Lucasa Johnsona.
Alexander White jest pół–magiem żywiołów, czyli posiada on tylko połowę darów – włada ogniem i wodą. Jest nieśmiertelny, a obecnie liczy 1800 lat, nie żeby liczył. Ale wygląda na góra 30 lat. Wiele osób mówi, że wygląda jak bóg. On sam tak nie uważa. Jego bujne brązowe włosy czasami się kręcą i nadają mu 'słodkiego' wyglądu. A z jego pięknych brązowych oczu nie da się nic wyczytać.       Ubrany był zawsze elegancko. Koszula, marynarka i dopasowane spodnie. Często także chodził w garniturze.  Czarodzieje uważają go za przesympatycznego gościa. Nie ma osoby, która by go nie lubiła. Zawsze pomagał innym. Był wyjątkowy, nie tylko dlatego, że władał wodą i ogniem, ale także przepowiadał przyszłość. I to dużo lepiej niż niektóre wieszczki.
Lucas zaraz po wydarzeniach w Castleford teleportował się do Hiszpanii by tutaj z Alexandrem omówić kilka spraw związanych między innymi z Lordem Voldemortem i Harry'm Potterem.
Dzisiaj po raz kolejny omawiali sytuację w Anglii popijając herbatę w gabinecie White'a.
Pokój był w kolorze écru, zaś podłoga w odcieniu mahoniu. Na środku stało wielkie mahoniowe biurko, a za nim regał z książkami, po prawej stronie było wielkie okno wychodzące na plażę. W gabinecie znajdowało się kilka starożytnych obrazów. Niektóre sam Alexander namalował. Przy biurku stały dwa fotele, a po lewej stronie kanapa i stolik.
– Myślisz, że Voldemort poszerzy swoje działania? Do Europy? – zapytał Alexander.
– Myślę, że może tak być. Opanował ministerstwo w Anglii i teraz może chcieć czegoś więcej...
– Przypomnij mi proszę, jaki on ma cel...
– Otóż, Alexandrze... – zamyślił się na chwilę. – Chce wyczyścić świat z mugoli, dąży do władzy. Ale najbardziej to pragnie zabić Harry'ego Pottera, przez którego piętnaście lat temu zginął... przestał istnieć. Mordercze zaklęcie odbiło się od Pottera i uderzyło w niego.
– Stało się to, ponieważ matka tego chłopca złożyła Ofiarę Krwi, tym samym chroniąc jego życie poprzez swoją śmierć. – przerwał na moment. – Cudowna ofiara. – dodał ciszej.
– W istocie cudowna! –zgodził się Lucas.  – Jak myślisz, Harry Potter posiądzie Magię Żywiołów?
– Jestem tego pewien! Ale to będzie wymagało dużo czasu i siły. On musi ją mieć aby pokonać tamtego wariata. – uśmiechnął się.
– Planujesz mu zaproponować nauczanie?
– Nie. – odparł poważnie. – On sam się do mnie zgłosi. Rebecca mówiła mi, że Dumbledore wysłał do niej swoich ludzi; wypytywali o mnie. Myślę, że Albus przekazał młodemu Potterowi pewne informacje na temat Magii Żywiołów. Pożyjemy zobaczymy... To będzie wielkie wyzwanie.
– Zgadzam się z tobą. Wielkie. – westchnął Johnson. – Kiedy wraca Max? – zmienił temat.
– Max?! – zaśmiał się. – Chłopie, żebym to ja wiedział. Ostatnio był w Nowym Orleanie. Kto wie, gdzie jest teraz...
– Będzie musiał wrócić do czasu przybycia Pottera.
– Wróci... Rebecca też. – upił łyk herbaty. – Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną...?
– Nie mam nic lepszego do roboty, a i do Voldemorta mi nie spieszno. – zaśmiali się obaj.
– To dobrze, Lucas, bardzo dobrze. Powoli dostaję chyba już świra będąc tutaj sam, a przecież ten czarnoksiężnik z Wysp nie może się o mnie dowiedzieć.
– Tak, Alexandrze... Nie może. – mruknął. – Wystarczy, że mnie zmusił do współpracy. – wzdrygnął się na samo wspomnienie dni spędzonych u Voldemorta.
– Dogadujesz się z Ellie? – zagaił Alexander.
– Miła z niej dziewczyna. Jakoś sobie radzi po śmieci matki. Nie chodzi do szkoły, prawda?
– Nie, nie chodzi. Boję się ją wysyłać teraz już gdziekolwiek, dlatego sam ją uczę... Widzę, że brakuje jej towarzystwa. Czasami wyjeżdża wraz z Rebeccą... Chcę, aby Max jej teraz pokazał trochę świata.
– Jak to się stało, że ona tutaj mieszka? – zapytał Lucas, a Alexander westchnął.
– Jej matka, Maggie Price, była u nas gosposią. Prowadziła i dbała o rezydencję. Podczas pewnego urlopu zaszalała trochę – przerwał na moment. – i... gdy wróciła była już w ciąży. Nie mogłem jej wyrzucić... Ona sama nie wiedziała kim jest ojciec. Była załamana. Pomogłem jej się podnieś z tego dołka. Gdy urodziła Ellie, nadal tutaj pracowała... Dwa lata temu podczas swojej wizyty w Anglii została zabita przez... – zamilkł.
– Przez...? – dopytywał się Johnson.
– Przez swoją siostrę. Podobno ta się strasznie zdenerwowała... Miało to związek z mężem Ellien, Tobiaszem Snape'em. Jednak do tej pory nie wiem jaki... I tak to Ellie mieszka ze mną, tak jak chciała Maggie. – spojrzał zza okno.
– Dziewczyna wie o tym...?
– Tak. Powiedziałem jej. Nie miałem serca ukrywać prawdę,
– Myślę, że dziewczynie przyda się jakaś zmiana otoczenia...
– Co masz na myśli, Lucas? – zaciekawił się White.
– Zabierz ją może do... – urwał nagle zdając sobie sprawę z tego, że Ellie ma rodzinę. – Ellien ma syna! Czyli Ellie ma brata ciotecznego...!
– Tak, ale myślę, że Severus ma dużo na głowie i nie będę mu jeszcze więcej zwalał.
– A co niby ma na głowie? – zapytał Lucas.
– Służy dla Voldemorta, oczywiście na niby, będzie dyrektorem Hogwartu, a do tego jego synem jest Harry Potter...
– Cooo? – zdziwił się Johnson
– Taak. – mruknął Alexander. – Nie mówiłem Ci...? – Lucas pokręcił głową. –Związek Lily Evans i Jamesa Pottera nigdy nie był prawdziwy. To Albus wymyślił świetny plan, aby złapać tego wariata! Ale nie udało się.
– No to żeś mnie zadziwił. – zamyślił się.


* * * * 

Draco Malfoy po intensywnych dwóch tygodniach ćwiczeń opanował kilka klątw. I coraz bardziej nienawidził się za to, że musi torturować mugoli i czarodziei, którzy nic mu nie zrobili. Po raz pierwszy nie mógł się doczekać wyjazdu do Hogwartu. Teraz miało tam być inaczej, ale w sumie wszędzie lepiej niż w domu. Jego 'koledzy–śmierciożercy' mieli oczywiście niezły ubaw ze służby u Czarnego Pana. Podobało im się to.
Draco skrzywił się i wszedł do wielkiego salonu na zebranie śmierciożerców. Ojciec wskazał mu ręką miejsce obok siebie. Chcąc nie chcąc Draco usiadł obok niego. Przez większość spotkanie nie słuchał, o czym mówił Czarny Pan, domyślał się, że pewnie o tym samym co zawsze. O Potterze...! On za to rozmyślał o miłości swojego życia, Hermionie Granger. Wiedział, że ta teraz podróżuje wraz Potterem i Wiewiórem... Nie wiedział czy jest cała, czy tęskni i czy w ogóle żyje.
Ocknął się akurat na koniec zebrania



* * * *

Harry Potter wraz z przyjaciółmi teleportował się do domu Syriusza. Tak, jak się spodziewał nie było w nim nikogo. Sprawiał wrażenie pustego od kilku dni. Usiedli przy stole wpatrując się w talizman Slytherina przed nimi.
– I co teraz? – zapytał Ron.
– Teraz...? Teraz trzeba odgadnąć kim jest R.A.B. – mruknął Harry.
– Taaak... – jęknął Weasley. – Może coś zjemy?
– A ty tylko o jedzeniu. – powiedziała Hermiona. – Mógłbyś chociaż raz o tym nie myśleć?!
–A ty chociaż raz mogłabyś się nie czepiać? – odpowiedział jej pytanie na pytanie.
– Idę się przejść po domu. – powiedział nagle Potter. – Może coś znajdę.
Powędrował tak do pokoju Syriusza. Nie znalazł jednak nic przydatnego tam, oprócz listu Jamesa do Syriusza. Harry po prostu musiał to przeczytać...


Syriuszu, 
Nie mogę się już doczekać powrotu do Hogwartu. Ten rok będzie epicki! Ostatnia klasa! Będzie wspaniale. Musimy zrobić coś dzięki czemu nas zapamiętają. Mam już kilka pomysłów. Mam nadzieję, że wykorzystamy je na Smarkerusie. Och, już mu współczuję... Hahaha! Ale będzie mu ciężko! Jestem taki podekscytowany. Wiesz co? Postanowiłem odbił tą Evans Snape'owi. Tak... to będzie udany rok. Napisz co u Ciebie! 
James Potter


– Co za dupek. – mruknął do siebie Harry i wyszedł z pokoju. Przeszedł korytarzem, gdy nagle zauważył drzwi do pokoju, w którym ani razu jeszcze nie był. Tabliczka na drzwiach głosiła: Regulus Arcturus Black II .
– RON!!! HERMIONO!!! – zawołał Harry.
– Co się stało? – krzyknął Ron.
– Chyba znalazłem R.A.B. –wskazał na tabliczkę na drzwiach, gdy jego przyjaciele przyszli do niego.
– Regulus Arcturus Black... Brat Syriusza? – rozmyślała Hermiona.
– Tak! – wykrzyknął Harry. – Już wiemy kto próbował zniszczyć horkruksa.
– Ale pewnie go nie zniszczył. – mruknęła Granger.
– Kto może wiedzieć coś o tym...?
– Nie wiem, Ron. – zamyślił się. – Albo czekaj! Podobno Regulus był mocno związany ze Stworkiem.
– Z tym cholernym skrzatem?! – warknął Weasley.
– Tak, Syriusz mi o tym kiedyś wspomniał.
– Myślicie, że Stworek żyje?
– O tak, Hermiono... Nie tylko żyje, ale jeszcze lepiej – on jest tutaj.
– Co? Gdzie? – zaczął wydzierać się Ronald.
– Zamknij się, Ron. – warknęła Hermiona.
– Stworku! – krzyknął Harry. Po chwili przed nimi zmaterializował się skrzat.
– Tak, panie Potter.
– Opowiedz nam coś o Regulusie Blacku. – wycedził Potter.



* * * * 

Severus siedział w swoim gabinecie czytając dokumenty, które zabrał z ministerstwa. Dotyczyły one Szweckiego Maga Umysłu, Lucasa Johnsona. Jak dotychczas nie dowidział się nic nowego. Wszystkiego dowiedział się od Czarnego Pana, a w tych dokumentach znalazł tylko wzmiankę, o tym że przyjaźni się z nijakim Alexandrem White. Kto to? Nikt nie wie! Ponoć jest to szanowany czarodziej w Hiszpanii.
Snape nagle wstał i podszedł do barku aby nalać sobie wiskley. Miał już wszystkiego dość. A na dodatek od września będzie dyrektorem Hogwartu. Westchnął i wrócił na swoje miejsce przy biurku. Przez chwilę wpatrywał się w ogień w kominku rozmyślając o tym jak może pomóc Harry'emu. Nagle przyszło mu coś do głowy. Napiszę do ojca!


___________________

EDIT: Dodałam zdjęcia postaci drugiej części. Tam możecie zobaczyć, jak m.in. wygląda Alexander, Max i Rebecca – zakładka BOHATEROWIE. 

Aktualizacja: 7.11.2015.

3 maj 2015

Rozdział 31

 Rozdział 31
"World shadows." [3]






Hogsmede wydawało się takie ciche i spokojne od ataku śmierciożerców dwa tygodnie temu. Harry podążył w stronę Wrzeszczącej Chaty. Z przyjaciółmi miał się spotkać za godzinę. Podczas tych kilku dni w Snape Manor przejrzał już większość dokumentów od Albusa Dumbledore'a. Domyślał się, że w tej całej Magii Żywiołów jest jakieś drugie dno. To o tym rozmawiali Remus i Syriusz z Rebeccą. Tylko po co?! 
Usiadł na podłodze w jednym z pokoi Wrzeszczącej Chaty i wyjął plik kartek. Postanowił je jeszcze raz przejrzeć. Pierwsza strona zawierała podstawowe informacje o Magii Żywiołów.
Przeleciał wzrokiem po niej zatrzymując się na kilku słowach: „niepokonany”, „niebezpieczna”, „bez ograniczeń”, „potężna”. Na kolejnej stronie była historia powstanie tej dziedziny magii. Niezbyt to interesowało Harry'ego, przynajmniej teraz. Przerzucił plik kartek na ostatnią stronę, na której znajdowały się zdjęcia Wielkiej Rady Magii Żywiołów. Na zdjęciu znajdowały się trzy osoby: Rebbeca Wilson, Alexandre White, Max Sheroon – wielkie rodzeństwo. Wyglądali na ludzi młodych i potężnych jednocześnie. Pod zdjęciami znajdował się tekst:
Wielka Rada Magii Żywiołów składa się z trzech osób Rebecci Wilson, Alexandra White i Maxa Sheroona. To oni czuwają nad tą starożytną odmianą magii. Alexander White przewodniczy radzie. Sam posiada połowę daru Magii Żywiołów ( nie jest w pełni magiem żywiołów ). Reszta rodzeństwa posiada kilka innych darów związanych z tą magią. Cała trójka jest nieśmiertelna. Mieszkają w Hiszpanii. Trudno ich znaleźć. 
Tutaj tekst się kończył. Zamyślił się na moment... Nie wiedział o co chodziło dyrektorowi... po co mu to dał. Postanowił na razie zostawić to na później. Teraz na głowie ma odnalezienie horkruksów Voldemorta i zniszczenie ich. Wyjął z plecaka mapę Anglii i rozłożył przed sobą...

*
Draco Malfoy wrócił do domu zaraz po oficjalnym zakończeniu roku szkolnego w Hogwarcie. Wakacje miał zaplanowane pod każdym punktem. Szkolenie śmierciożercy miał prowadzić jego ojciec – Lucjusz. Podobnie jak Snape, Draco był uważany za zdrajcę w Zakonie Feniksa.
Oprócz niego szkolić się też będę między innymi Blaise Zabini, Vincent Crabbe, Pansy Parkinson . Draco musiał wziąć się w garść. Zaczął się wzorować na Severusie. Chciał być taki jak on – twardy, niewzruszony... Jednak nie chciał być śmierciożercą. Te wakacje będą naprawdę ciężkie, pomyślał schodząc na pierwszą lekcję z Lucjuszem.
– Witam wszystkich. – odezwał się starszy Malfoy. – Jesteście tutaj, aby nauczyć się sztuki zabijania, torturowanie i nieprzebaczania. A ja jestem tutaj, aby was tego wszystkiego nauczyć. Dla słabych nie ma miejsca! Dzisiaj zaczniemy od zaklęć tortur. Czarny Pan zrobił nam przysługę i pozwolił nam na torturowanie tych o tutaj – skazał na pięć związanych osób w kącie. – mugoli! Wierzę, iż dacie sobie radę. Pierwszym zaklęciem jest Expulso, powoduje ono  odpychanie o działaniu odśrodkowym (gdy trafi pomiędzy grupę osób, wszystkie zostają odrzucone) bazujące na zasadzie działania bomby mugolskiej. Zaklęciem o podobnym działaniu jest Expelliarmus. Kolejnym jest Mosmordre [1], chyba nie muszę tłumaczyć co powoduje. – uśmiechnął się złośliwie, reszta zaśmiała się. – Następnym zaklęciem będzie Sectumsempra, która powoduje rozległe rany na ciele. Ostatnim na dzisiaj zaklęciem będzie Szatańska Pożoga, która rozpala ogromny, trudny do powstrzymania, dziki, ogień, który formuje się w różne bestie i trawi niemal wszystko na swojej drodze. – zamilkł na chwilę. – Zaczynamy!
Potem przedstawił każde zaklęcie na mugolach! Draco krzywił się nieznacznie. Po kilku próbach i jemu udało się rzucić zaklęcie wymienione przez ojca. Będzie jeszcze gorzej, pomyślał wracając do swojego pokoju.

Hermiona ostatnie dni przed wyprawą z Ronem i Harry'm spędziła z rodzicami. Oglądali filmy, śmiali się, rozmawiali...  jak typowa mugolska rodzina. Nadszedł jednak bardzo szybko czas rozłąki. Granger dużo myślała, o tym jak zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie. Aż doszła do wniosku, że najlepiej jakby rodzice jej w ogóle nie pamiętali. W tym celu użyła zaklęcia Obliviate.
Było jej strasznie trudno. Jej ojciec i matka nie wiedzą kim ona jest. To dla większego dobra, przytoczyła w myślach słowa Dumbledore'a.
Kilka minut później stała u stup Hogsmede. Przeszła szybko przez wioskę kierując się do Wrzeszczącej Chaty.
Harry poczuł, że ktoś się zbliża. Szybko uruchomił swoje zdolności. Wyczuł, że to Hermiona i się uspokoił.
–  Hermiono! Tutaj jestem. – zawołał.
 –  Zwariowałeś? A jakbym to nie była ja?! – zaczęła, gdy tylko go odnalazła.
–  Ale to jesteś ty, prawda? – uśmiechnął się.
–  A jakby...
 –  Ale to ty! Wiedziałem, że to ty. Naprawdę myślisz, że byłbym tak bezmyślny, nie wiedząc, że to ty?
–  Nie, Harry. Wybacz. – zarumieniła się.
–  Dobra, nie ważne! Nie widziałaś po drodze Rona?
–  Nie. Pewnie zaraz się pojawi. Długo już tu jesteś?
–  Z godzinę na pewno.
–  Jak tutaj dotarłeś?
–  Hermiono, czy to jakieś przesłuchanie? – udawał oburzonego. –Mam swoje sposoby. – dodał tajemniczo. Hermiona przeszywała go wzrokiem – Nie, nie użyłem magii. Możesz być spokojna. – Nie uwierzyła mu. – Hermiono! Nie patrz już tak!
–  No dobrze... Co więc porabiasz? – zapytała zerkając na mapę.
– Zastanawiam się czy są jeszcze jakieś miejsca, z którymi Tom jest w jakiś sposób powiązany, może tam znajdziemy horkruksy.
– Dobrze myślisz. Ja też się na tym zastanawiałam. – usiadła obok Harry'ego naprzeciwko mapy. –  Mówiłeś, że Sam-Wiesz-Kto wychowywał się w sierocińcu. Może tam? – zasugerowała.
– Raczej nie lubił tam przebywać. – odezwał się Ron wchodząc do pokoju. Hermiona aż podskoczyła na widok Weasleya. Harry pokiwał głową.
–  Tak, też tak myślę. Tam zapewne nic nie znajdziemy. – zamyślił się.
–  Nie możemy tutaj zostać. – powiedziała Hermiona.
–  Oczywiście, że nie. Za blisko Hogwartu, za blisko śmierciożerców. – oznajmił Potter. – Ron, jak rodzice? Jak przyjęli twoją wyprawę do wiadomości?
–  Mama lamentowała, jak to ona, a tata nic nie powiedział. – rzekł Ron. – Czyli w miarę dobrze... Hermiono, a ty...
– Mam swoje sposoby. Załatwiłam to. – przerwała mu sucho.
Ahh... Ok. – zmieszał się lekko jej gwałtownością,
– Wróćmy do miejsc związanych z Voldemortem. – powiedział Harry. – Musiał wybierać cenne przedmioty na swoje horkruksy. Dziennik, pierścień i ten amulet...
Nagle coś huknęło. Poderwali się z miejsca zwijając mapę i chowając od plecaka. To śmierciożercy! Znaleźli ich. Złote Trio zaczęło rzucać rozmaite zaklęcia. Jednak śmierciożercy byli szybcy.Zaklęcia latały wkoło. Hermiona zachowała zimną krew i w ostatniej chwili teleportowała ich w jakąś dzicz.
–  Gdzie my jesteśmy? – zwołał Ron.
–  W lesie. – zaśmiał się Potter.
–  Ale mi nie o to...
–  W Puszczy Rikkidon [2]. Byłam tutaj przejazdem z rodzicami. – westchnęła. – Jak nas tam znaleźli?
–  Nie wiem. Nie używałem czarów, ani nic.
–  Wyjmij Ron z torebki namiot i rozłóż go! Choć Harry, rzucimy zaklęcia ochronne. – pociągnęła go za ramię, Ron uśmiechnął się do niej.
– Chyba już wiem jak nas znaleźli... – oznajmiła, gdy siedzieli już w namiocie. – Harry powiedziałeś przydomek Toma, a oni wiedzą, że ty z tym nie masz problemu! To na tych słowach jest namiar.
–  Ooo! Nie pomyślałem o tym – zdziwił się Potter.
– Taaak, coś może w tym być. – mruknął Weasley.
Położyli się spać z postanowieniem, że jutro zaplanują poszukiwania. Harry długo nie mógł usnąć. Nie miał pojęcie, gdzie miałby szukać horkruksów Toma. Nic, czarna dziura. 

Lord Voldemort przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze. Uśmiechnął się złośliwie. Hogwart już dzisiaj będzie mój, pomyślał schodząc do swoich śmierciożerców.
–  Moi drodzy – rozpoczął. – Dzisiaj zajmiecie Hogwart. Nauczyciele zapewne jeszcze nie pozbierali się po ostatnim ataku. – przeszła fala śmiechu po sali. – Chcemy mieć kontrolę nad Hogwartem! Uczniowie będą się uczyć tego na co my pozwolimy. Idźcie już! Severusie, Selene zostańcie!
–  Tak, panie? – szepnęła kobieta. Oficjalnie śmierciożercą została dwa dni temu.
–  Nie chcę, abyście tam byli. Musimy porozmawiać...
– Oczywiście. – odezwał się Snape.
–  Mam dla ciebie, Snape, nowe zadanie. Hogwart, Hogwart... – rozmarzył się na moment. – Severusie zostaniesz nowym dyrektorem Hogwartu, a ty Selene będzie nauczać tam kilku przedmiotów.
– Oczywiście, panie. – rzekł spokojnie Snape.
–  To może być ciekawe doświadczenie. – zaśmiała się McCarthly.
–  Tak, tak, Selene. Jestem rad, że się zgadzacie. – zaśmiał się. – Idźcie już. – odgonił ich ręką.
Wyszli z dworu. Snape chciał się teleportować do domu, ale zatrzymała go Selene.
–  Czego, McCarthly? – zezłościł się.
 –  Chciałam tylko porozmawiać... Skoro będziemy razem pracować...
–  Mów! Tylko szybko, nie mam czasu.
–  Ostatnim razem miałeś czas. – żachnęła się.
–  To było dziesięć lat temu, McCarthly! – zirytował się.
–  Ale ty się stałeś zgorzkniały! Będzie nam się razem cudownie pracować!
–  Yhym... – mruknął bez przekonania i teleportował się do Snape Manor.
Poszedł do gabinetu i wyciągnął dokumenty, które ostatnim razem zabrał z ministerstwa. Westchnął i zabrał się do czytania.


*
Ron wyjął przy śniadaniu wczorajszy numer Proroka Codziennego.
–  Patrzcie. – podał gazetę przyjaciołom.
Harry zaczął czytać pierwszy artykuł.

NOWY MINISTER! RUDOLF LESTRANGE! 


W ciągu kilku dni został mianowany nowy minister magii społeczeństwa Anglii. Rudolf będzie dążył do ulepszania kraju. Takich ludzi nam potrzeba. W ministerstwie teraz dużo się zmieni. Jeśli będziecie pracować z nami nic wam się nie stanie, a jeśli nie będzie nam naprawdę przykro się żegnać. Zastępcą ministra został szanowany od lat czarodziej, Lucjusz Malfoy.



–  No nie... – szepnęła Hermiona.

–  No to po nas...
–  Czyli ministerstwem rządzi teraz Sami-Wiecie-Kto. – romyślał Harry.
–  Tak, na to wygląda... Ron nie będzie tak źle. – rzekła Hermiona. – Chyba. – dodała cicho po chwili.
Nagle obok namiotu pojawiła się sowa. Zostawiła list i odleciała. Harry wziął do ręki kopertę i przyjrzał się jej dokładnie.
– Stary, może lepiej tego nie dotykaj.
–  Ron, to jest zwykły list. – zirytował się Potter.
–  Jak chcesz. Ja bym tego nie otwierał.



Drogi Harry, 

Piszę ten list, aby przekazać Ci informację – możesz używać już magii poza szkołą. Myślę, że w twojej sytuacji jest to bardzo dobre rozwiązanie. Nie masz już na sobie namiaru. Ten list dotrze już pewnie do Ciebie po mojej śmierci. W kopercie znajdziesz także kopię testamentu Albusa Dumbledore'a i rzeczy, które Wam zapisał. Wiedz, Harry, że chciałem jak najlepiej. 


Korneliusz Knot


–  Myślisz, że to prawda? – podał list Hermionie.
–  Jako minister miał prawo coś takiego zrobić.
–  Co to za rzeczy? – zapytał Ronald.
–  Zaraz zobaczymy... – mruknął Harry.

___________________
[1] Morsmorde – zaklęcie, które wywołuje znak Voldemorta. Użyte w Czarze Ognia, Księciu Półkrwi..
[2] Puszka Rikkidon – wymyślona nazwa.
[3] World shadows. – z ang. świat cieni.

Aktualizacja: 30.10.2015

Szablon
Alexx
ALEXX