Z okazji Walentynek mam dla Was 'walentynkę'.
Spokojnie rozdział nie jest 'walentynkowy'. Heh :D
~*~*~*~
Rozdział 22
"Wedding Memories."
~*~*~*~
MUSIC
Jedyną dorosłą trzeźwą osobą na weselu był chyba tylko Kingsley. Rozporządzał powrotami czarodziei do domów. Teraz przyszła czas na Harry'ego i Severusa, ale nimi zajął się wesoły Dumbledore.
- Dasz sobie radę, Harry? - zapytał radośnie dyrektor.
- Tak. Profesorze Snape! - zawolał.
- Czego, Potter? - Severus pojawił się obok.
- Wracamy.- oznajmił chłopak.
Wziął go pod ramię i wrócili przez kominek. W Snape Manor wszystko było tak jak zawsze.
- Zaprowadzę pana do sypialni, dobrze?
Prawie już świtało na dworze.
- A może ja nie chce, Pottuś?
- Chce pan, tylko jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Ale ja nie chce.
- Dobrze, więc co chce pan robić?
- A co proponujesz?
- Ja tam dalej jestem za sypialnią.
,- Och. Potter, ale mi się nie chce spać.
- Wie pan co? Zaprowadzę pana do sypialni. - nie ustępował.
Weszli po schodach i po chwili dotarli do drzwi.
- Niech pan je otworzy. - mruknął Potter.
- Ja nie wiem jak! - szepnął niewyraźnie Nietoperz.
- Jak to pan nie wie? - oburzył się Harry.
Mistrz Eliksirów zaczął się śmiać.
- Oj, Pottuś! Nabrałem cię.
- Niech pan po prostu odtworzy te cholerne drzwi. - warknął.
- Otwórz się. - mruknął Severus, a drzwi otworzyły się.
- To tyle?
- O tak...
- Niech się pan już położy.
Snape posłuchał go, co było dziwne i położył się do łóżka w ciuchach. Harry uświadomił sobie, że właśnie jest w sypialni Snape'a. Rozejrzał się dokoła. Ściany miały kolor zielony. Kto by się spodziewał. Na środku stało wielkie ciemne drewniane łóżko. Obok etażka w takich samym kolorach jak łóżko. Na niej stał zegarek. W pokoju oprócz łóżka stało też ciemne drewniane biurko i krzesło oraz regał z książkami. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się wielka ciemna szafa w ścianie i lustro. Po lewej stronie były drzwi do łazienki. Ładnie tu. - pomyślał Harry.
- Jak będzie mnie pan potrzebował to jestem u siebie.
- Zawowołam cię. Nie martaj się o mnie - powiedział niewyraźnie.
Martaj? Pewnie chodziło mu o martw.
- Dobranoc, profesorze.
- Pa, pa. - mruknął zasypiając, a Harry zawędrował do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i od razu usnął.
Po południu...
Severus Snape wstał z okropnym bólem głowy. Przeklął paskudnie, kiedy zdał sobie sprawę, że nie ma zapasu eliksiru na kaca. Wziął prysznic. Założył czarne dżinsowe spodnie i granatową bluzkę z 3/4 rękawem, nie przejmował się swoim widoczny znakiem. Dopiero zdał sobie sprawę, że nie ma różdżki. Spanikował lekko, próbując sobie przypomnieć wesele.
- Potter. - mruknął ochryple przypominając sobie jak dał mu różdżkę. Wyszedł z sypialni i skierował się do jadalni...
***
Harry obudził się i poszedł się umyć. Założył granatowe spodnie, biały T-shirt i naciągnął na to swoją bordową bluzę z kapturem. Po czym zszedł do jadalni, Snape jeszcze spał, więc Harry zjadł obiad i zajął się odczytywaniem listu w wężomowie.
Po godzinie do salonu wkroczył na wpół przytomny profesor. Nic nie powiedział tylko usiadł na przeciwko Harry'ego.
- Witam, profesorze. - powiedział Potter nie odrywając wzroku od listu.
- Cicho, ty wkurzający chłopaku. - mruknął cicho.
- Też mi miło pana widzieć. Chce pan coś do jedzenia?
- Nie. - mruknął.
- A może czegoś pan szuka?
- Nie. - padła ta sama odpowiedź.
- To może ja panu coś oddam?
- Miałeś być cicho... - przypomniał mu.
- Zamilknę zaraz, tylko oddam panu to. - wyciągnął i podał Snape'owi różdżkę.
- Dziękuję.
- Jak pan dojdzie do siebie to powiem panu jak znalazła się u mnie. Nie ma pan eliksiru na kaca?
- Nie mam zapasu, a nie jestem w stanie sobie go zrobić, ty głupi dzieciaku.
Głupi dzieciak i wkurzający chłopak wychodziły mu prawie z uczuciem.
- Aha. - mruknął.
- Zrobisz coś dla mnie? - zapytał profesor.
- Hmm?
- Powiedz Tajce by zrobiła mi zielonej herbaty.
- Dobrze.
***
Mistrz Eliksirów rozłożył się na kanapie i zamknął oczy. Czuł jak głowa mu pulsuje. Potter nadal siedział w jadalni odszyfrowując list. Gdy skończył postanowił zrobić dla profesora eliksir na kaca.
Przepis był dość trudny, ale po godzinie udało mu się, Harry podszedł do profesora i nachylił się na nim.
- Mhm... Profesorze?
- Co chcesz?- powiedział tak nagle Snape, że Harry o mało co nie wywrócił się o stolik cofając się w tył.
- Zrobiłem dla pana eliksir.
Snape otworzył jedno oko.
- Eliksir? - spytał podejrzliwie.
- Tak.
- Jaki?
- No, no na ten pański ból głowy... - profesor otworzył drugie oko.
- Pokaż. - powiedział wstając.
Harry podał mu buteleczkę.
- Myślę, że jest prawidłowy. - mruknął Harry.
- Mnie też tak się wydaje.
Severus łyknął płyn i z powrotem się położył.
- Powinien zadziałać w 30 minut.
- To czekamy... - usiadł sobie na fotelu na przeciwko nauczyciela.
- Skończyłeś tłumaczyć list?
- Tak, jakieś dwie godziny temu.
- Świetnie. Nie musisz tu ze mną siedzieć.
- A jeśli chcę, to mogę?
- Jak ci się żywnie podoba. Tylko nie odzywaj się!
- Oczywiście. Puttuś milczy. - zachichotał. Snape otworzył oczy i popatrzył zdziwiony na Harry'ego.
- Później panu pokażę. - mruknął zatapiając się w lekturze. Snape wzruszył ramiona i zamknął oczy.
Gdy Harry'emu znudziło się czytanie książki, postanowił pomedytować zarazem ćwicząc Magię Umysłu. Zawsze gdy tak robił [medytował] unosił się w powietrzu z zamkniętymi oczami. Robił to już bez żadnego wysiłku, ot tak po po prostu. Magię Umysłu opanował do tego stopnia, że wiedział, że Snape śpi, a nie tylko udaje. Słyszał odgłosy ptaków na podwórku. Czuł sobą spokój panujący wokół niego. Harmonię. Jego umysł coraz bardziej widział niż tylko patrzył. Harry dostrzegał teraz wiele innych rzeczy, jak np. Na weselu, wiedział, że Hermiona tańczyła z Draco, gdyż wyczuł jego zapach przy niej. Nigdy tak nie potrafił. Raz spojrzał na Rona i dowiedział się, że ten jest zauroczony Hermioną, co było widoczne i bez Magii Umysłu, ale cóż teraz widział odruchy świadczące o tym. Jego sprawność dedukcji się rozwijała i to dość szybko.
Harry medytując był w innym świecie, gdzie istniał on sam i brak żadnych problemu. Po medytacji był bardzo spokojny, zrównoważony... myślał szybciej, lepiej, intensywniej. Jego pamięć także się poprawiła. Wybiła się na wyżyny nieprawdopodobieństwa.
Pierwszym widokiem jaki zobaczył po przebudzeniu... był Potter. Co za odmiana. Ból głowy ustąpił. Potter jednak się postarał. Teraz chłopak medytował, on sam niezbyt lubił to robić. Westchnął i podniósł się.
- Już pan wstał? - odezwał się Potter nadal medytując.
- Medytujesz i wiesz co się dzieje wokół ciebie? - zdziwił się.
- Tak. Sam się zdziwiłem. Eliksir zadziałał?
- Tak, zadziałał. Więc powiedz mi czy tam pokaż, to co miałeś.
- Moment. - szepnął, przestając medytować.
Wziął do ręki różdżkę wypowiedział: Memories Play. I po chwili uformował się obraz w powietrzu przestawiający zdarzenia od pożyczenia różdżki od Snape'a do namówienie Severus, aby ten poszedł spać. Mistrz Eliksirów przyglądał się temu w skupieniu, aż do sceny na schodach, gdzie uśmiechnął.
- Pottuś, ja dalej nie idę. - szepnął, Harry westchnął.
- A to czemu?
- A tak... Tu wygodnie. - usiadł na schodach.
- Myślę, że na dłuższą metę to niezbyt panu będzie tu wygodnie.
- A ja mówię, że będzie.
- Ja tam nadal jestem za sypialnią. - szepnął ziewając.
- Nie mam wyboru?
- Nie za bardzo. Byłbym naprawę wdzięczny, gdy pan się podniósł.
- Po co?
- By wejść na górę.
- Piłeś coś? - zapytał nagle profesor.
- Nie. A czemu pan pyta? - zapytał opierając się o balustradę.
- Bo wyglądasz dziwnie.
- Właśnie próbuję zaciągnął profesora do sypialni... Merlinie! Jak to brzmi! Rzeczywiście jestem wykończony... Niech pan wstanie, proszę.
- No dobra. Wstaję i co zaciągniesz mnie do...
- Tak... Chodźmy... Gdziekolwiek - ziewnął
***
-To wszystko - oznajmił Harry, gdy wspomnienie skończyło.
Snape milczał...
- Profesorze?
- Co chcesz? - westchnął.
- Dobrze się pan czuje? - zapytał z troską.
- Tak. Chociaż po tym co zobaczyłem...
- Chciałem oddać panu różdżkę wcześniej, a później wolałem nie ryzykować.
- Wiem. W sumie to dobrze zrobiłeś... Dziękuję.
- Za co? - zdziwił się Harry.
- Myślę, zaciągnięcie mnie do łóżka było dość trudne...
- Wiedziałem, wiedziałem, że będzie się pan śmiać! Byłem wykończony i nie myślałem. - oburzył się Potter, Snape śmiał się.
- A kto tam wie co po twojej głowie chodzi...
- Niech pan przestanie... Następnym razem zostawię pana na tych schodach. - zagroził Potter, Snape nadal się uśmiechał. - Tak naprawdę to tylko Kingsley był trzeźwy.
- A Albus?
- Hmm... Dyrektor był dość wesoły, przynajmniej bardziej niż zwykle. Był rozgadany, więc sądzę, że i on pozwolił sobie na trochę.
- Dobra obserwacja. - mruknął.
- Wiem. - wyszczerzył się Harry.
- Dlaczego się uśmiechasz?
- Dobra obserwacja, Pottuś. Rozbraja mnie ten Pottuś.
- Cicho, głupi chłopaku.
- Skąd to pan wymyślił?
- Znikąd, Pottuś.
- Prawie z uczuciem pan to mówi. Miła odmiana od Pottera.- rzekł szczerze chłopak. Severus popatrzył uważnie na niego i uśmiechnął się. Chyba się ucieszy, z tego, że jestem jego ojcem.
- Witam, witam - powiedział ktoś wychodząc z kominka. Okazało się, że to Albus Dumbledore.
- Jak panowie się czują? - zapytał wesoło.
- Dobrze. - odpowiedział Snape.
- Naprawdę, Severusie? - zdziwił się Albus. - Wyglądasz kiepsko.
- Może Potter mnie otruł. - sarknął Nietoperz.
- Harry, na pewno tego nie zrobił. A więc, przyszedłem, aby ci przekazać, że jutro będzie zebranie Zakonu o godzinie 17 w Norze. Harry - zwrócił się w stronę chłopaka. - ty też chciałbym, abyś był.
- Coś się stało?
- Nie, Harry. Miłego dnia... - przeżegnał tak szybko jak przyszedł.
- Coś się jednak stało... - mruknął podejrzliwie.
- Czemu tak myślisz?
- Dyrektor nigdy nam nie pozwolił uczestniczyć w zebraniu. Musiało się coś stać.
- No dobra, powiem ci... Tylko nie mów nikomu... Dobrze?
- Jasne, profesorze. - powiedział ochoczo.
- Pan Malfoy dołączy do Zakonu Feniksa... - Potter wybałuszył oczy... Malfoy będzie w zakonie? A o nie? - chciał wykrzyknąć. Spróbował nad sobą zapanować. Zamknął oczy.
- Potter? - zapytał Snape widząc reakcje syna. - Potter!
- Przepraszam. - szepnął, nadal nie otwierając oczu.
- Za co? Powiedz mi co się dzieje! - ponaglił go.
- Dlaczego Malfoy będzie w zakonie? - zapytał w końcu.
- Ma misję do wykonania... Nie chce ci kłamać, więc może zaczekasz na więcej informacji do.jutra. - powiedział niepewnie.
Harry uśmiechnął się smutno.
- Jasne, poczekam... - mruknął. - Jak zawsze... - dodał po chwili wstając i wychodząc z pokoju.
Severus patrzył jak jego syn wychodzi przygaszony z pokoju. Chciał na prawdę mu powiedzieć, ale przeklęty Dumbledore. Wzbierała się w nim wściekłość na swojego szefa. Poszedł szybko w stronę schodów na taras, gdzie siedział Harry. Usiadł obok niego.
- Potter?
- Słucham, profesorze?
- Dyrektor mi powiedział, abym ci nic nie mówił. Już teraz wiesz więcej niż inni z Zakonu.
- Dyrektor nigdy mi nic nie mówi. Sam do wszystkiego doszedłem.
- Potter... Czasami lepiej jak wiesz mniej...
- W moim przypadku nie zawsze to działa...
- Hmmm... - zastanowił się. - Chyba tak. Niektórzy chcą cię odciążyć od tego wszystkiego. Masz tylko 15 lat, a nie cały świat na głowie.
- Świat na głowie to ja mam od śmierci moich rodziców. Wszyscy czegoś ode mnie wymagają.
- Nikt się nie liczy z twoim zdaniem. Podejmują decyzję za ciebie. Znam to, Potter. Bardzo dobrze. - zamyślił się wspominając czasy swojego dzieciństwa. - Tylko nie stań się kolejnym Czarnym Panem, proszę. - spróbował rozładować sytuację. Harry zachichotał.
- Postaram się. Nie będę jak Tom Riddle.
- Tom Riddle? - zdziwił się Snape.
- Prawdziwe imię i nazwisko Voldemorta, nie wiedział pan?
- Nie...
- A wiedział pan, że on sam jest półkrwi, a zachowuje się jak czystej krwi.
- Potter... Harry... - westchnął. - Nie ma na świecie rodziny, która byłaby perfekcyjnie czysta pod względem krwi.
- Może pan powtórzyć?- zapytał zszokowanym tonem.
- Nie ma rodziny...
- Nie to... - Snape wzniósł brwi.
- Nazwał mnie pan Harry. - szepnął zszokowany.
- Tak się chyba nazywasz, prawda?
- Tak, ale pan mnie nazywa Potter, głupi chłopak, wkurzający dzieciak, ale nie Harry.
- Mam nie nazywać cię Harry?
- Nie, nie. Miła odmiana. - uśmiechnął się rozbrajająco.
Następnego dnia,
Nora.
Harry przybył wcześniej do Nory, by spotkać się z przyjaciółmi. Oprócz niego w norze był jeszcze Syriusz.
- Harry, co u ciebie? - zapytał
- Dobrze, Syriuszu. Miałem wspaniale wakacje.
- Słyszałem od dyrektora, że dobrze ci mieszkać z... tą osobą.
- Tak, ten ktoś jest super. - uśmiechnął się.
Severus stał trochę dalej przy oknie i udawał, że nie słyszy rozmowy Harry'ego i Syriusza. Zrobiło mu się ciepło na sercu. Jego własny syn lubi z nim mieszkać.
Kilka godzin później...
Harry siedział na krześle przy stole i medytował. Na przeciwko jego siedział Ron, dalej Hermiona.
- Harry? - szepnął niepewnie Ron.
- Mhm, Ron?
- Co robisz?
- Pan Potter medytuje, Panie Weasley. - sapnął Snape, wchodząc do pomieszczenia z Draco Malfoyem.
- Harry! Dlaczego on tu jest? - Ron wskazał na Draco.
- Ron! - warknęli razem Harry i Hermiona.
- No co?! - oburzył się rudzielec.
- Skoro tu jest to pewnie cię słyszy, Ron. - dopowiedział Harry nie przerywając medytacji.
- Harry, na Merlina! Mógłbyś przestać medytować, to jest przerażające!
- Ron! - krzyknęła Hermiona podrywając się z krzesła.
- Hermiono, usiądź proszę i uspokój się. - rzekł spokojnie Potter.
- Trochę szacunku, Ron. - warknęła Granger.
- Co ja ci zrobiłem? - odszczeknął Weasley.- Harry?
Potter westchnął i przestał medytować. Przysunął sobie krzesło bliżej stołu i zaczął:
- Ron, nie krzycz, bo nikt tutaj nie jest głuchy i proszę wytłumacz nam o co ci chodzi.
- O co mi chodzi? Przyjmujecie ot tak wizytę...
- Panie Weasley, Pan Malfoy będzie należał do Zakonu Feniksa... - zaczął Snape.
- On! On, będzie a my nie? - krzyknął. Harry schował twarz w dłoniach.
- Ty, nic nie rozumiesz. - zaczęła Hermiona.
- Ty nic nie rozumiesz! Wy nic nie rozumiecie. To wróg! Nie widzicie tego?
- Przeszedł na naszą stronę. - walczyła Granger.
- Hermiono, a skąd wiesz! - żachnął się Weasley.
- Dorośnij, Ron!
- Spadaj.
- Ron! - warknął niebezpiecznie Harry.
Rudzielec zaraz zwrócił się do niego.
- A ty co? Zawsze nie ufaliśmy Malfoyowi. A teraz co?
- On będzie ryzykował życie dla nas. - powiedział spokojnie Potter.
- Jasne - prychnął Ron.
- Przestań. - jęknęła Hermiona.
- Zwariowaliście!
- Nie. My tylko myślimy! - krzyknęła Hermiona. - A ty nie.
- Nie wszyscy są tacy jak ty.
- Nie pogrążaj się.
- Ja? Ja?! Jesteś popierdolona Hermiono!
Harry w mgnieniu oka znalazł się przy Ronie.
- Przeproś ja! - warknął tak złowieszczo, że Ronie przebiegł dreszcz po plecach.
- Wybacz, Hermiono, że powiedziałem prawdę.
Jednym szybkim ruchem Hermiona walnęła w twarz Rona. Ten zaklął i wyszedł.
- Także tego, witaj w naszej rzeczywistości. - rzekł Harry do Draco, na co ten zachichotał.
Harry westchnął.
- Hermiono, jestem dumny. - oznajmił Harry. - Wyszło lepiej niż w trzeciej klasie.
- Ma wprawę. - mruknął Draco.
- Długo będzie się fochał? - zapytała Hermiona.
- Jak zawsze, Hermiono.
- Mam pytanie. - oświadczył Malfoy.
- Co oznacza, to co powiedział Weasley?
- To mugolskie... Oszczerstwo. Taka obraza... coś jak szlama. Nie wiem jak ci to inaczej wytłumaczyć...
- Rozwinął się. - zachichotała Granger.
- Taaa, ciekawe gdzie to usłyszał. - zastanowił się Harry.
- Pewnie ci się wymsknęło. - powiedział Draco do Harry ego.
- Nie, raczej nie. - powiedział zamyślony.
- Może w nocy? - zapytała Hermiona, Harry spojrzał zdziwiony na nią. - Mówisz przez sen.
- No. No. - Malfoy zachichotał.
- Ale nie to nie możliwe, mówisz najczęściej w wężomowie. - dodała po chwili.
- A co sprawdzałaś? - warknął Ron przechodząc obok; po chwili powędrował na górę.
- Powiedziałeś mi. - mruknęła cicho. - Z Ginny uważamy, że to...
- Hermiono. Prosiłem byście zmieniły temat. - szepnął zażenowany.
- Potter, masz branie. - rzekł Draco.
Harry zaśmiał się.
- Co jest? - spytał zdezorientowany.
- Ja? Hahaha? Chyba ty! - zaśmiał się i wrócił do medytacji.
- Potter, nadal nie wiem o co ci chodzi.
- Może tak i lepiej. - szepnął Harry.
Cieszę się z nowego rozdziału!
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że obserwuję i mam polubioną stronkę na facebooku na której jesteś adminką rozdział przeczytałabym pewnie wieczorem.
Jak zwykle rozdział strasznie mi się podoba. Lubie na twoim blogu ten wątek dramione - tak naprawdę nie przepadam za tym parringiem ale u ciebie spodobało mi się to.
Fakt, jest kilka błędów... Cóż, nieważne.
Pisałam już, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award? Chyba tak. Ale i tak znowu napiszę: więcej informacji na moim blogu: castle-of-darkness.blogspot.com.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!
"Jego własny syn lubi z nim mieszkać."
OdpowiedzUsuńO kurde.Fajne brzmienie zdania.
No to teraz kilka spraw.Czy w następnym rozdziale Pottuś dowie się prawdy?(Pottuś,Pottuś,Pottuś...argh xD)
Drops się lekko uchlał O_O Nie sądziłam,że wie co to alkochol XD
Chciałabym zobaczyć lewitującego Harry'ego,wkurzoną Hermionę i podpitego Seva.Poważnie.Intrygujące :D.Życzę Ci miłych walentynek,ja osobiście nie przepadam za Świętem Zakochanych :*
Kiedy kolejny?! <3
~Fanka:33
Dałaś mi najlepszą walentynke bardzo czekałam na ten rodział i już nie mogę sie doczekać następnego. Rozdział boski jak zwykle masz talent do pisania .To teraz czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział jutro? ;D
OdpowiedzUsuń~Fanka:33
Aaaa XD - Potter masz branie - rozbroiło mnie to - śmiech - hahaha
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńo matko to wyglądało, tak jakby Severus był małym rozkapryszonym dzieckiem..., nazwałm go w końcu Harrym, medytacja i rozmowa, no ale było mówione, ze gwardia dołącza do zakonu i co z sumami? Severus szczęśliwy, ze Hrry nbardzo dobrze czuje skię w Snape Manor...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie