~*~*~*~
Rozdział 16
"One Last Time"
~*~*~*~
MUSIC
Dwa dni później...
Pod domem nr 4 przez 24 godziny na dobę pilnowali go [Harry'ego] członkowie Zakonu Feniksa. Nikt nie zauważył nic dziwnego aż do zmiany Nimfadory Tonks i Severusa Snape'a.
— Wiesz, że nie widziałam go od kilku dni. Nic, zupełnie nic. — powiedziała różowowłosa.
— Pewnie się leni w łóżku i tyle. — rzekł znudzony Mistrz Eliksirów.
— A jak wytłumaczysz ten dywan we krwi?! — wybuchnęła.
— No nie wiem... — syknął — Może ktoś się skaleczył... Coś w tym stylu.
— A ja myślę, że coś mu zrobili. — szepnęła Tonks.
— Przesadzasz! — przewrócił oczami.
— Ty naprawdę nie wiesz, jak Harry jest tu traktowany?
— Jeśli dyrektor tu go wysyła, to nie może być, aż tak źle.
— Ale jest. — westchnęła. — Oni go traktują jak coś najgorszego na świecie. Biją! Martwię się. Patrz, w jego oknie są zaciągnięte zasłony. — wskazała na okno do pokoju Pottera.
— No i? — Severus wydawał się coraz bardziej znudzony.
— On nigdy tak nie robił! Nigdy!
— Tonks! Na litość Merlina! Uspokój się!
— Snape! Tam coś się stało.
— Skąd możesz to wiedzieć?
— Kobiecy instynkt.
— Taaa... — mruknął bez przekonania. — Dumbledore zakazał nam mu się pokazywać!
— Walić to! Mam złe przeczucia.
— Na Merlina! Nic mu pewnie nie jest!
— Severusie, ja czuję, że coś się stało. — dociekała Nimfadora.
Merlinie, broń przed kobietami! - westchnął w myślach Snape.
— Dobra, pójdę i sprawdzę. — powiedział dla "świętego spokoju".
— Naprawdę? - zapytała widocznie zadowolona Tonks.
— Tak. — warknął nie lubiąc się powtarzać.
Severus przeszedł przez jezdnię. Rozejrzał się dokoła - nigdzie nie było żadnego mugola. Przy drzwiach zdjął z siebie zaklęcie niewidzialności i zadzwonił dzwonkiem.
Drzwi po chwili otworzyła Petunia.
— Słucham?
— Przyszedłem do Harry'ego Pottera.
— Nie ma go. — odpowiedziała szybko.
— Petunio, oboje doskonale wiemy, że kłamiesz. — wycedził.
— Snape! — szepnęła wpatrując się w czarodzieja.
— Zgadza się! - — uśmiechnął się złośliwie.
— Nie ma go!
— Wpuść mnie!
— Nie! Vernon! — zawołała męża
— Proszę mnie wpuścić, albo narobicie skandalu na ulicy. — wskazał na dwie sąsiadki w oknach.
Po chwili wpuścili go do środka.
— Gdzie jest Harry Potter? — powtórzył.
— Nie ma go!
— Nie kłam! - — odpowiedział nadal spokojnie wyjmując swoją różdżkę i przykładając do gardła panu Dursleyowi.
— Na...górze... ostatni... pokój. — wybełkotał.
— No! Tak trudno było?! — uśmiechnął się sarkastycznie.
Wszedł po schodach, a Petunia za nim. Doszedł do ostatnich drzwi.
— Dlaczego tutaj są kłódki? — zapytał zdziwiony.
— Dla... dla... bezpieczeństwa.
— Bezpieczeństwa... — powtórzył beznamiętnie.
— Powiem Vernonowi by otworzył...
— Nie trzeba. Alohomora!
Wszedł do pokoju, w którym panował półmrok, jednak doskonale dostrzegł Pottera, a raczej to co pozostało po nim. Podszedł wściekle do okna i odsunął zasłony. Światło padło na Harry'ego, który był cały we krwi.
— Co żeście mu zrobili? — krzyknął podchodząc do chłopaka. Ten ledwo otworzył oczy. Spojrzał pełnymi bólu oczami na profesora.
— Profesor? — wyszeptał.
— Nic nie mów, Potter. Masz złamane żebra. I straciłeś dużo krwi. Powiem tylko Tonks i zabiorę cię stąd.
— Dziękuję. — powiedział bardzo cicho.
Wysłał patronusa do Tonks, która chwilę później wpadła do domu.
— O! Merlinie! — krzyknęła, gdy tylko zobaczyła Harry'ego.
— Tonks! Zwiąż i zaknebluj Dursleyów i czekaj z nimi dopóki nie wrócę. — powiedział Snape. — Zabiorę go stąd.
***
Teleportowali się do Snape Manor. Położył chłopaka w pokoju gościnnym. Podał mu eliksiry lecznicze. Wyczyścił go z krwi zaklęciem. Na chwilę Potter otworzył oczy.
— Podałem ci eliksiry. Teraz wrócę na Privet Drive. Tutaj jesteś bezpieczny.
— Dziękuję. — powiedział bardzo słabo.
— Podziękujesz potem. A teraz prześpij się. Wychodzę.
***
Kilka minut zastanawiał się wraz z Tonks co zrobić z rodziną Pottera.
— Może tak Crucio? — zaproponował Snape.
— Poczekajmy na dyrektora. — próbowała uspokoić kolegę.
Gdy Snape zajmował się Potterem, Tonks wezwała dyrektora. Ten miał się niedługo pojawić. I rzeczywiście, po chwili do domu wszedł Albus Dumbledore.
— Witam, moi drodzy. — powiedział. — O! — przystanął na widok związanych Vernona i Petunii oraz Dudleya.
— Poradziliście sobie, jak widzę. Gdzie teraz jest Harry?
— U mnie. On tutaj już nie wróci, rozumiesz Albusie?
— Owszem, Severusie. To był ostatni raz. — powiedział. — Zawiodłem się na was. — popatrzył na związanych.
— On pobił Dudziaczka.
— Nie on, Petunio. Tylko koledzy twojego syna pobili go. — odparł dyrektor, widząc niedowierzanie na twarzy pani Dursley, dodał — Sprawdziłem to.
— Mogli go zabić! — powiedział wściekle Snape. — Gdyby nie Tonks to byłoby już po chłopaku.
— A nie mówiłam, Severusie.
— Cieszę się, że cię posłuchałem. — powiedział do Nimfadory.
— Porozmawiam z nimi, ale teraz muszę z wami. — odparł beznamiętnie dyrektor, po czym wszedł do kuchni dając znak, aby jego towarzysze poszli za nim.
— Tonks, wróć do Nory i opowiedz o zdarzeniu. Ale nie mów im gdzie Harry się znajduje. Tylko my o tym wiemy i nikt inny. Jasne? Możesz im powiedzieć, że jest w bezpiecznym miejscu i nic mu nie grozi już.
— Dobrze, do zobaczenia. — powiedziała i wyszła.
— Severusie, zaopiekujesz się Harry'm?
— Tak. — syknął.
— Ale nie mów mu jeszcze prawdy.
— On tutaj już nie wróci.
— Nie wróci. Dziękuję, Severusie.
Snape szybko opuścił kuchnię i teleportował się. Gdy tylko wszedł do Snape Manor pojawił się skrzat Tajka.
— Sir czy ten chłopak powinien tu być? — zapytała skrzatka.
— Tak, będzie tutaj do końca wakacji. Jego rozkazy masz wykonywać, jasne?
— Oczywiście, sir. — skrzatka ukłoniła się.
— Przygotuj mi coś do jedzenia. — rzekł zmęczonym głosem.
— Dobrze, sir.
Severus skierował się do pokoju chłopaka, który nie spał już.
— Jak się czujesz, Potter?
— Dobrze. — mruknął cicho, miał chrypę. — To znaczy dobrze, profesorze.
Mistrz Eliksirów z dziwną miną podszedł do chłopaka i położył mu dłoń na czole.
— Potter masz gorączkę. Jak może być dobrze?! Zaraz ci przyniosę eliksir. — wybuchnął.
Wrócił chwilę potem i dał Harry'emu buteleczkę. Chłopak z trudem ją utrzymał.
— Gdzie jestem... profesorze? — zapytał po chwili.
— W moim domu, Snape Manor.
— Ooo... — zdziwił się. — Jak się pan znalazł na Privet Drive.
— A co ja mogłem tam robić? — zirytował się. — Pilnowałem cię.
— Naprawdę...? — zdziwił się.
— Tak. Nie wrócisz już do nich. Zostaniesz tutaj do końca wakacji. Nie wrócisz już nigdy na Privet Drive. — rzekł poważnie. Harry się uśmiechnął.— Prześpij się.
— Spróbuję, profesorze.
* * *
Dwa tygodnie wcześniej...
Dwór Riddle'a.
— Poszczęściło ci się! — mruknął ktoś. — Dzisiaj stąd wyjdziesz.
Tym kimś okazał się Lucjusz Malfoy. Wyczołgał Lucasa z celi i zaprowadził do Voldemorta.
— Johanson! Oto twoja ostatnia szansa. Albo zaczniesz mnie uczyć, albo zginiesz. — rzekł Tom.
Lucas miał już dość tortur i traktowania go gorzej od zwierzęcia, więc tylko westchnął i szepnął wykończony:
— Dobrze. Będę cię uczył.
— Doskonale! — odparł radośnie Riddle. — Panowie! — zwrócił się do kilku śmierciożerców. — Dajcie mu ubranie i nakarmcie. — zamilkł na chwilę. — Jak widzicie moim drodzy, staram się o większą moc. Magię Umysłu — z zebranych tylko Snape wiedział o co chodzi. — Szkoda czasu na wytłumaczenia. Zapytajcie Severusa, on pewnie wie. Prawda? — zwrócił się Mistrza Eliksirów.
— Tak, Panie. — odparł ten.
— Doskonale. Definicja od Severusa wam wystarczy. A teraz moi drodzy koniec spotkania. — odchylił się zadowolony na krześle.
Nikt jednak nie miał odwagi zapytać o coś więcej Toma czy też Severusa, więc ten od razu po zakończeniu spotkania teleportował się do Hogwartu, aby powiedzieć Dumbledore'owi o Magii Umysłu.
— Nie dobrze... — mruknął. — Trzeba będzie odwieść Toma od tego pomysłu. — rozmyślał na głos Albus.
* * *
Dwa dni po wydarzeniach na Privet Drive,
Nora, spotkanie Zakonu.
Członkowie Zakonu siedzieli przy wielkim stole i dyskutowali na tematy ściśle zakazane dla niektórych osób.
— Jak widzicie, Syriusz żyje i ma się dobrze... — mówił dyrektor — Miał tajną misję, którą teraz wykonuje Remus.
— Dyrektorze, czy teraz mógłbym się dowiedzieć, gdzie jest Harry. Tonks niewiele nam powiedziała. — rzekł Black.
— Harry jest w jednym z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Ma też doskonałą opiekę. — spojrzał przez chwilę na Snape'a. — Dochodzi do siebie.
— Czyli to prawda, że tak tak się znęcali nad nim? — zapytała słabo pani Weasley.
— Niestety, tak, ale wiem, że już z nim lepiej. Nie wróci do wujostwa, zostanie tam gdzie jest. Nie nie możemy wam powiedzieć gdzie jest. To tajne.
— Czyli ktoś jeszcze o tym wie, tak? Nie tylko pan, prawda?
— Tak, wiedzą o tym jeszcze dwie inne osoby, ale one na pewno wam tego nie powiedzą. Molly, Ron oczywiście może pisać listy do Harry'ego. On na pewno odpisze. Tylko będzie zmieniał sowy.
— Dobrze, myślę że to tyle na dzisiaj. Severusie, mogę cię prosić?
Rzucili na siebie zaklęcie antypodsłuchowe.
— Odesłałem kufer Harry'ego.
— Dobrze. To tyle?
— Jak on się czuje?
— Już mówiłem, że dochodzi do siebie.
— Mógłbyś go wreszcie traktować jak syna... chociaż przy mnie? — zirytował się Dumbledore.
— Ależ jak go tak traktuje. — zirytował się Snape.
_______________________________Dziękuję za wszystkie komentarze! <3 Kolejny rozdział w piątek lub sobotę ;)
Pozdrawiam, Alexx ;3
EDIT: 2015/08/22
EDIT: 2017/10/07
Cudny! ;33
OdpowiedzUsuńGdybym ja dopadła tego wielorybiego Vernona i jego synalka...!!!
Tak skrzywdzić Harry'ego?!Szkoda że Tonks wezwała dyrektora...coś czuje że Snape sam by się tym zajął.Harry nie wróci do Dursleyów...jaka to radość!Dobra,kończe tego koma bo Cię przekarmie! xD
pozdrowiona,WENY,i czekam do piątku/soboty
Fanka ;33
Rozdział cudowny jak zawsze! Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału. Zauważyłam jeden błąd - Severus mówi Alochomora a zaklęcie, które otwiera zamki w drzwiach brzmi Alohomora:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny;)
Brak znaków interpunkcjych gdzieniegdzie,literówki też są,ale nie jest ich bardzo dużo ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zawsze super tylko brakuje mi opisów mogło by być ich więcej np . gdy Snape zobaczył zakrwiawionego Harrego pisze wściekły snape (...) to może tak to trochę rozwinąć . Co dokładnie czuł Severus ? Myślę że opowiadanie było by wtedy lepsze :) Mam nadzieję że jakoś zastosujesz moją radę :)) . Pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj rozdział?
OdpowiedzUsuńPozdrowionka ;*
Kiedy powie tato?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch jak dobrze, Snape wkurzony, ale czemu dyrektor nie chciał aby mówił prawdę jeśli Tonks wiedziała, to inni zakonnicy też, a zatem i Albus, a teraz było tak jak by nic o tym traktowaniu Harrego nie wiedział..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie