16 sty 2015

Rozdział 15

Kolejny rozdział przejściowy, w następnych akcja się rozwija... Więcej Harry x Snape, oraz Hermiona x Draco (którzy obecnie występowali epizodycznie). Gotowi? Od poniedziałku mam ferie, więc pewnie będę częściej zamieszczać rozdziały... 


~*~*~*~
Rozdział 15
"Privet Drive"
~*~*~*~



MUSIC


C z ę ś ć   p i e r w s z a


Harry otworzył oczy, kiedy to dochodziła już siódma. Usiadł na łóżku i niemal od razu stracił zapał do wszystkiego. Wczorajszego wieczora wuj zamknął wszystkie jego rzeczy, oczywiście z różdżką, w komórce. Ich spotkanie także nie należało do miłych.



Potter wysiadł z pociągu z Hogwartu na stacji King's Cross w Londynie. Pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi. Ron życzył mu powodzenia w przetrwaniu u wujostwa. Hermiona zaś ostrzegła go by nie robił nic głupiego i nieodpowiedzialnego. Harry nic nie odpowiedział, tylko ciepło się uśmiechnął. Jakiś czas temu rozwiązał już sprawę dotyczącą dziwnego zachowania Granger. Ona sama jednak nie zdawała sobie z tego sprawy. Harry wyszedł na parking po drugiej stronie stacji. Tam zauważył Vernona Dursleya. Stał tak jak zawsze z podniesioną głową i nieprzyjemną miną. Gdy chłopak do niego podszedł od razu warknął:

— Pośpiesz się, chłopcze. Nie będę marnował na Ciebie tyle czasu.

Okręcił się pięcie i zawędrował między inne pojazdy. Harry wypatrywał samochodu wuja, jednak nigdzie go nie zauważył. Vernon w pewnym momencie podszedł dumnie do nowego czarnego Mercedesa. Otworzył drzwi i spojrzał na siostrzeńca z dezaprobatą.

— No już! Wsiadaj! — powiedział.

Harry usiadł szybko na przednim siedzeniu. Wuj odpalił silnik i odjechali z Londynu do Surrey. Dursley nie pytał o nic Harry'ego, w ogóle się nie odzywał. Niech tak pozostanie. - myślał gorączkowo chłopak.

Po godzinie dojechali na Privet Drive. Potter wysiadł szybko z samochodu zabierając tym samym swój kufer. Starał się jak najciszej przemknąć do swojego pokoju, ale oczywiście mu się to nie udało.

—Hola! Hola!  —  krzyknął wuj.  —  Chłopcze podejdź tu. — z kuchni wyszła z skwaszoną miną ciotka.  — Wszystkie twoje rzeczy zostawiasz tutaj. — wskazał na sofę w salonie. —  Wszystko, rozumiesz?!  — poniósł głos.

— Ale ja mam prace domowe do odrobienia! — upierał się Chłopiec, Który Przeżył.

— Nie obchodzi mnie to! — warknęła ciotka.

— Nie będzie w tym domu uprawiał żadnej... tej... tych... tej... magii. — Vernon skrzywił się potwornie. — Rozumiesz?!

Harry kiwnął głową. Normalka. - pomyślał.

— Ten magiczny patyk oczywiście też. — uśmiechnął się złośliwie Dursley.

Potter odłożył wszystko co miał na sofę.

— Ubrania możesz wziąć. — rzekła Petunia. Mąż posłał jej mordercze spojrzenie, ona udała, że go nie zauważyła. — Teraz idź do swojego pokoju i nie wychodź dopóki cię nie zawołamy.

— Dobrze.

Z opuszczoną głową Harry powędrował schodami na piętro do swojego pokoju.

Vernon wraz z Petunią spakowali wszystkie rzeczy swojego siostrzeńca do kufra i wpakowali do komórki pod schodami.

— Dudley wraca jutro? — zapytał Vernon.

— Tak, Dudziaczek będzie już jutro w domu.

— Przygotowałaś już pracę dla Pottera?  — zapytał.

— Tak, Vernonie.  — powiedziała niechętnie. 

— Dobrze. Bardzo dobrze. — powiedział siadając w fotelu i rozkoszując się losem chłopaka.

Harry opadł na łóżko. Zamknął oczy. I znów witamy w piekle. Ciekawe jak odrobię pracę domową. McGonagall da mi szlaban jak nic. A Snape... Snape... Na Merlina! On mnie chyba ukatrupi. Westchnął i przewrócił się na plecy. Przez chwilę wpatrywał się w sufit.

Odziwo Dursleyowie zawołali go na kolację. Harry zauważył, że nie ma Dudleya. Pewnie jutro wraca. Podczas kolacji tylko wuj coś mówił. Jak zawsze narzekał i komentował polityków podczas oglądania wieczornego wydania wiadomości.

O dwudziestej znajdował się z powrotem w swoim pokoju. Zerknął na kalendarz. Zostało jeszcze 62 dni do powrotu do Hogwartu. Westchnął wyglądając przez okno. Ciemność ponowała ogarnęła świat. Potter bez żadnego celu nadal wpatrywał się w nią. Po kilku minutach ponowie westchnął i położył się spać, przygotowując na gorsze jutro.



* * *

Gdy tylko Harry zszedł na dół ciotka Petunia dała mu kartkę z listą zakupów i pieniądze. Potter nie tracąc czasu założył buty i wyszedł przed dom o numerze 4. Na ulicy było nadal cicho. Chłopak się nie spieszył się. Mijał kolejno... Magnolia Road, Charhile. Doszedł do sklepu na końcu Little Hearting. Przez drogę czytał sobie listę próbując zapamiętać:

Bekon

Jajka

2 Chleby

Mleko

Sok pomarańczowy

4 czekolady: truskawkowa, malinowa, karmelowa, biała.

Oho, wiadomo! Dudley na pewno wraca! - pomyślał.

2kg pomidorów

2 ogórki



Kupił wszystko z listy i wrócił na Privet Drive nie zdając sobie sprawy z tego, że jest obserwowany. Oddał ciotce resztę, a Vernon właśnie jadł śniadanie. Harry spojrzał na boczek i niemal jęknął z głodu. Wieczorna kolacja dla niego składała się z  kanapki z serem, więc ostatni pożywny posiłek zażył w Hogwarcie.

— O 12 jedziemy po Dudleya. — oświadczyła dumnie Petunia. Jakby jeszcze miała być z czegoś dumną. - pomyślał Harry. — Do naszego powrotu masz skosić trawnik, wynieść śmieci oraz wysprzątać pokój Dudziaczka. Jeśli się nie wyrobisz to nie dostaniesz obiadu, więc lepiej weź się już do roboty. — rzekła poprawiając sobie włosy.

— Rozumiesz, chłopcze?! — wtrącił wuj.

— Tak...

— Jeśli tego w ogóle nie wykonasz nie dostaniesz jedzenia przez miesiąc!  — krzyknął Vernon. Petunia nic nie powiedziała odwracając wzrok.

— Rozumiem.  — powiedział jeszcze raz.

Potter postanowił, że najpierw posprząta pokój Dudleya. Był w nim tylko na święta, więc pewnie nie zrobił dużego bałaganu. I rzeczywiście w pokoju nie było brudno. Wystarczyło tylko umyć okno, zmienić pościel odkurzyć dywan i wytrzeć kurz z regału. O 11 Harry z zadowoleniem spoglądał na pokój kuzyna.

Gdy zszedł na dół ciotka Petunia szykowała się do wyjścia, a wuj Vernon czytał gazetę. Za kolejny punkt Harry wybrał sobie wyniesienie śmieci.

Ciotka i wuj tak jak mówili wyjechali o dwunastej, w tym samym czasie co Harry zaczął kosić trawnik.

Uporał się ze wszystkimi zadaniami do powrotu wujostwa i siedział właśnie w salonie.

Tym razem Harry załapał się na obiad. Najprawdopodobniej był to jego ostatni obiad.

Następnego dnia Harry'emu już tam się nie poszczęściło – wuj Vernon był pijany i raczej nie w humorze na dbanie o siostrzeńca.



C z ę ś ć   d r u g a

Na kalendarzu Harry'ego zostało już skreślone 4 dni, gdy pewnego feralnego dnia miało miejsce pewne zdarzenie, które przerwało odliczanie do końca wakacji...

Był to słoneczny dzień w Surrey. Wiatr lekko kołysał drzewami przy chodniku. W ogrodzie państwa Dursleyów panowała idealna harmonia. Żywopłot był idealnie przycięty podobnie jak inne krzewy. Trawnik także był utrzymany w doskonałym stanie. Kwiaty pięknie kwitły, upiększając jeszcze bardziej posesję rodziny. Wszystko tutaj jak najbardziej było normalne. Może i monotonne?! Ale właśnie takie życie chcieli prowadzić Vernon i Petunia Dursley. Ich siostrzeniec niestety odstawał i to dużo od normy. Czarodziej... Pff!

W domu o nr 4 właśnie trwała kłótnia na ten temat.

— Takich jak ty, w ogóle nie powinno być w naszym świecie! Jesteś najgorszym naszym przekleństwem. Dlaczego cię od razu nie oddaliśmy do sierocińca? — krzyczał na całe gardło Vernon.

Potter próbował wytłumaczyć sytuację z poprzedniego dnia.

Jego historia była prawdziwe, a Dudley nawymyślał, że to on go pobił. A tak na prawdę byli to jego koledzy z bandy. Dostało mu się za nie wykonanie zadania. Tyle Harry wiedział. Przyprowadził młodego Dursleya do domu, gdy zobaczył go zakrwawionego w parku. Później dopiero zdał sobie sprawę, że to on będzie miał jeszcze większe kłopoty niż Dudley z kumplami. Siedział na kanapie słuchając jakim to jest bezużytecznym dzieckiem. W środku się cały, aż gotował. Przypomniał sobie jednak list od Hermiony, który dostał dwa dni temu. Ciągle mu przypominała by był  g r ze c z n y.



Drogi Harry,

Chcę ci przypomnieć, że jeśli będziesz czegoś potrzebować to proszę napisz mi o tym. Wyślę ci wszystko. Pamiętaj o tym i bądź proszę ostrożny. Sam-Wiesz-Kto szerzy swoje pole działania, nie nastawiaj karku. Napisz mi, co u ciebie. Ja za tydzień wyjeżdżam na wakacje do Francji. Bardzo się cieszę. Przywiozę ci coś na pewno.

Całusy, Hermiona.

PS. Skąd wiesz o... (Ty już dobrze wiesz o czym)?



Odpowiedź jego brzmiała:



Hermiono,

Dziękuje ci za słowa pocieszenia. U mnie tak jak zawsze. Wiesz co...w sumie wysłałabyś mi jakieś cukierki, ciastka lub coś? Byłbym wdzięczny. Dursleyowie nie dbają o posiłki dla mnie, ale nie martw się. Daję radę. Naprawdę! Cieszę się, że jedziesz do Francji. Miłych wakacji.

Ściskam, HP.

PS. Domyśliłem się.



Kolejny list był od Rona.



Harry,

Dursleyowie dają popalić? Pisz jakbyś czegoś potrzebował! Mama się strasznie martwi o ciebie. Tak jak my wszyscy. Jest jeszcze wielkie zamieszanie z tym ślubem Billa i Fleur. Normalnie nie da się wytrzymać w Norze. Nie śmiej się! To jest straszne - mama i Fleur zastanawiają się jakie serwetki wybrać... już przez pięć godzin! Masakra. Napisz, co u ciebie.

Ron W.

PS. Pisała może do ciebie Hermiona?



Wziął się szybko za odpowiedź:



Ron,

Dursleyowie jak zawsze - dają popalić. Ale daję radę. Mógłbyś mi wysłać jakieś słodycze lub coś? Moja rodzina nie dba o posiłek dla mnie. Nie martwcie się. Ta sytuacja z weselem... hahaha, współczuje. Jeszcze tylko 58 dni do końca wakacji. Myśl pozytywnie.

HP.

PS. Tak pisała. Jedzie do Francji za kilka dni.



Tak jak prosił Potter następnego dnia Harry dostał paczkę wraz listami od przyjaciół:



Harry,

Wysłałam ci trochę słodyczy, ale nie wiem czy zaspokoją twój głód. Niepokoi mnie to! Martwię się o ciebie.

Pozdrawiam, Hermiona

PS. Jak się dowiedziałeś?!



Hermiono,

Bardzo ci dziękuję! Bardzo! Nie martw się o mnie. Miłej podróży.

HP.

PS. Zauważyłem i dodałem fakty do siebie.



Harry,

Wysyłam słodycze. Mama rozmawiała z dyrektorem o tym, abyś do nad przyjechał, ale ten protestuje. Chce byś został na Privet Drive.

Martwię się, Ron.

PS. Do mnie nie pisała, no cóż...



Ron,

Dziękuję ci bardzo! Jak zawsze, to się nie zmieni. (Ta sprawa z dyrektorem). Nie martw się.

HP.

PS. Pewnie niedługo napisze.



Myślami Harry powrócił szybko do salonu Dursleyów.

Wuj stał nad nim wymachując rękoma.

— Wstawaj! I słuchaj! — ryknął. — Nie dostaniesz jedzenia przez kolejne dni. Nie wyjdziesz ze swojego pokoju.

— Ale ja mówię prawdę! — krzyczał Harry.

— Zamknij się, bachorze. Tak samo bezczelny jak jego ojciec.

— Przestań mówić tak o moim ojcu!

Gdy to wykrzyczał dostał ręką w policzek. Zakręciło mu się w głowie od siły uderzenia.

— Dudley! Niech teraz, Potter, poczuje to co ty! — rozkazał Vernon.

Dudley ochoczą zaczął kopać Pottera i bić.

Chłopak nie miał siły się bronić. Poddał się. Vernon wział go za kołnierz i zaciągnął na górę jak szmacianą lalkę do jego pokoju. Po chwili Harry stracił przytomność...



__________________

Dursleyowie jak zawsze dość brutalni... ale taki ich urok :D Więc czas na ratunek >>>

EDIT: 2015/08/22
EDIT: 2017/10/07

7 komentarzy:

  1. O ja cię .. Co ci Dursleyowie mu robią ?! Mam nadzieje że te wakacje szybko się skończą wrócą do Hogwartu i Harremu nic nie będzie :) . A Rozdział jak zawsze świetny czekam na następne. Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę sie doczekać nowego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Uprzedzam na samym początku, że to będzie długi komentarz. Na bloga weszłam przez przypadek i kiedy zobaczyłam listę rozdziałow to stwierdziłam, że zostawię go sobię na deser. No, ale trzeba zacząć od początku. Po przeczytaniu prologu, nie byłam pewna czego się spodziewać. Czy jakiegoś totalnie niekanonicznego bloga czy to tylko taka zmyłka dla czytelnika. Tym mnie droga Autorko, zaciekawiłaś. :)
    Snape, jest miły, a Harry jest dojrzałym pietnastolatkiem. To trochę dziwne połączenie jak na opowiadania, ktore do tej pory przeczytałam. Ale zawsze to jakieś nowe doświadczenia (co tygryski lubią najbardziej, w blogosferze)
    I właśnie tutaj dochodziny do tej mniej przyjemnej części komentarza ( jednak zaraz po tym będą już same pozytywy)
    Brakuję mi opisow. To trochę straszne i powoduje, że blog jest mało estetyczny. W rozdziałe jest dużo opisow historii bohaterow, a brakuję jak wyglądał np. Pokoj Nauczycielski. To nie znaczy, że nie zauważyłam min. Opisu kwater Snape, ale to następuje dopiero w pozniejszych rozdziałach.
    Drugą sprawą, ktora tochę mnie na początku zdziwiła, a pozniej zaczęła irytować, to te dziwne nawiasy, ktore najczęściej można zobaczyć w podręcznikach od polskiego, gdy są fragmenty tekstu i nie można się domyśleć o kogo chodzi. To samo jest też w Bibli. Nie rozumiem tego. Według mnie rownie dobrze wyglądało (i poprawnie) bez tych nawiasow.
    Kolejną sprawą (gratulację jeśli wytrzymałaś do tego momentu, droga Autorko i ani razu nie przestałaś czytać) są wspomnienia. Dla czytelnika, żeby zorientował się kiedy ona następuje, jest dobra kursywa. Chyba, że postąpisz tak jak w ostatnim rozdziale. To akurat rozumiem. :)
    Dobra koniec zażaleń. Teraz czas na to co mnie powstrzymało od wyjścia z bloga.
    Zakochałam się w relacji Harry-Severus. Są cudni. Ich docinki nawet na płaszczyznie typowo nauczycielskiej, są mistrzowskie. Moją ulubioną sceną, do tej pory, jest ta w Pokoju Życzeń. Tam jak na dłoni widać ich pokrewieństwo (to nie jest to słowo, ale nie wiem jak to inaczej ubrać, przepraszam)
    Poza tym jest Dramione, dawno temu przeze mnie kochane. Pozniej przyszło Drarry i nie szykuje się na zmiany. Draco, wyszedł ci bardzo naturalnie, chociaż nadal nie mogę się przebolec z tym pytanie Pottera, na korytarzu, czy wszystko z nim okej. Draco, jest miły i się przejmuję innymi ludzmi. Szok.
    Nie pamiętam co miałam jeszcze napisać. No coż, nieważne.
    Mam nadzieję, droga Autorko, że będziesz pisać dalej, bo nie mogę się doczekać reakcji Pottera, na wieść, że Snape jest jego ojcem. I zostaje jeszcze sprawa Syriusza, o ktorym jakimś cudem zapomniałam. :/ Czy on nie ma własnego rozumku? Tylko spełnia każdy rozkaz Trzemiela? Błagam, niech Syriusz, się opamięta.

    Wszystkie błędy z brakiej kreski nad o, są niestety przez mojego laptopa. Przepraszam, ale nie mam już siły tego poprawiać.

    Pozdrawiam i życzę weny, Denetria ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    ciekawe kto go obserwuje, może Severus, argh Dudley nawet nie powiedział, że to nie Harry...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie nie, tak nie wolno, nienienie. Mam tych gości dość. Jak oni śmieją. Tak traktować harrego? Czytałam kilka w których traktowali go gorzej, ale wtedy harry był zły i miał przy sobie przyjaciół, a to? Hamstwo

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX