15 gru 2018

Rozdział 72

Cześć!
Nie spodziewaliście się mnie tutaj, co? Taka niespodzianka (a nawet wracam z rozdziałem :D). Dawno mnie tutaj nie było. Moja wena wyjechała na dłuuugie wakacje. Pierwsza część rozdziału była gotowa już jakieś pół roku temu, ale dopiero wczoraj dopisałam drugą część i postanowiłam, że dodam cały rozdział. Nie przedłużam i zapraszam na rozdział i kilka informacji pod nim ;)
Enjoy!

______________________________________



Rozdział 72
"Wreath Made of Daisies"


"Take me back
Back to the mountainside
Under the Northern Lights
Chasing the stars"

Alan Walker - Different World feat. Sofia Carson, K-391 & CORSAK







Martwe oczy wpatrywały się w niego z przerażeniem. Potter zmarszczył brwi i westchnął.
— Czy oni zawsze muszą wyglądać tak samo? — powiedział sam do siebie.
Rozejrzał się po mieszkaniu ofiary w poszukiwaniu kwiatów. W salonie stały w wazonie sztuczne słoneczniki.
— Idealnie. — mruknął chwytając kwiaty. Powrócił do swojej ofiary i przyjrzał się jej krytycznie.
— Nie byłaś zbyt urokliwa za życia, więc postaram się, aby teraz się to zmieniło. Zapamiętają Cię jako kobietę ze słonecznikami. Być może wkrótce ktoś Cię namaluje? Media będą wniebowzięte, a ty wreszcie będziesz błyszczeć. — zaśmiał się. — O, tak! —krzyknął wpadając na genialny, w jego mniemaniu, pomysł. — Istotnie... będziesz błyszczeć. — Harry machnął ręka w myślach wypowiadając zaklęcie. Ciało kobiety pokryło się srebrną farbą. Kryształki odbijały światło dając niesamowity efekt. Potter ułożył ciało na podłodze. Rozsypał dokoła jeszcze trochę brokatu znalezionego w pokoju.
Odwrócił się w kierunku kuchni, jego uwagę przykuły noże znajdujące się stojaku. Uśmiechnął się i wziął najdłuższy. Podszedł do kobiety i wbił nóż w jej brzuch. Kilka razy powtórzył pchnięcia. Rana była gotowa.
Harry postanowił zrobić nowy wazon dla słoneczników. Z brzucha. Z wnętrzności. Swojej ofiary.
— Tak, teraz jest fantastycznie. Gdybyś się sama teraz widziała... Zakochałabyś się w moim pomyśle i wykonaniu. — zwrócił się do ciała.
— Śpij dobrze, Roweno.


* * *

— Jesteś pewna, że to zadziała. — Ron spojrzał jeszcze raz na Malfoya, który teraz w ogóle nie przypominał znienawidzonego blondyna.
— Tak, Ron. Draco da sobie radę.
— Nie martw się, Wiewiór.
Ron skrzywił się, ale nic nie powiedział na jawną prowokację Malfoya.
Draco Malfoy posiadał jasny plan. Miał dostać się na zebrania Rady Żywiołów w przebraniu jednego z ich członków, Henrika Gooka. Owy pan znajdował się teraz w pokoju gościnnym w posiadłości Malfoyów. Był otumaniony kilkoma eliksirami wujka Severusa.
— Trochę mnie martwi ten Gook. — Hermiona dała upust swoim obawom. — Nie możemy go trzymać tutaj w nieskończoność. Ktoś się połapie.
— I dlatego wybraliśmy jego. Nie ma rodziny. Stroni od ludzi. — wyjaśnił Draco. — Dobrze przejrzeliśmy jego życiorys. Wiemy jaką magią włada.
— I to kolejna rzecz, która mnie martwi. — przerwała.
— ... Kolejna?
— Co jeśli będziesz musiał zaprezentować pokaz magii? Co wtedy zrobisz?
— Wtedy będzie po wszystkim, raczej nie rzucę zaklęć żywiołów, więc jedyne co mi pozostanie to... spieprzać stamtąd jak najszybciej. — uśmiechnął się.
Hermiona pokręciła głową.
— Ja nie żartuję, Draco.
— Ja też nie. — zapewnił.


* * *

Hogwart przeżył wojnę, ale obecnie jest w opłakanym stanie. Nie ma dyrektora, kadra pedagogiczna pozostawia wiele do życzenia. Albus Dumbledore postanowił odpocząć od Hogwartu i nie ma zamiaru ponownie zostawać jego dyrektorem. Namawia do tego Severusa, ale ten nie jest pewny czy to dobry pomysł.
— Nie jestem pewny... czy to dobry pomysł. Pamiętasz, co się stało, gdy byłem dyrektorem?
— Ależ, Severusie, nie byłeś wtedy sobą. Byłeś kontrolowany przez Voldemorta, nie miałeś wyboru. — przekonywał.
— Ludzie nie zapominają, Albusie. — Snape westchnął. 
— W takim razie musisz zrobić coś, co zmieni ich podejście do Ciebie. Teraz masz szansę. 
Severus odwrócił się od okna przy którym właśnie stał i popatrzył na Dumbledore'a. 
— A Harry? Muszę go znaleźć. 
— Zajmę się Harry'm. Ty zajmij się Hogwartem. Świat czarodziei potrzebuje wreszcie równowagi. 


* * *

—  Jesteś kimś niezwykłym i nieuchwytnym. —  powtarzała Avelyne.
— Doprawdy? —  zmarszczyłem brwi. —  Nie jestem wyjątkowy. Jestem tylko waszym chłopcem na posyłki.
— Nieprawda.— odezwała się Avelyne.
— Nie kłam, mam dość kłamstw. Dlaczego wszyscy muszą kłamać? — złapałem się za głowę. Ból był nie do zniesienia.
— Uspokój się, inaczej wszystko zniszczysz.
Zacząłem się śmiać.
— Zniszczę?
— Potter, ogarnij się! — warknęła Katherine.
Nadal się śmiałem, ale sam nie wiedziałem dlaczego.
— To nadal w nim jest. — powiedziała cicho Avelyne.
Wymieniły spojrzenia ignorując moją obecność.
— To się musi skończyć. —  postanowiła  Katherine. — Mieliśmy mieć idealną maszynę do zabijania, a dostaliśmy uszkodzony egzemplarz.
— Tym właśnie dla Was jestem? Wadliwym egzemplarzem? — zacząłem krzyczeć.
— Skończmy tę bezsensowną rozmowę. —  postanowiła Katherine.
Znowu zacząłem się śmiać.

Usiadłem gwałtownie pozbywając się resztek snu. Przetarłem oczy i zdałem sobie sprawę, że pamiętam koszmar, który obudził mnie, ale nie pamiętam, aby sytuacja ze snu wydarzyła się naprawdę. To musiał być wytwór mojego chorego umysłu. Spojrzałem po pokoju szukając ciuchów, które rzuciłem gdzieś wczoraj wieczorem. Gdy je zlokalizowałem szybko ubrałem się. Narzuciłem bluzę i skierowałem się do drzwi. Po chwili poczułem mroźne powietrze Londynu. Odetchnąłem głęboko i skierowałem w stronę Dziurawego Kotła. Czas spotkać się że starymi przyjaciółmi.


* * *

Patrzyła na mnie jakby mnie doskonale znała. Uśmiech pojawił się na moich ustach. Dziewczyna zmarszczyła brwi nie rozumiejąc w jakiej sytuacji się znalazła i co ją czeka. Ostatnie życzenie przed śmiercią?
Niespodziewanie usłyszałem huk. Odwróciłem się nadal trzymając dziewczynę i robiąc z niej żywą tarczę.
Draco Malfoy. Ron Weasley. Hermiona Granger. 
Oczywiście – prychnąłem w myślach. Przyglądali mi się.
— Dołączycie do zabawy? — zapytałem wskazując głową na dziewczynę, która za chwilę zakończy swoją ziemską wędrówkę.
—  Co ty robisz, Harry? — zapytała Granger.
— Pracuję. — warknąłem.
— Zabijając?— parsknął Malfoy.
— Kto jak kto, Malfoy, ale ty wiesz o tym najlepiej. — wytknąłem. Draco zjeżył się.
— Stary, puść ją. — wskazał na dziewczynę, którą trzymałem przy sobie. 
— Niestety, Ron. Ona musi zginąć. Taka wola. Rozkaz z góry. —  zaśmiałem się spoglądając w górę. —  Po co tutaj jesteście?
— Ratujemy Cię. — powiedziała Hermiona. Przewróciłem oczami.
— Doprawdy? A może ja nie potrzebuję ratunku? Pomyślałaś o tym?
Wysunąłem nóż z tylnej kieszeni i jednym zwinnym ruchem podciąłem dziewczynie gardło.
Granger pisnęła i chciała podbiec do wykrwawiającej się dziewczyny.
Machnąłem dłonią i przyszpiliłem ich do ściany. Następnie podszedłem bliżej.
— Nie zdołacie odzyskać starego Harry'ego. — oznajmiłem cicho.
— Będziemy próbować.— odezwała się Granger.
Podszedłem jeszcze bliżej. Tak blisko, że mogłem poczuć jej oddech na moim policzku. Spojrzałem w jej oczy, a zaklęcie utrzymujące ich osłabło. Trwało to może trzy sekundy zanim otrząsnąłem się i podwoiłem siłę zaklęcia. Odwróciłem się od dziewczyny i skierowałem się do Malfoya.
— Jesteś nowym mną? — zapytałem z ironią.
— Nigdy nie chciałbym być Tobą. — powiedział zniesmaczony i spojrzał na Granger jakby chciał upewnić się, że jest cała. Wychwyciłem ich spojrzenia i zapytałem:
— Znów ją pieprzysz?
Ron zakrztusił się. A ja oczekiwałem odpowiedzi.
— Nie twoja sprawa. —  odparował Ślizgon.
Pokiwałem głową i podszedłem do swojej ofiary. Nie mogłem jej tutaj zostawić. Należy jej się godny pochówek. Artystyczna śmierć. Już zastanawiałem się jak ułożyć jej ciało, aby nabrało finezji. Może pośród stokrotek? W wianku ze stokrotek na Tower Bridge? Niech Sherlock Holmes się nią zajmie.


* * * 

— Co to miało być do cholery?! - krzyknął Ron gdy tylko Harry zniknął wraz z ciałem martwej dziewczyny.
Hermiona schowala twarz w dłoniach. Draco chciał ja jakoś pocieszyć, ale po uwagach Pottera zdecydował się płoszyć Granger.
— On nie jest sobą. — oznajmił Malfoy.
— Jakby ktoś nim kierował. —  dopowiedziała Hermiona.
— Mam dość. — powiedział Ron. — To musi się skończyć!
Tymczasem Harry kończył właśnie przygotowywać ciało denatki. Ułożył ją przy brzegu Tamizy, a na jej głowie umieścił wianek ze stokrotek. Niech błyszczy w słońcu.


____________________________________________________
1)Take me back; Back to the mountainside; Under the Northern Lights; Chasing the stars (ang.) – Zabierz mnie z powrotem, Z powrotem na zbocze góry, Pod światła północnych zórz, Goniąc gwiazdy. (Alan Walker - Different World feat. Sofia Carson, K-391 & CORSAK)

Ogłoszenia parafialne:
1) Na Wattpadzie możecie przeczytać poprawioną w całości pierwszą cześć: Harry Potter i Zaginiona Przepowiednia. Druga część: Harry Potter i Magia Żywiołów też już prawie w całości poprawiona. Pojawiają się małe zmiany w fabule, więc zachęcam do przypomnienia sobie tych historii.
2) Dużo lepiej pisze mi się teraz z perspektywy Harry'ego, więc myślę, że w kolejnych rozdziałach będzie go sporo i może będą pojawiać się one częściej. 
3) Już ponad 200 tys. wyświetleń. O kurczę!
4) Dziękuje za komentarze, które motywują do pisania! :)
5) Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, więc jeśli czytasz to pozostaw coś po sobie ;)
6) To chyba tyle — do zobaczenia!

5 komentarzy:

  1. Hej fajny rozdział czekam na dalszy ciąg😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Czy znasz serię o HARRYM POTTERZE? Jeśli tak i choć trochę spodobał Ci się ten magiczny świat, to na pewno przypadnie Ci też nasza WIRTUALNA SZKOŁA MAGII inspirowana HOGWARTEM - www.salem.xaa.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    ja się odzywam ;] jestem i czytam... już się martwiłam, czemu zniknęłaś na tak długi czas, a nawet, żadnej malutkiej informacji nie było...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Już myślałam, że przestałaś pisać! Czekam na kolejny rozdział ❤️ I żeby 2 nowym roku wena ci nie płatała takich figli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    oby udało się uratować Harrego, bo wygląda na to, że siostry nie mają nad mim całkowitej kontroli...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX