10 kwi 2017

Rozdział 59 cz. I

W tym rozdziale występują osoby, których dawno nie było w opowiadaniu. 
Nicklaus – ROZDZIAŁ 49 cz. I



Rozdział 59 cz. I
"Alliances"







Harry obudził się gwałtownie ze snu. Oddychając ciężko zerknął na zegarek ustawiony na stoliku obok łóżka. Dochodziła trzecia w nocy. Podniósł się i podszedł do okna próbując wymazać z głowy resztki okropnego snu. Po raz kolejny śniło mu się trzecie zadanie w teście Magii Żywiołów. Ciężko jest zapomnieć o tym. Westchnął wpatrując się w oddalony las zza oknem.
Próbował sobie przypomnieć jak w ogóle znalazł się w łóżku, bo ostatnie co pamiętał to walka z Alexandrem i dalej... już czarna dziura. Dlaczego nie pamięta?
Zaczęła go boleć głowa i zaprzestał przypominania sobie wydarzeń... z dnia... wczorajszego...? Nie był pewien nie ile czasu był nieprzytomny. Zapalił światło krótkim niewerbalnym Lumos, wziął bluzę i wyszedł z pokoju z zamiarem wybrania się na przechadzkę.
Dom był pogrążony we śnie...  Nie spodziewał się  że spotka jednak w salonie Hermione wpatrującą jak zaklęta w ścianę przed sobą. Zdziwiony chłopak cicho podszedł do niej. Nadal nie odrywała wzroku od ściany jakby była to najciekawsza rzecz w pokoju.
— Hermiono...— szepnął Harry.
Dziewczyna nagle odwróciła się do niego. 
— Merlinie, nie strasz ludzi,  Harry.  — powiedziała.
— Z nas dwojga to ty wydawałaś się bardziej przerażająca. — oznajmił Potter siadając obok przyjaciółki.
Zaśmiała się.
— Zamyśliłam się. Tylko tyle.  Nie musisz mnie podejrzewać o jakieś mroczne sprawy. — popatrzyła na niego. — Nie oszalałam.
— Nic takiego nie mówiłem. — szybko zaprzeczył.
— Ale tak sobie pomyślałeś. — przeczesała dłonią włosy. — Dlaczego nie śpisz?
— Mógłbym zapytać Cię o to samo.
Granger milczała przez chwilę.
— Mógłbyś, ale ja byłam pierwsza. Więc?
Harry jęknął. Nie miał zamiaru opowiadać o swoich koszmarach. Nie chciał litości i nie potrzebował jej.
— Miałem koszmar. — powiedział szybko. Spojrzała na niego współczująco. — A ty?
— Mam problemy ze snem... Bezsenność – tak fachowo na to mówią.
Milczeli przez chwilę. Potem Hermiona przypomniała sobie nagle, że nie zadała najważniejszego pytania.
— Gdzie się wybierałeś?
— Hmmm...  Co? — mruknął wyrwany z myśli.
— Gdybyś się nie natknął na mnie to byś poszedł tam gdzie miałeś zamiar..., czyli gdzie?
Harry popatrzył na nią poważnie zastanawiając się czy powiedzieć prawdę czy też skłamać. Zdecydował się na prawdę.
— Chciałem się przejść do lasu.
— O drugiej w nocy?! — wytrzeszczyła oczy.
— No tak... — powiedział cicho wpatrując się niepewnie w dziewczynę.
— Albo jesteś głupi albo zwariowałeś. — oznajmiła. — Stawiam na to pierwsze.
— Dzięki, zawsze we mnie wierzyłaś. — sarknął.
— No cóż... — zaśmiała się.

* * *

Alex wpatrywała się w akta sprawy, gdy Matthew zawołał ją z drugiego pokoju. Odłożyła dokumenty na biurko i poszła zobaczyć o co chodzi. Matthew rozmawiał przez telefon. Gdy tylko zauważył, że weszła przełączył na tryb głośnomówiący. Alex usłyszała głos przełożonego Matthew, Gregsona.
— Miałeś rację... to grubsza afera. W Londynie nazywają go Trucicielem. W ostatnim tygodniu zamordował Angeline Hulk Kobieta był w trzecim miesiącu ciąży. 
— Angelinę Hulk?! — zawołała Alex.
— Tak. — odpowiedział Gregson. Matthew popatrzył na nią pytająco.
— Córka Melanie Foster i Luke'a Groyeya. — oznajmiła.
— Zgadza się... Musimy się dowiedzieć dlaczego Truciciel zabił całą rodzinę. Dowiedzcie się czym zajmowali się Foster i Groyey.
— To już wiemy. — odezwał się Matthew.
— Tak, my też. — ciągnął Gregson. — Wiemy czym zajmowali się oficjalnie. Wy macie się dowiedzieć co robili po godzinach.
Alex zrozumiała przesłanie... Czyżby ofiary miały drugie ja?


* * *

Vallen, dziewczynka, która zabiła kilkanaścioro uczniów i jednocześnie sfingowała swoją śmierć, teleportowała się do swojej kryjówki w opuszczonej dzielnicy Londynu. Odkąd wyrżnęła całą swoją klasę i została uznaną za martwą nie mogła pokazywać się publicznie. W swojej kryjówce miała wszystko czego potrzebowała. Podeszła do lustra i ponownie przeklęła Czarny Nil. Niech się spalą w piekle za to, co jej zrobiły. Niewyobrażalna kara – życie w ciele 11-latki.
Na komodzie obok leżała walizka z nożami. Od najmniejszych do największych, od tępych do ostrych. Wszystkie błyszczące... Tylko jednego brakowało. Znajdował się nadal w zmywarce, zakrwawiony i pozostawiony tam jako trofeum i dowód swojego zwycięstwa.
Usiadła przy stole, aby przejrzeć dzisiejsze gazety. Po kilku minutach do domu wrócił jej kolega, zwany Trucicielem.
— Co tam masz? — zapytała, gdy spostrzegła, że trzyma jakąś reklamówkę.
— Moje osobiste trofeum. — wyjął z reklamówki pięć palców.
— To ohydne. — skrzywiła się. — Skąd to masz?
— Angelina Hulk. Nie czytałaś jeszcze? — wskazał głową na rozrzucone gazety na stole.
— Merlinie, to jej palce? — wyszeptała.
— Tak. — uśmiechnął się.
Vallen spojrzała na niego jak na wariata.
— No co?! — zawołał. — Ty kolekcjonujesz noże, a ja to. — wskazał na zamrażarkę, gdzie już zdążył schować odcięte palce.
Dziewczynka powróciła do przeglądania czasopism. Truciciel usiadł na przeciwko.
— Kto następny? — zapytał sięgając po gruszkę, która leżała w koszyku.
Vallen spojrzała na niego.
— To chyba jasne, Jonathanie. Bierzemy się za Nicklausa Jacksona. — oznajmiła.
— Ale on teraz jest w Hogwarcie. Jak chcesz go tam dorwać?  — spytał oszołomiony.
— Mam swoje sposoby. Wiem z kim się skontaktować. — uśmiechnęła się.
— Jego nie będzie tak łatwo zabić. — mruknął gryząc gruszkę.
— Wiem. — warknęła. — Ale to przez niego wyglądam tak. — wskazała na swoje ciało.
— To on Cię zamienił w 11-latkę? — Jonathan prychnął.
— On do tego doprowadził. Zamienił mnie Czarny Nil, mówiłam już Ci o tym nie raz. Mógłbyś się czasami skupić, Jonathan.
Zirytowana odrzuciła gazetę od siebie i poszła do swojego pokoju.


* * *

— Dlaczego nie potraficie wykonać najprostszego zadania?! Jesteście do niczego! — krzyczał Snape.
Rodzeństwo Carrow wpatrywała się w siebie ze strachem. Mieli za zadanie znaleźć Czarny Nil. Voldemort chciał ponownie zaproponować współpracę tym wybitnym czarownicom.
— Nie będę marnował na was więcej czasu. Idźcie do Czarnego Pana i opowiedzcie mu o swoich dokonaniach. — machnął dłonią w stronę drzwi.
— Ale... — odezwała się Alecto.
— Nie ma żadnego "ale". Wynoście się. — zagrzmiał.
Wygląd gabinetu dyrektora Hogwartu nie zmienił się odkąd Dumbledore'a był dyrektorem. Severus nie chciał wprowadzać zmian, nie potrzebował tego. Przypominało mu to, że Albus kiedyś wróci do świata żywych.
Odkąd został dyrektorem nie dostawał już zwykłych misji od Voldemorta. Został odsunięty i praktycznie pozostawiony sobie w Hogwarcie. Czuł się źle z tym. Zawsze wiedział praktycznie wszystko, co działo się w kręgu Śmieciożerców. Nie miał przydatnych informacji dla Zakonu Feniksa, ale nawet jeśli miałby to i tak nie przekazałby, ponieważ uważany jest za zdrajcę.
Harry nadal pozostaje poza jego zasięgiem, co coraz bardziej go martwi. W Hogwarcie działa jedna grupa, która sprzeciwia się nowym porządkom. Kibicuje im z całego serca. Martwi go jedynie Nicklaus Jackson. Nadal nie znalazł żadnych przydatnych informacji o tym dzieciaku. Zauważył, że wiele osób do siebie przekonał i że zajął miejsce Harry'ego w społeczności gwardii czy jak tam się teraz zwą.
Dzisiaj rano Nicklaus dostał list (oczywiście najpierw został on przeczytany przez nauczyciela dyżurującego i skopiowany przez Severusa) od wuja. Severus przeczytał go jeszcze raz.

Drogi Nicklausie,
mam nadzieję, że Hogwart Ci się podoba. Uwielbiałem ten zamek, a również magię, którą żyje. To fascynujące. Nie zależnie do jakiego domu należysz nawiąż współpracę ze wszystkimi. Wiem, że to będzie trudne, ale mimo wszystko dasz radę. Przekonaj o siebie innych. Zobaczysz... Hogwart szybko stanie się twoim drugim domem. 
Obecnie załatwiam swoje sprawy, ale jestem już blisko zakończenia ich i wtedy będziemy mogli się spotkać. Napiszę Ci o tym wcześniej.
Opowiedz mi jak teraz wygląda życie w Hogwarcie. 


Trzymaj się!

Wujek


Niby zwykły list, a jednak Snape miał przeczucie, że coś tutaj nie pasuje.



***
Dwa tygodnie później...

Harry trenował cały tydzień rzucanie zaklęć.  Powoli zaczął rozumieć jak musi kierować swoją moc, aby zaklęcie nie skrzywdziło osób w pobliżu jak i jego samego. Zbyt często kończył te zajęcia nieprzytomny i obolały. Ron wraz z Hermana skupili się na poszukiwaniu kolejnego horkruksa. Na razie nie znaleźli przydatnych informacji. Nie poddawali się i szukali dalej.
Natomiast Harry nawiązał kontakt ze swoim szkolnym nemezis, Draco Malfoyem. Dzięki niemu posiada teraz informacje z kręgu Śmierciożerców.
 Jak to się zaczęło? Mniej więcej dwa tygodnie temu otrzymał list od Malfoya z prośbą o spotkanie. Oczywiście Harry nie jest aż tak głupi, aby polecieć na spotkanie z wrogiem. Malfoy spodziewając się tego wysłał mu dowód, który potwierdził jego zaufanie. Nie będziemy wspominać jaki dowód, pozostanie to tajemnicą pomiędzy chłopcami. Dzień później postanowili się spotkać w jednej z mugolskich dzielnic Londynu. Harry nieźle musiał się nagimnastykować, aby nie wzbudzić podejrzeń.
— Witaj, Potter. — przywitał się Malfoy.
— Cześć, Malfoy.
Gdy już oficjalną cześć mieli za sobą przeszli do konkretów.
— Chciałeś się spotkać, a więc słucham...
Malfoy przez chwilę zbierał myśli.
— Myślę,  że mogę Ci pomóc. — rzekł w końcu.
— Tak? A w jaki sposób miałbyś mi pomóc, Malfoy? — Potter popatrzył uważnie na chłopaka.
Malfoy wyglądał inaczej. Przez ten kilka miesięcy wydoroślał i zrobił się jeszcze bledszy (jeśli to w ogóle możliwe) przez co przypominał trupa. Nie żeby Harry był okazem zdrowia i elegancji, ale Malfoy wyglądał naprawdę kiepsko. Ciemne cienie pod oczami tylko potęgowały jego straszny wygląd, a ubrania wisiały na nim jak na manekinie.
— Odkąd Severus został dyrektorem nie posiada tak wiele informacji o kręgu, co za tym idzie ty również nie nie masz takich informacji. Przez ostatnie miesiące zbliżyłem się do Czarnego Pana... poniekąd zajmując miejsce Severusa. Po rozmowie z nim [Severusem] pomyślałem, że mógłbym udzielać ci kilku ważnych informacji raz na jakiś czas, tak abyś był na bieżąco z poczynaniami Czarnego Pana.
— Co za to chcesz, Malfoy? — Harry nie zapomniał jaki Malfoy był w szkole i wolał na początku zapytać, co chłopak będzie miał z tego.
— Zabij Czarnego Pana, Potter. — powiedział twardo. — To mi w zupełności wystarczy.
— Nie jestem pewien twojego... — zaczął. 
— Potter, chyba wystarczają udowodniłem,  że jestem po twojej stronie. Co mam jeszcze zrobić,  byś mi uwierzył?
Harry zastanowił się.
— No dobrze.  Jesteś pewien,  że nikt nie będzie się przyglądał na to, co robisz?
— Nie masz się o co martwić. To już moja głowa w tym, aby nikt się nie zorientował.  — potarł podbródek. — Tego samego oczekuję od Ciebie.  — przypomniał.
— Jasne, nikt się nie dowie.  — zapewnił.
I tak o to Potter i Malfoy zaczęli współpracować, a przynajmniej próbują.

_________________
To jest pierwsza część rozdziału; kolejna ukaże się w czasie świąt lub po nich. W każdym bądź razie na pewno w kwietniu. Jeśli uważnie czytacie Magię żywiołów to już zapewne wiecie kim jest ten rzekomy wujek Nicklausa. A jeśli nie to w kolejnych częściach prawda wyjdzie na jaw. Zbliżamy się powoli do Wielkiej Bitwy (około 10 rozdziałów) także postaram się dodawać częściej rozdziały.
Dzięki za komentarze! Dają silnego kopa, aby ruszyć z kolejnym rozdziałem.
Szablon
Alexx
ALEXX