14 sie 2015

Rozdział 40




Rozdział 40
"Hatred Destroys Everything. [1]"


Po oprowadzeniu przez Meredith po MI6 Harry, Ron oraz Hermiona udali się Tavistock. Tam zamierzali mieć teraz swoją kryjówkę. Hermiona zaczęła zabezpieczać teren zaklęciami ochronnymi. Harry z Ronem ustawili magiczny namiot, taki sam jak mieli na Mistrzostwach Świata w Quidditchu. Ich kryjówkę otaczały drzewa, a milę dalej było jeziorko – tak oznajmiła Hermiona, gdy wróciła z patrolu.
— Dostałem sowę od Shona. —powiedział Harry podczas kolacji.
— Przysłał kopię umowy? — spytała dziewczyna. Nałożyła sobie na talerz jeszcze jedną kanapkę i zaczęła jeść.
— Tak. — odpowiedział Wybraniec odpakowując kopertę.
— Ile tego jest... — zaśmiał się Ron.
— No trochę. — przyznał Harry.
— Stary, powodzenia w czytaniu! — parsknął Ron.
Potter wziął do ręki plik dokumentów. Na pierwszej stronie zobaczył notatkę od Shona i kilku jakiś innych osób.
— Może nie będę musiał tego wszystkiego czytać. — mruknął Harry. — wziął do ręki trzy pierwsze strony napisane odręcznie, a kolejne — wydrukowane — podał Hermionie.
— Hermiono, zajmij się tą oficjalną częścią, a ja przeczytam resztę.
— Ok. — powiedziała dziewczyna biorąc do ręki pierwszą kartkę.
Harry zaczął czytać.

Michael Shon: Te trzy kartki przygotowaliśmy po to, abyś coś zrozumiał z umowy. Nie jesteś prawnikiem i pewnie się na tym nie znasz. Postaramy się wytłumaczyć Ci wszystko. Osoby, które piszą poniżej, pracują ze mną i mi doradzają. Poznasz ich zapewne jutro podczas treningu. Do umowy dołączyliśmy mapę naszej siedziby. 


Josh Peaker: Umowa pomiędzy Secret Intelligence Service (MI6) wraz z przedstawicielem Michaelem Shonem, a Czarodziejską Społecznością wraz z przedstawicielem Harrym Potterem została zawarta w dniu 17  października 1997r. w siedzibie Secret Intelligence Service. Niniejsza umowa odnosi się do współpracy między ludźmi nie magicznymi, a czarodziejami. Kontrakt będzie poległ na obustronnej pomocy w przypadkach zagrożeń życia lub zdrowia ludzi nie magicznych i/lub czarodziejów. 


Kevin Brow: Dobra, Josh, wystarczy, bo chłopak nie zrozumie. Ja sam już dostaje bólu głowy czytając tą twoją wypowiedź. 


Josh Peaker: To tradycyjne wprowadzenie do umowy. Wszyscy to zrozumieją. 


Kevin Brow: Taaak. Tylko, że pan Potter nie jest mugolem. A my mamy tu napisać własnymi słowami to, co jest w umowie. 


Michael: Panowie, wróćmy do tematu...


Kevin: Jasne M. To tak, panie Potter. Najpierw główne postanowienia. Zapewniamy wam broń mugolską oraz ochronę mugolską, a także immunitet dyplomatyczny i trening na agenta. 


Flinn Gloe: Wy zapewniacie nam ochronę czarodziejską, broń w postaci zaklęć... Pomoc w sytuacjach zagrażających życiu i zdrowiu osób nie magicznych. Informacje na temat obecnej sytuacji magicznej. 


Pan S.: Pomoc przy poszkodowanych (leczenie), dostarczanie lekarstw (eliksirów) to także część kontraktu, którą spełniać będą czarodzieje. 


Michael: Szkolenie zaczniecie od jutra tzn. 18 października. Będzie ono obejmować szkolenie w walce wręcz oraz z bronią palną. 


Josh: W siedzibie będziecie traktowani jako agenci. 


Kevin: Strój elegancki obowiązkowy... Wiecie... jak z filmów o agentach. 


Josh: Kevin, nie wygłupiaj się. 


Kevin: Spadaj, panie J. 


Pan S.: Szkoleniem magicznym pana Weasleya i panny Granger zajmje się pan Max Sheeron. 



Max Sheeron??? Przecież to jeden z Wielkiej Trójcy Magii Żywiołów, pomyślał Harry.



Pan S.: Skontaktuję się w najbliższym czasie z panem Potterem w sprawie jego treningu. Max Sheeron będzie trenowała pańskich przyjaciół od 27 października. 


Michael: Oczekujemy Was jutro w biurze. 



Harry skończywszy czytać podał kartki Ronowi.

— Ten Kevin to fajny gość. — stwierdził Ron po chwili.
— Pokażcie i mi. — zażądała Hermiona. Ron podał jej dokumenty. — Yhym... To samo jest tutaj. — wskazała na oficjalną wersję umowy.
— To dobrze. — mruknął Potter.
— A co z horkruksami? — spytała Granger.
— Po szkoleniu szukamy dalej.

Następnego dnia zwarci i gotowi udali się do siedziby MI6. Przy wejściu znowu spotkali Johna. Tym razem od razu pokazali przepustki i dostali się dalej. Idąc przez korytarze kilka osób oglądało się za nimi. Zapewne chcieli się dowiedzieć, co te nowe osoby robią w ich miejscu pracy. 
Przy sali treningowej spotkali Michaela, który po szybkim przywitaniu wprowadził ich do pomieszczenia. 
Hermionie przypominało to mugolską salę do baletu, a Harry'emu mugolską siłownię. Ronowi... nic to nie przypominało. Na ścianach były powieszone lustra, a przy nich drążki do ćwiczeń. Harry'emu wydawało się komiczne. Nie widział potrzeby, aby te lustra się tam znajdowały. No bo i po co?! Ale cóż... nie był dekoratorem wnętrz. W pomieszczeniu znajdowało się kilka osób, które, gdy tylko weszli, obróciły się w ich stronę. Micheal zawołał kilku posługując się ich pseudonimami. 
— Poznajcie naszych trenerów — zwrócił się do czarodziejów. — To jest pan G., czyli Gwin. — wskazał na niskiego i pewnego siebie mężczyznę w dresie. —To jest pan J., czyli Josh Peaker. Może kojarzycie go z nieoficjalnej umowy? — kiwnęli głową podając dłoń Joshowi.
— Witam. — rzekł poważnie Josh. Już na pierwszy rzut oka było widać, że jest sztywniakiem. 
— Oto Kevin, on też pomagał przy umowie. — wskazał na radosnego i pełnego energii chłopaka z zmierzwionymi włosami. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie. Miał może z 22 lata. 
— Cześć, miło poznać. — powiedział. 
— Panna C. — wskazał na wysoką i smukłą brunetkę. Harry stwierdził, że wygląda jak modelka. 
— Carolle. — podeszła do nich i się przywitała. 
— I na koniec pan Max Sheroon. — z tłumu wyszedł muskularny brunet. 
— Witajcie, moi drodzy. — odezwał się. Hermiona zaczęła się wpatrywać w niego jak w obrazek. Ron chrząknął. 
— A więc... — przemówił Shon. — Treningiem magicznym zajmie się pan Sheroon. Treningiem walki wręcz pan G. oraz pan J. A treningiem z bronią panna C. wraz z panem K.
— Och... Proszę mówcie mi Carolle. — jęknęła panna C. 
— Tak, a mi Kevin. — poprosił pan K.
— Oczywiście. — mruknęli zgodnie czarodzieje.
— Czy pan S. kontaktował się z panem, panie Potter? — spytał Michael.
— Proszę nam mówić po imieniu. — zwrócił się chłopak do niego, jak i do reszty trenerów. — Harry. — pokazał na siebie. — Hermiona. — wskazał na dziewczynę. — Ron. — pokazał na rudzielca. — A teraz wracając do pana pytania... to nie. Pan S. nie kontaktował się ze mną jeszcze.
— Dobrze, a więc zostawiam was dzisiaj pod opieką pana J. Oraz pana G.
— Walka wręcz. — mruknął pan J. — Chodźcie za mną.
Poszli za mężczyzną na drugi koniec sali treningowej.
— Przyda wam się jakiś inny strój. — powiedział pan G. Hermiona jak na zawołanie zmieniła ich strój na sportowy. Panowie rozdziawili usta, ale w miarę szybko się opanowali.
— Zademonstrujemy Wam przykładową walkę. — oznajmił J. po czym wraz z G. zaczęli pokazywać przydatne chwyty.
Po trzech godzinach Złota Trójca była wykończona i J, wysłał ich do domu, czyli do ich przenośnego namiotu. Tam od razu położyli się spać. Po obudzeniu się Ron narzekał, że wszystko go boli, a Hermiona próbowała mu wytłumaczyć, że to tak powinno być. Nie uwierzył jej.
Harry westchnął i wyszedł z namiotu – nie chciał słuchać już dłużej tej kłótni. Po kilku minutach ciszy i spokoju jego ojciec postanowił się z nim skontaktować. Ostatnim razem nie wyszło to najlepiej. Harry pokłócił się z ojcem i sam nie wiedział czy chce z nim teraz rozmawiać. Jednak mruknął od niechcenia:
— Słucham?
— Na umowie z MI6 pisałem — przeszedł od razu do rzeczy. — że się z tobą skontaktuję w celu twojego magicznego szkolenia.
— Tak. Pamiętam. — powiedział zdawkowo Harry.
— Na razie będziesz ćwiczył wraz z Granger i Weasleyem, których będzie uczył Sheroon. Później wymyślę coś innego. Na razie nie mam jak.
— Rozumiem. — mruknął chłopak, a potem zapadła cisza.
— Przyłóżcie się do szkolenia MI6. — przerwał ciszę Mistrz Eliksirów. — I... przestań się tak zachowywać,
— Nie wiem co Ci chodzi.
— Wiesz. — prychnął. — Nie mam czasu na tę dziecinadę.
— Na nic nie masz czasu, a na pewno już nie mnie. A teraz wybacz, ale mam kilka rzeczy do zrobienia.
— Nie, Potter! Czekaj. Nie rób tak jak ostatnim razem. — zagroził. — Co się z Tobą ostatnio dzieje? W twoim umyśle też widzę zmiany.
— Nic się ze mną nie dzieje.
— Szczerze w to wątpię...
— Co chcesz usłyszeć? — zdenerwował się Potter. — Myślałem, że nie masz czasu? Więc skończmy już tę rozmowę i zajmijmy się swoimi rzeczami. — wybuchnął Harry, Mistrz Eliksirów milczał.
— No co? — zapytał Potter po przedłużającej się ciszy.  — Dlaczego tak się zachowujesz w stosunku do mnie?
— Jak?
— Tak jakby te kilka miesięcy nigdy nie istniało. Jakbyś mnie nienawidził. — Severus westchnął.
— Bo ty sam się tak zachowujesz. — warknął.
— Nie wiem. Naprawdę nie wiem... — jęknął chłopak. 
— Harry, uspokój się i powiedz co się dzieje. 
— Nic się nie dzieje! Daj mi spokój. — mówił coraz rozpaczliwiej. 
— Uspokój się! — warknął Severus. 
— Nie. Proszę. Nie. — wymamrotał po czym zerwał swoje połączenie z ojcem.  
Z  namiotu wybiegła Hermiona, gdy usłyszała krzyk Harry'ego. Uklęknęła przy nim. Potter zwijał się na trawie z bólu. 
— Ron! — krzyknęła przerażona. — Chodź tutaj!
— Co się stało? — spytał Weasley, po chwili jednak już wiedział. — Merlinie! — jęknął. — To Sami-Wiecie-Kto! 
— Harry! — przytrzymała Wybrańca, aby ten nie zrobił sobie jeszcze większej krzywdy. — Umiesz się przed nim bronić. 
— Harry... Stary, no dawaj! 
Gdy Hermiona wraz z Ronem próbowali uspokoić Harry'ego, Voldemort cieszył się jeszcze bardziej. Nareszcie dopadł chłopaka! Och... Nareszcie! 
— Widzisz, Potter! Jedna chwila nieuwagi i popatrz co Ci jest dane wycierpieć. — zaszydził. 
— Nie. — jęknął Harry. — Nie pokonasz mnie. Nigdy! 
Potter krzyknął ostatni raz po czym zemdlał osłaniając swój umysł przez penetracją zewnątrz. 
Gdy się obudził znajdował się z powrotem w namiocie. Nad nim pochylał się Weasley z zatroskaną miną. 
— Co ty robisz? — spytał cicho Potter. 
— Hermiono! Obudził się. — krzyknął Ron. 
— Leż spokojnie. — powiedziała po chwili Hermiona. — Pamiętasz, co się stało? 
— Nie do końca... — zamyślił się. — Rozmawiałem z Panem S. i potem nagle...
— Zaatakował Cię Sam-Wiesz-Kto... — rzekł Ronald. 
— Merlinie... — jęknął Harry.
— Co się stało, Harry? Przecież dobrze władasz oklumencją.
— Byłem rozkojarzony, Hermiono. Nie powinienem na to pozwolić. — westchnął. 
— No dobrze, Harry. Prześpij się. — mruknęła Granger. 

Tom Riddle – czy Lord Voldmort – zemdlał podczas pobytu w umyśle Pottera. Gdy się obudził ujrzał przed sobą Bellę, która wpatrywała się w niego z lękiem. 
— Co się stało, panie? — zapytała. 
— Nie wiem. — warknął. — Wyjdź. — rozkazał. 
— Oczywiście, panie. — przytaknęła i wyszła. 
Czarny Pan podszedł do okna i zaczął rozmyślać. Wyczuł obecność kogoś jeszcze w umyśle tego chłopaka. Już kiedyś spotkał ten umysł. Tylko kto to?! Kogo umysł sprawdzam najczęściej?Hmmm... — SNAPE'A! — krzyknął nagle, po czym wyszedł z pokoju i udał się na dół. 
— Dzisiaj spotkanie Wewnętrznego Kręgu. — warknął, gdy spotkał Lucjusza i Bellę. 
Po dziesięciu minutach wezwał swoich śmierciożerców. Stawili się wszyscy; jak zawsze.
— Moi drodzy... Zebranie zwołałem, aby dowiedzieć się jednej bardzo ważnej rzeczy... — jego wzrok powędrował do Severusa. — Co robiłeś, Severusie, w umyśle Pottera? — krzyknął bez żadnych wstępów. — Myślałeś, że Cię nie rozpoznam? 
— Panie, ja tylko próbowałem znaleźć chłopaka! Jednak nie mogłem przeniknąć do jego umysłu tak, aby dowiedzieć się, gdzie ten się znajduje.
— Czyżby?
— Oczywiście, panie. 
— Pozwolisz, że sprawdzę. 
— Tak, panie. 
Voldmort wszedł w wspomnienia Snape'a i rzeczywiście znalazł to, o czym wspomniał Mistrz Eliksirów. 
— Hmmm... Rzeczywiście. Dobrze, Severusie wstąp do Kręgu i wybacz, że Cię posądzałem o najgorsze. 
— Severus, jak widzicie... działa! Robi coś, a wy? — warknął. — Zaraz sprawdzę, czy posunęliście się w swoich zadaniach. — zaśmiał się. — Co powiecie na rundkę Cruciatus dla tych, co nic nie robią. 

***
Po kilku godzinach spędzonych u Czarnego Pana, Severus wrócił zmęczony do szkoły. Mało brakowało, pomyślał. Muszę porozmawiać z Harry'm. Chciał to zrobić zaraz po powrocie od Czarnego Pana, ale nie mógł odnaleźć umysłu chłopaka. Zaniepokoił się. NIGDY coś takiego się nie wydarzyło. Po minucie doszedł do wniosku, że chłopak musiał zemdleć i dlatego nie mógł się z nim skontaktować. Westchnął. Podszedł do szafki z eliksirami i wyjął Bezsenny Sen po czym udał się do sypialni. Był zmęczony tym wszystkim. Życie jest cholernie trudne. Wziął buteleczkę z eliksirem do ręki i wypił na raz oddając się w objęcia Morfeusza.

***
Granger, 
Nadszedł koniec tej bajki dla nas. Nie będzie szczęśliwego zakończenia. Nie dla nas! Przez te słowa chcę Ci powiedzieć, że to koniec między nami. Wstąpiłem do szeregów Czarnego Pana i będę mu służył. Nie ma dla nas żadnej innej opcji, jak się rozstać. Postanowiłem to już kilka dni temu. Nie pisz do mnie. Chcę się od Ciebie odciąć. Nie chce myśleć o tym, co nasz łączyło. Już nigdy nie będzie nas to łączyło. Nigdy! Rozumiesz?! Nie jesteś dla mnie odpowiednia. Teraz mogę poszukać sobie kogoś lepszego! Mam w zasięgu ręki tyle pięknych kobiet czystej krwi. 
To było tylko głupie zauroczenie. Powinnaś być z kimś takim jak Potter. 
Nigdy już się nie spotkamy, chyba, że podczas bitwy, ale będziemy walczyć przeciwko sobie. Nie zależy mi na Tobie. Jeśli będę musiał nie powstrzymam się przed zabiciem Ciebie. 
Trzymaj się ode mnie z daleka. 
Żegnam
Dracon Malfoy


_________________________
[1] hatred destroys everythingz ang. nienawiść niszczy wszystko.

7 komentarzy:

  1. List strasznie wzruszający! a jak voldemort przepytywał severusa wstrzymałam oddech... uzależniłam się od tego bloga, nie mogę się przyzwyczaić, że jestem teraz na bieżąco i muszę czekać na kolejne rozdziały! życzę duuuuże weny na dłuuuugie noty! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam tylko ten rozdział i niewiele rozumiem - pierwszy raz spotkałam się z taką tematyką Potterowego ficka! Zaraz zabieram się do początkowych rozdziałów a tymczasem zapraszam - u mnie pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o, muszę jeszcze wspomnieć, że nowy wygląd bloga jest super :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super, czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaa biedny Harry 😢😢😢

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    co? czemu Draco coś takiego napisał? Mało brakowało, a Riddle by się dowiedział o zdradzie Severusa...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX