Rozdział dedykowany Julii Góralskiej, za komentowanie dzielnie każdego rozdziału. Dziękuję! <3Dziękuję także innym za komentowanie – wiele to dla mnie znaczy! Miałam dodać 7 września (w moje urodziny) rozdział, ale miałam problem z internetem i dopiero od wczoraj mam znowu połączenie ze światem. Wybaczcie mi to opóźnienie. Nie zanudzam już... i dodaję rozdział! (5 stron w wordzie)
Rozdział 42
"Love Life"
Na peronie 9 i 3/4 uczniowie żegnali się z rodzicami... Severus kroczył wraz z Lily przez przedział w pociągu. Po kilku minutach szukania znaleźli jedyny – jeszcze – wolny przedział. Usiedli po czym zaczęli rozmawiać o wakacjach i o tym czego mogą się spodziewać w nowym roku w Hogwarcie. Był to piąty rok i zdawali sobie sprawę, że już za kilka miesięcy SUM-y. Oboje uczyli się bardzo dobrze, mimo to nadal się martwili. Severus był najlepszy z eliksirów, a Lily z Transumatcji. Z tych przedmiotów byli pewni, że dostaną W.
Nagle do ich przedziału zawitał Potter. Popatrzył na nich z odrazą, a szczególności na Snape'a.
— Czego chcesz, Potter? — syknął Severus.
— Jak tam wakacje, Smarkeusie? Słyszałem, że własna matka Cię pobiła.— powiedział do Snape'a, po czym zwrócił do Evans, która już wstawała, aby bronić kolegi. — Nie unoś się, Evans. — zaśmiał się.
— Wynoś się, Potter. — syknął Sev.
— Taak, jasne. — zaśmiał się. — Pozdrów swoją mamusię. — uśmiechnął się. — A gdzie był wtedy twój ojczulek? Może on też Cię bije? Biedny, Smarkeus! — śmiał się. — Pozdrów swoją szaloną rodzinkę.
Lily wstała i podeszła do Pottera. Wysyczała mu w twarz:
— Wynoś się, albo będę musiała użyć czarów. — uśmiechnęła się; po czym dodała — Co powiesz na bycie osłem? Byłeś kiedyś osłem? — spytała. Potter patrzył na nią z politowaniem. — Och, przepraszam! Ty nim zawsze jesteś. — zaśmiała się.
— Popamiętasz, Evans! Popamiętasz! — powiedział wychodząc z przedziału.
***
Hotel Stick to bardzo prestiżowy i drogi hotel mugolski na Wyspach. Harry mógł sobie pozwolić na noc czy dwie w nim. Tak więc spędzili w nim dwa dni.
Drugiego dnia pobytu w hotelu Potter przeglądał mugolskie gazety, gdy do pokoju wróciła wesoła Hermiona. Gryfon podniósł się i spojrzał na Garnger. Miała na sobie czarną krótką spódnicę i luźną fioletową bluzkę oraz koturny. Zachichotała i podeszła slalomem do Harry'ego, praktycznie wpadając w jego ramiona. Pachniała alkoholem. Harry westchnął.
— Hahaharry, jak miłoo Ciee widzieć. — powiedziała uśmiechając się jak głupia.
— Cieszę się, że wreszcie wróciłaś.
— Taaak, ja teeezzz...
— Gdzie byłaś? — spytał już na poważnie.
— A nie wiem... — odpowiedziała lekko wzruszając ramionami.
— Upiłaś się! — oskarżył.
— O taaak, mój drogi. — szepnęła mu do ucha.
— Hermiono, idź do łóżka się przespać... — syknął Harry, gdy dziewczyna nie była już w stanie ustać.
— Jaaa nigdze nie idee! Sam idzzz! — paplała.
— Proszę Cię. Jutro musimy się przenieść gdzie indziej, a ty nie będziesz w stanie tego zrobić, jeśli zaraz się nie położysz. — Granger oparła policzek o pierś Gryfrona.
— Neee, Haharry.
— Hermiono. — powiedział ostrzegawczo, gdy Granger zaczęła rozpinać jego koszulę. — Marsz do łóżka!
— Padaj! — bąknęła. — Sssspadadaj!
Harry westchnął ponownie. Wiedział, co jest grane, ale i tak jutro da niezły wykład Granger. Wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Oczywiście Hermiona nie była na tyle miła, aby pójść spać.
— Hahaharry! Czy ja już Ci móóóówiłam, że jaaa nie chce spać? — zachichotała przewracając się na bok.
— Nie obchodzi mnie to, Hermiono. Masz iść spać. — oznajmił Harry.
Podszedł do szafki nocnej, na której stał eliksir nasenny. Wziął go i po czym wlał go do filiżanki z herbatą. Zamieszał kilka razy, po czym podał Hermionie do wypicia. Dziewczyna niczego nie spodziewając się wypiła zawartość filiżanki. Po chwili już spała.
***
— Na Merlina! — jęknęła Gryfonka następnego dnia wstając z łóżka. Rozejrzała się dokoła. Harry'ego nie było. Jęknęła jeszcze raz przykrywając się pościelą. Do pokoju wszedł Potter.
— No proszę, proszę. — zacmokał patrząc na nią z politowaniem.
— Cicho! — mruknęła tylko.
— Hermiono, chcę Ci przypomnieć, że dzisiaj mieliśmy się przenieść.
— Tak, super. — bąknęła niezadowolona. Czy nie może mnie zostawić w spokoju?!
— Tak więc... zbieraj się! — uśmiechnął się na widok zszokowanej miny Granger.
— Daj mi spokój. Idę spać.
— Wczoraj nie byłaś taka chętna na spanie. — zaśmiał się Potter. — Masz godzinę na ogarnięcie się. — powiedział i wyszedł z apartamentu.
Hermiona wstała z jękiem. Przywołała ciuchy i pomaszerowała do łazienki. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lusterku. Westchnęła przeczesując włosy. Nagle zalały ją wspomnienia ze wczoraj.
Stała przy barze w hotelowej restauracji. Zmówiła tequile. Ludzie bawili się w rytm największych mugolskich hitów. Byli tacy beztroscy. Hermiona też chciałaby być. Nie przejmować się. Mieć wszystko gdzieś. Żyć pełnią życia. Miksolog podał jej drinka. Wypiła go wpatrując się nadal w tych szczęśliwych ludzi.
Kilka chwil później znalazła się na parkiecie w objęciach jakiegoś mężczyzny. Tańczyli blisko siebie. Jego ręką znalazła się niebezpiecznie nisko.
— Jak się nazywasz? — zapytała go.
— Kendall. — odpowiedział z uśmiechem.
— Ja Hermiona.
— Piękne imię! — wyszeptał jej do ucha. Zadrżała.
Piosenka się skończyła i dziewczyna podeszła do baru.
— Ja stawiam! — zaoponował Kendall przekrzykując muzykę.
— Ale...
— Żadnego ale. — zdecydował. — Dwie tequile.
— Dziękuje. — mruknęła rumieniąc się. Kendall wziął w palece kosmyk jej włosów i założył za ucho.
Barman chwilę później podał im drinki. Udali się do jednego ze stolików z parawanem.
— A więc, Hermiono... Co porabiasz tutaj? Nigdy Cię tutaj nie widziałem.
— Jestem na wakacjach. — skłamała gładko. — Chce się zabawić. — uśmiechnął się na ostatnie zdanie.
Pół godziny później Hermiona było po co najmniej 3 tequilach i kilku innych drinkach. Kendall obejmował ją ramieniem wodząc jednym palcem po jej gołej skórze na ramieniu. Dziewczyna uśmiechała się jak głupia. Nagle jej usta pocałowały jego.
Namiętny pocałunek przerwał kelner przynosząc jedzenie. Nawet nie spojrzeli na dania. Powrócili do całowania się. Ręką Kendalla znalazła się na nodze Granger. Dziewczyna w przypływie odwagi usiadła nowemu koledze na kolanach. Kendall zaczął rozpinac koszulę Gryfonki.
Nagle zza parawanu wyszedł Harry. Był wściekły. Dobrze wiedział, że Hermiona nie jest już w stanie
myśleć normalnie.
— Nie przeszkadzam? — sarknął. Odwrócili się do niego.
— Spadaj! — powiedział Kendall.
— Hermiono!
— Idź, Harry. Idź sobie. To moje życie. Nie wtrącaj się. — mruknęła ponownie zatapiając się w usta Kendalla.
Po kilku próbach zaciągnięcia Hermiony na górę poddał.
Sama Hermiona po tym incydencie poszła do łazienki i już nie wróciła na sale. Skierowała się prosto do pokoju jej i Harry'ego.
— Zbieramy się. — powiedział Harry dokładnie godzinę później. Dziewczyna zwlekła się z łóżka i podeszła do niego.
— Jestem gotowa. — oznajmiła cicho.
— Świetnie. — syknął Harry. Widocznie był na prawdę wściekły. Jak mogłam być taka niedojrzała?
— Gdzie się teleportujemy?
— Melborne.
— Byliśmy tam na Mistostwach Świata w Quidditchu.
— Zgadza się. — powiedział zdawkowo. Hermiona popatrzyła na niego uważnie. Nie patrzył na nią.
Wzięła go za rękę i teleportowali się.
— Rozłożę namiot, a ty umieść zabezpieczenia. — poinstruował Harry.
— Harry... — Hermiona chciała pogadać o wczoraj, ale przerwał jej.
— Zacznij rzucać zaklęcia, zanim nas ktoś znajdzie.
— Dobrze, Harry. — odpowiedziała smutno.
Wieczorem Hermiona przygotowywała kolację, a Potter czytał Proroka Codziennego.
— Możemy pogadać? — zapytała niepewnie Granger.
— O czym? — spytał nie odrywając wzroku od gazety. — O twojej wczorajszej akcji? O twojej głupocie? O tym, że si upiłaś i kompletnie nie wiedziałaś, co się dzieje? Mam wymieniać dalej?
— Harry... — jęknęła. — To nie tak.
— A jak? Wyjaśnij mi więc.
— Chciałam zapomnieć...
— ... I dlatego rzuciłaś się na pierwszego lepszego faceta.
— A co jesteś zazdrosny, że nie na Ciebie? — spytała u kresu wytrzymałości.
— Merlinie, broń. — odbił piłeczkę Harry. Ona go zraniła, to on ją też. — Myślałem, że jesteś mądrzejsza.
— Och, tak jak ty? — zaśmiała się. — Nie zamierzam być dziewicą do końca życia!
— Wiesz co, Hermiono? Przestań, po prostu przestań, — powiedział wstając. Granger doskoczyła go chcą zapewne uderzyć w twarz. Nie udało jej się – zatrzymał jej nadgarstek zamykając w stalowym uścisku.
— Nawet nie próbuj. — wysyczał. — To nie ja wczoraj paradowałem praktycznie nago przed nieznajomym mężczyzną.
Po tym jakże złośliwym komentarzu dziewczyna rozpłakała się. Chciała wyrzucić z siebie wszystko... Jednak to tylko pogorszyło sprawę.
— Przepraszam, Harry. — powiedziała cicho. Potter pokręcił tylko głową udając się na zewnątrz.
Hermiona poszła za nim. Złapała go za rękę.
— Harry! — powiedziała pomiędzy kolejnymi łzami.
— Idź proszę do namiotu. — wyrwał swoją rękę z uścisku. — Prześpij się.
— Harry...
— Idź spać. — powiedział cicho.
Harry samotnie siedział przed namiotem, gdy nagle ukazała mu się pewna postać – łania. Z ciekawości podniósł się i poszedł za patronusem. Podświadomość podpowiadała mu, że może to być zasadzka, ale i tak szedł dalej. Doszedł, aż do jeziorka. Łania rozpłynęła się na środku jeziorka. Potter stanął na lodzie i zaczął się wpatrywać w dno zbiornika. Nagle coś błysnęło na dnie. Przyglądając się uważnie Harry doszedł do wniosku, że musi to być miecz Godryka Gryffindora.
Ściągnął szybko ubranie, pozostając tylko w bieliźnie i horkruksie zawieszonym na szyi.
***
Ron Weasley praktycznie zaraz po odejściu od Złotej Trójcy chciał do nich powrócić. Nie mógł ich jednak znaleźć, a po drodze spotkał szmalcowników. Tułał się po Anglii w poszukiwaniu przyjaciół. Raz nawet był ich bardzo blisko. Ale koniec końców i tak i ich nie zobaczył.
Prawie tydzień po opuszczeniu przyjaciół znalazł ich trop. Znajdowali się znowu w jakiejś puszczy. Tym razem Ron nie odpuszczał i obserwował okolicę ich prawdopodobnego pobytu. Nagle jego oczom ukazał się patronus w kształcie łani.
— Może to Harry. — mruknął sam do siebie zastanawiając się czy podążyć za patronusem.
Zdecydował szybko, gdyż srebna łania zaczęła powoli znikać mu z oczu. Doszedł aż nad jezioro, gdzie zobaczył Harry'ego, który zaczął się topić! Podbiegł szybko do niego pomagając wydostać się na powierzchnię. Sam zabrał miecz z dna.
Harry zaczął kaszleć wodą. Powoli wracał do normalności. Spojrzał ze zdziwieniem w oczach na przestraszonego Rona.
— Ron?!
— No, a kto, stary?
— Ekh... Dzięki. — wymamrotał.
— Lepiej? — zapytał z troską Weasley.
— Eeee... Tak.
— To dobrze. Myślałem, że utoniesz, że Cię nie uratuję. — mówił Weasley.
— Ale co ty tu robisz? — spytał zdziwiony przerywając tyradę Rona.
— Szukałem... no przecież Was! Przez ten cały czas nie mogłem do Was podejść... ale dzisiaj mi się udało. — uśmiechnął się z wyższością.
— Aha. — mruknął Harry.
— Spotkałem też szmalcowników... — westchnął.
— Może opowiesz to później, co? Gdy będzie i Hermiona. — powiedział.
Potter popatrzył na miecz w ręku Rona. Zdjął medalion z siebie i przekazał Weasleyowi. Ten popatrzył na niego ze zdziwieniem.
— Co...? — zaczął, ale Harry mu przerwał.
— Zniszcz horkruksa. Twoja kolej. Dawaj!
— Ale ja nie...!
— Dajesz! NO! — zachęcał go Wybraniec.
W końcu rudzielec się poddał.
— No dobrze.
***
— GDZIEŚ TY BYŁ?! —wydarła się na wejściu Hermiona. W ręku trzymała szklaneczkę zapewne z whiskey. — A ON — wskazała na Rona. — CO TUTAJ ROBI?!
— Hermiono, uspokój się. — powiedział spokojnie Weasley.
— NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁ, CO MAM ROBIĆ!!!
Harry podszedł do niej i wyrwał z jej ręki szklankę. Posłała mu oburzone spojrzenie. On nawet nie zachwycił jej żadnym komentarzem. Wyszedł z pokoju. Poszedł do swojego plecaka. Wyjął z niego buteleczkę z pewnym eliksirem. Wrócił do przyjaciół.
— NIE BĘDĘ Z TOBĄ ROZMAWIAŁA.
— A my z tobą, Hermiono. Przynajmniej do chwili, gdy wytrzeźwiejesz! — rzekł Harry wchodząc do salonu.
— NIE JESTEM PIJANA. — obruszyła się Granger.
— Jesteś. Wypij to. — podał jej eliksir. Zaśmiała się
— To Eliksir Trzeźwości. Myślicie, że to wypiję?
— Tak. — odpowiedzieli zgodnie.
Hermiona ponownie się zaśmiała.
— Mówisz, że nie jesteś pijana, a więc jak wypijesz to się nic nie zmieni. Prawda? — spytał Harry.
— No dobra. Udowodnię Wam, że nie jestem pijana. — rzekła poważnie.
Wychyliła buteleczkę wypijając całą jej zawartość. Mrugnęła kilka razy po czym jęknęła.
— Głowa boli? — zapytał Potter uśmiechając się.
— Spadaj. — odpowiedziała. — Co ty tu robisz?
— Uratował mnie. — oznajmił Harry.
— Jak...? Co...?
— A tak, Hermiono. Chciałem już wcześniej do Was wrócić. Praktycznie od razu. To ten amulet na mnie tak działał. — westchnął po czym opowiedział im przygody, które go spotkały, gdy opuścił Złotą Trójcę.
***
Dwa dni wcześniej...
Ginny stanęła twarzą w twarz z wkurzonym Severusem Snape'em... Jego czarne oczy patrzyły na niego wrogo. Cofnęła się nagle do tyłu. Snape wszedł do gabinetu. Rozejrzał się dokoła. Po czym uśmiechnął się drwiąco.
— Siadać! — warknął pokazując krzesła przy biurku.
Odwrócił się do swoich kolegów rozkazując im odejść. Podszedł groźnie do swojego biurka. Popatrzył z góry na przerażonych Gryfonów i Kurkonkę.
— Co. Robicie. W. Moim. Gabinecie? — wycedził.
Milczeli.
— Nie chcecie powiedzieć? A może sam mam z Was to wyciągnąć? — zaproponował.
— Chcieliśmy po-porozmawiać, dyrektorze. — wydukała Ginny.
— Porozmawiać? — zaszydził. — A to o czym?
— O... o... o tym, że... że... chcielibyśmy — zaczęła Luna. — uczęszczać na zajęcia Czarnej Magii.
— Ach tak, panno Lovegood? — spytał z sarkazmem.
— Tak, dyrektorze. — powiedzieli zgodnie Ginny i Neville.
— Jak mniemam da się to załatwić. — uśmiechnął się drwiąco podchodząc do kominka.
Wrzucił garść proszku krzycząc:
— Amycus Carrow! — głowa nauczyciela pojawiła się w płomieniach. — Będziesz miał dwóch nowych uczniów!
— Świetnie.
— Przyjdą do Ciebie za dziesięć minut. — oznajmił i przerwał połączenia. Popatrzył na uczniów. Podszedł bliżej po czym wyszeptał groźnie:
— Nie okłamujcie mnie nigdy więcej. Ja wiem kiedy kłamiecie.
— My nie... — zaczęła najmłodsza z Weasleyów.
— Panno Weasley... proszę więcej nie kłamać. — wycharczał. — I tak się dowiem, co robiliście tutaj. — spojrzał na portrety. — A teraz WYNOCHA. Macie się stawić u Carrowa! Żegnam!
__________________
KAŻDY KOMENTARZ MOTYWUJE DO DALSZEJ PRACY
Alexx bardzo dziękuję za dedykację rozdziału. Właśnie płaczę ze wzruszenia i radości. Bardzo Cię kocham i chcę cię zaprosić na mój blog blog13londie.blogspot.com. Mam nadzieje że już za niedługo będzie nowy rozdział. Kocham cię <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Julia :D
Nie ma za co, kochana! :)
UsuńBiorę się właśnie za przeczytanie i skomentowanie postów na twoim blogu :)
Pozdrawiam.
Alexx
Naprawdę? Czekam rozemocjowana :)
UsuńAlexx mam dla ciebie niespodziankę. Wejdź na mojego bloga i szukaj posta dla ciebie.
UsuńCałuski 😘
Rozdział jak zawsze swietny choc liczylam na wiecej Harrmione i dziwie sie ze nie napisalas nic o tym jak Harry i Hermi byli w Dolinie Godryka. Pozdrawiam i czekam na kolejna notke ❤
OdpowiedzUsuńU mnie będzie trochę inaczej, jeśli chodzi o Dolinę Godryka. Nie ominęłam jej, o nie. :) Będzie, ale trochę później. Harrmione będzie się rozwijać, ale jak już się rozwinie to na maksa i na ostro. Hahahah :D A co mi tam xD
UsuńPozdrawiam.
Alexx
http://ffswiatmagii.blogspot.com/?m=1 zapraszam do mnie I życzę weny
Usuńhttp://blog13londie.blogspot.com/2015/09/one-part-1-magical-love-and-pain-harry.html?m=1 Alexx coś dla ciebie:P Dobranoc
OdpowiedzUsuńAlexx nowa część one parta http://blog13londie.blogspot.com/2015/09/one-part-1-magical-love-and-pain-harry_15.html?m=1
OdpowiedzUsuńJa po prostu.. Zakochałam się..
OdpowiedzUsuńTeraz wiem, że nie potrafię kompletnie nic ;w;
Piszesz cudowne rozdziały!
Chyba przez ciebie oszalałam. Czekam na nowy rozdział i po prostu..
Czekam..
Dziewczyno, masz ty talent i nie marnuj go.
Mój blog
Naprawdę uwielbiam twojego bloga, ale błagam jeśli piszesz że dodasz rozdział 18-19 to dodawaj w te dni, a nie po raz kolejny się spózniasz...
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńRon do nich wrócił, i dobrze, znaleźli miecz i zniszczyli horkruksa kolejnego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie