3 maj 2015

Rozdział 31

 Rozdział 31
"World shadows." [3]






Hogsmede wydawało się takie ciche i spokojne od ataku śmierciożerców dwa tygodnie temu. Harry podążył w stronę Wrzeszczącej Chaty. Z przyjaciółmi miał się spotkać za godzinę. Podczas tych kilku dni w Snape Manor przejrzał już większość dokumentów od Albusa Dumbledore'a. Domyślał się, że w tej całej Magii Żywiołów jest jakieś drugie dno. To o tym rozmawiali Remus i Syriusz z Rebeccą. Tylko po co?! 
Usiadł na podłodze w jednym z pokoi Wrzeszczącej Chaty i wyjął plik kartek. Postanowił je jeszcze raz przejrzeć. Pierwsza strona zawierała podstawowe informacje o Magii Żywiołów.
Przeleciał wzrokiem po niej zatrzymując się na kilku słowach: „niepokonany”, „niebezpieczna”, „bez ograniczeń”, „potężna”. Na kolejnej stronie była historia powstanie tej dziedziny magii. Niezbyt to interesowało Harry'ego, przynajmniej teraz. Przerzucił plik kartek na ostatnią stronę, na której znajdowały się zdjęcia Wielkiej Rady Magii Żywiołów. Na zdjęciu znajdowały się trzy osoby: Rebbeca Wilson, Alexandre White, Max Sheroon – wielkie rodzeństwo. Wyglądali na ludzi młodych i potężnych jednocześnie. Pod zdjęciami znajdował się tekst:
Wielka Rada Magii Żywiołów składa się z trzech osób Rebecci Wilson, Alexandra White i Maxa Sheroona. To oni czuwają nad tą starożytną odmianą magii. Alexander White przewodniczy radzie. Sam posiada połowę daru Magii Żywiołów ( nie jest w pełni magiem żywiołów ). Reszta rodzeństwa posiada kilka innych darów związanych z tą magią. Cała trójka jest nieśmiertelna. Mieszkają w Hiszpanii. Trudno ich znaleźć. 
Tutaj tekst się kończył. Zamyślił się na moment... Nie wiedział o co chodziło dyrektorowi... po co mu to dał. Postanowił na razie zostawić to na później. Teraz na głowie ma odnalezienie horkruksów Voldemorta i zniszczenie ich. Wyjął z plecaka mapę Anglii i rozłożył przed sobą...

*
Draco Malfoy wrócił do domu zaraz po oficjalnym zakończeniu roku szkolnego w Hogwarcie. Wakacje miał zaplanowane pod każdym punktem. Szkolenie śmierciożercy miał prowadzić jego ojciec – Lucjusz. Podobnie jak Snape, Draco był uważany za zdrajcę w Zakonie Feniksa.
Oprócz niego szkolić się też będę między innymi Blaise Zabini, Vincent Crabbe, Pansy Parkinson . Draco musiał wziąć się w garść. Zaczął się wzorować na Severusie. Chciał być taki jak on – twardy, niewzruszony... Jednak nie chciał być śmierciożercą. Te wakacje będą naprawdę ciężkie, pomyślał schodząc na pierwszą lekcję z Lucjuszem.
– Witam wszystkich. – odezwał się starszy Malfoy. – Jesteście tutaj, aby nauczyć się sztuki zabijania, torturowanie i nieprzebaczania. A ja jestem tutaj, aby was tego wszystkiego nauczyć. Dla słabych nie ma miejsca! Dzisiaj zaczniemy od zaklęć tortur. Czarny Pan zrobił nam przysługę i pozwolił nam na torturowanie tych o tutaj – skazał na pięć związanych osób w kącie. – mugoli! Wierzę, iż dacie sobie radę. Pierwszym zaklęciem jest Expulso, powoduje ono  odpychanie o działaniu odśrodkowym (gdy trafi pomiędzy grupę osób, wszystkie zostają odrzucone) bazujące na zasadzie działania bomby mugolskiej. Zaklęciem o podobnym działaniu jest Expelliarmus. Kolejnym jest Mosmordre [1], chyba nie muszę tłumaczyć co powoduje. – uśmiechnął się złośliwie, reszta zaśmiała się. – Następnym zaklęciem będzie Sectumsempra, która powoduje rozległe rany na ciele. Ostatnim na dzisiaj zaklęciem będzie Szatańska Pożoga, która rozpala ogromny, trudny do powstrzymania, dziki, ogień, który formuje się w różne bestie i trawi niemal wszystko na swojej drodze. – zamilkł na chwilę. – Zaczynamy!
Potem przedstawił każde zaklęcie na mugolach! Draco krzywił się nieznacznie. Po kilku próbach i jemu udało się rzucić zaklęcie wymienione przez ojca. Będzie jeszcze gorzej, pomyślał wracając do swojego pokoju.

Hermiona ostatnie dni przed wyprawą z Ronem i Harry'm spędziła z rodzicami. Oglądali filmy, śmiali się, rozmawiali...  jak typowa mugolska rodzina. Nadszedł jednak bardzo szybko czas rozłąki. Granger dużo myślała, o tym jak zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie. Aż doszła do wniosku, że najlepiej jakby rodzice jej w ogóle nie pamiętali. W tym celu użyła zaklęcia Obliviate.
Było jej strasznie trudno. Jej ojciec i matka nie wiedzą kim ona jest. To dla większego dobra, przytoczyła w myślach słowa Dumbledore'a.
Kilka minut później stała u stup Hogsmede. Przeszła szybko przez wioskę kierując się do Wrzeszczącej Chaty.
Harry poczuł, że ktoś się zbliża. Szybko uruchomił swoje zdolności. Wyczuł, że to Hermiona i się uspokoił.
–  Hermiono! Tutaj jestem. – zawołał.
 –  Zwariowałeś? A jakbym to nie była ja?! – zaczęła, gdy tylko go odnalazła.
–  Ale to jesteś ty, prawda? – uśmiechnął się.
–  A jakby...
 –  Ale to ty! Wiedziałem, że to ty. Naprawdę myślisz, że byłbym tak bezmyślny, nie wiedząc, że to ty?
–  Nie, Harry. Wybacz. – zarumieniła się.
–  Dobra, nie ważne! Nie widziałaś po drodze Rona?
–  Nie. Pewnie zaraz się pojawi. Długo już tu jesteś?
–  Z godzinę na pewno.
–  Jak tutaj dotarłeś?
–  Hermiono, czy to jakieś przesłuchanie? – udawał oburzonego. –Mam swoje sposoby. – dodał tajemniczo. Hermiona przeszywała go wzrokiem – Nie, nie użyłem magii. Możesz być spokojna. – Nie uwierzyła mu. – Hermiono! Nie patrz już tak!
–  No dobrze... Co więc porabiasz? – zapytała zerkając na mapę.
– Zastanawiam się czy są jeszcze jakieś miejsca, z którymi Tom jest w jakiś sposób powiązany, może tam znajdziemy horkruksy.
– Dobrze myślisz. Ja też się na tym zastanawiałam. – usiadła obok Harry'ego naprzeciwko mapy. –  Mówiłeś, że Sam-Wiesz-Kto wychowywał się w sierocińcu. Może tam? – zasugerowała.
– Raczej nie lubił tam przebywać. – odezwał się Ron wchodząc do pokoju. Hermiona aż podskoczyła na widok Weasleya. Harry pokiwał głową.
–  Tak, też tak myślę. Tam zapewne nic nie znajdziemy. – zamyślił się.
–  Nie możemy tutaj zostać. – powiedziała Hermiona.
–  Oczywiście, że nie. Za blisko Hogwartu, za blisko śmierciożerców. – oznajmił Potter. – Ron, jak rodzice? Jak przyjęli twoją wyprawę do wiadomości?
–  Mama lamentowała, jak to ona, a tata nic nie powiedział. – rzekł Ron. – Czyli w miarę dobrze... Hermiono, a ty...
– Mam swoje sposoby. Załatwiłam to. – przerwała mu sucho.
Ahh... Ok. – zmieszał się lekko jej gwałtownością,
– Wróćmy do miejsc związanych z Voldemortem. – powiedział Harry. – Musiał wybierać cenne przedmioty na swoje horkruksy. Dziennik, pierścień i ten amulet...
Nagle coś huknęło. Poderwali się z miejsca zwijając mapę i chowając od plecaka. To śmierciożercy! Znaleźli ich. Złote Trio zaczęło rzucać rozmaite zaklęcia. Jednak śmierciożercy byli szybcy.Zaklęcia latały wkoło. Hermiona zachowała zimną krew i w ostatniej chwili teleportowała ich w jakąś dzicz.
–  Gdzie my jesteśmy? – zwołał Ron.
–  W lesie. – zaśmiał się Potter.
–  Ale mi nie o to...
–  W Puszczy Rikkidon [2]. Byłam tutaj przejazdem z rodzicami. – westchnęła. – Jak nas tam znaleźli?
–  Nie wiem. Nie używałem czarów, ani nic.
–  Wyjmij Ron z torebki namiot i rozłóż go! Choć Harry, rzucimy zaklęcia ochronne. – pociągnęła go za ramię, Ron uśmiechnął się do niej.
– Chyba już wiem jak nas znaleźli... – oznajmiła, gdy siedzieli już w namiocie. – Harry powiedziałeś przydomek Toma, a oni wiedzą, że ty z tym nie masz problemu! To na tych słowach jest namiar.
–  Ooo! Nie pomyślałem o tym – zdziwił się Potter.
– Taaak, coś może w tym być. – mruknął Weasley.
Położyli się spać z postanowieniem, że jutro zaplanują poszukiwania. Harry długo nie mógł usnąć. Nie miał pojęcie, gdzie miałby szukać horkruksów Toma. Nic, czarna dziura. 

Lord Voldemort przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze. Uśmiechnął się złośliwie. Hogwart już dzisiaj będzie mój, pomyślał schodząc do swoich śmierciożerców.
–  Moi drodzy – rozpoczął. – Dzisiaj zajmiecie Hogwart. Nauczyciele zapewne jeszcze nie pozbierali się po ostatnim ataku. – przeszła fala śmiechu po sali. – Chcemy mieć kontrolę nad Hogwartem! Uczniowie będą się uczyć tego na co my pozwolimy. Idźcie już! Severusie, Selene zostańcie!
–  Tak, panie? – szepnęła kobieta. Oficjalnie śmierciożercą została dwa dni temu.
–  Nie chcę, abyście tam byli. Musimy porozmawiać...
– Oczywiście. – odezwał się Snape.
–  Mam dla ciebie, Snape, nowe zadanie. Hogwart, Hogwart... – rozmarzył się na moment. – Severusie zostaniesz nowym dyrektorem Hogwartu, a ty Selene będzie nauczać tam kilku przedmiotów.
– Oczywiście, panie. – rzekł spokojnie Snape.
–  To może być ciekawe doświadczenie. – zaśmiała się McCarthly.
–  Tak, tak, Selene. Jestem rad, że się zgadzacie. – zaśmiał się. – Idźcie już. – odgonił ich ręką.
Wyszli z dworu. Snape chciał się teleportować do domu, ale zatrzymała go Selene.
–  Czego, McCarthly? – zezłościł się.
 –  Chciałam tylko porozmawiać... Skoro będziemy razem pracować...
–  Mów! Tylko szybko, nie mam czasu.
–  Ostatnim razem miałeś czas. – żachnęła się.
–  To było dziesięć lat temu, McCarthly! – zirytował się.
–  Ale ty się stałeś zgorzkniały! Będzie nam się razem cudownie pracować!
–  Yhym... – mruknął bez przekonania i teleportował się do Snape Manor.
Poszedł do gabinetu i wyciągnął dokumenty, które ostatnim razem zabrał z ministerstwa. Westchnął i zabrał się do czytania.


*
Ron wyjął przy śniadaniu wczorajszy numer Proroka Codziennego.
–  Patrzcie. – podał gazetę przyjaciołom.
Harry zaczął czytać pierwszy artykuł.

NOWY MINISTER! RUDOLF LESTRANGE! 


W ciągu kilku dni został mianowany nowy minister magii społeczeństwa Anglii. Rudolf będzie dążył do ulepszania kraju. Takich ludzi nam potrzeba. W ministerstwie teraz dużo się zmieni. Jeśli będziecie pracować z nami nic wam się nie stanie, a jeśli nie będzie nam naprawdę przykro się żegnać. Zastępcą ministra został szanowany od lat czarodziej, Lucjusz Malfoy.



–  No nie... – szepnęła Hermiona.

–  No to po nas...
–  Czyli ministerstwem rządzi teraz Sami-Wiecie-Kto. – romyślał Harry.
–  Tak, na to wygląda... Ron nie będzie tak źle. – rzekła Hermiona. – Chyba. – dodała cicho po chwili.
Nagle obok namiotu pojawiła się sowa. Zostawiła list i odleciała. Harry wziął do ręki kopertę i przyjrzał się jej dokładnie.
– Stary, może lepiej tego nie dotykaj.
–  Ron, to jest zwykły list. – zirytował się Potter.
–  Jak chcesz. Ja bym tego nie otwierał.



Drogi Harry, 

Piszę ten list, aby przekazać Ci informację – możesz używać już magii poza szkołą. Myślę, że w twojej sytuacji jest to bardzo dobre rozwiązanie. Nie masz już na sobie namiaru. Ten list dotrze już pewnie do Ciebie po mojej śmierci. W kopercie znajdziesz także kopię testamentu Albusa Dumbledore'a i rzeczy, które Wam zapisał. Wiedz, Harry, że chciałem jak najlepiej. 


Korneliusz Knot


–  Myślisz, że to prawda? – podał list Hermionie.
–  Jako minister miał prawo coś takiego zrobić.
–  Co to za rzeczy? – zapytał Ronald.
–  Zaraz zobaczymy... – mruknął Harry.

___________________
[1] Morsmorde – zaklęcie, które wywołuje znak Voldemorta. Użyte w Czarze Ognia, Księciu Półkrwi..
[2] Puszka Rikkidon – wymyślona nazwa.
[3] World shadows. – z ang. świat cieni.

Aktualizacja: 30.10.2015

9 komentarzy:

  1. Wow, dziewczyno! Oczywiście najpierw chwalę za to, że przestaję widzieć u Ciebie błedy ortograficzne (albo poprostu za szybko czytałam XD)

    Zaklęcie namiaru na przydomek Toma? Wykorzystałaś bardzo dobry, jak na mój gust, pomysł. Coraz więcej wątków Magii Żywiołów jest intrygujące. Ale do czegoś muszę się przyczepić. Trochę zdziwiłam się, że Hermiona rzuciła na swoich rodziców Oblivate, aby ją zapomnieli. Może i dla bezpieczeństwa, ale to 'trochę' drastyczny środek dawania komuś bezpieczeństwa. No cóż. Kiedy napiszesz rozdział, przeczytaj go kilka razy bo czasem składnie może się ze sobą gryźć. Rozdział podoba mi się, tak jak wszystkie.Uważaj na omyłkowe kropki, przecinki itp. bo przezroczystość tekstu jest ważna. Cieszę się, widząc, że takich zagubionych znaków prawie nie ma. Nikt nie jest doskonały ;p. Dobra, ponarzekała teraz jeszcze raz pochwali. Szkolenie Draco i młodych, przyszłych Smierciożerców przez Lucka...żal mi tego chłopaka. Harry może używać magii, a ciekawostką jest powiązanie Snape'a z Seleną. Czekam na więcej i z całego serca życzę weny, (troche dłuższy komentarz niż zazwyczaj :D),
    ~Fanka;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga fanko.
      Alex pisze przecież siódmą część. Tam są takie wątki jak namiar i Obliviate.

      Usuń
  2. A chciałam być pierwsza!
    No cóż, szkoda!

    Rozdział jak zawsze jest naprawdę genialny.
    Uważam, że dobrze wykreowałaś postać Lucjusza Malfoya. Jest taki, jaki być powinien. Nie ma w nim nic przesadzonego.
    Kurczę, to jest po prostu świetne!

    Zauważyłam kilka błędów, m.in. to, że napisałaś gdzieś "Mosmorde" zamiast "Morsmorde" i "stup" zamiast "stóp". I tak to bardzo mało, zważając na to, ile błędów popełniają ludzie, którzy piszą fanfiction potterowskie (niektóre są naprawdę okropne, błąd na błędzie!)
    Napisałabym jeszcze trochę więcej, ale muszę iść gotować zupkę chińską.

    Pozdrawiam,
    SHADOW

    PS. Kiedyś byłam Arachne alias Czarnawoda, Arachne, Wingardium Leviosa... Ech, nie ma po co wymieniać. Miałam dużo nicków. Wiedz, że tutaj Arachne!

    PS2. Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, mimo iż krótszy.
    Magia żywiołów - bardzo ciekawy wątek.
    Snape ma coś wspólnego z Seleną? hmm to ciekawe! No kurcze, pozostaje mi czekać na kolejną notkę -- błagam dłuższą ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jak tam rozdział? ;)
    Pozdro i weny,
    ~Fanka;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby co to ciągle ja, ale wybrałm bardziej pasujący nick :D
      Pozdro,
      ~Ślizgonka:*

      Usuń
    2. Heh :D
      Rozdział pojawi się najprawdopodobniej dzisiaj ;)

      Pozdrawiam, Alexx ;3

      Usuń
  5. Nooooooł jak Boldemort?! No kaj?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    no i w końcu nie ma namiaru Harry, co to były za dokumenty, które czytał Severus?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX