12 paź 2014

Rozdział 2


Nie pod­da­waj się roz­paczy. Życie nie jest lep­sze ani gor­sze od naszych marzeń, jest tylko zu­pełnie inne. - William Shakespeare (Szekspir)
Rozdział 2
"Lost Prophecy."

MUSIC



 Hermiona przez resztę dnia była równie nieobecna co Harry. Myślami znajdowała się gdzie indziej. Co takiego powiedział Dumbledore Harry'em, że ten tak się załamał? Dochodziła już pora obiadu. Miała nadzieję, że spotka Harry'ego w Wielkiej Sali, ale nie było go. Po Ronie też było widać, że się martwi.

— Jak myślisz co się stało?  — zapytał w końcu.

— Nie mam pojęcia.  —  wzruszyła ramionami.

Ginny zainteresowała się ich rozmową. 

— A właśnie gdzie Harry? — zapytała Ginny.

Hermiona zaczęła opowiadać o zdarzeniu na Eliksirach.



***



Przez cały dzień Harry unikał przyjaciół. Właśnie zmierzał do lochów. Zapukał do gabinetu Mistrza Eliksirów. Usłyszał "Wejść" po czym wszedł. Gabinet był pusty. W takim razie... przesłyszał się?! Po chwili rozglądania się, z drzwi zza niego wyszedł profesor. Harry aż podskoczył, co Snape skomentował tylko swoim skrzywionym uśmieszkiem.

— Spokojnie, Potter.  — oznajmił patrząc na niego.

— Wystraszył mnie pan.

— Cóż... Żadna nowość.  Przynieś swój kociołek i dokończ eliksir, a potem oklumencja.  — podszedł do swojego biurka i zaczął czegoś szukać.

— Panie profesorze...  — zaczął niepewnie.

— Tak, panie Potter? — zapytał znudzony.

— Mam do pana pytanie, prośbę...

— Dawaj, Potter. —  syknął.

 Musiał zachowywać pozory.


— N-no ...bo... Chciałem... poprosić czy mógłby pan... No... nie radzę sobie ... w eliksirach ... a chce b-być aurorem, a do tego... jest potrzebny... Owutem ...

— Potter, mówisz jeszcze bardziej bez sensu niż zazwyczaj. Mów o co chodzi! — drążył profesor.

— Chciałem się zapytać czy... nie... mógł by... mi.. Pan pomóc w eliksirach? —  Potterwyjąkał w końcu.

  — Przedstawienie godne Longbottoma. — parsknął. — Przemyślę twoją prośbę.   

Harry uradowany rozpoczął warzenie eliksiru.

— Najpierw dodaj korzeń rogena. — mruknął Snape.   — A potem zamieszkaj 3 razy według wskazówek zegara.

— Dobrze. — odpowiedział chłopak.

Snape rozmyślał nad swoim zachowaniem wobec Harry'ego. Zrobił się za miły. Wtem do gabinetu wpadła Minerwa. Niechętnie oderwał wzrok od czytanej książki.

— Och... — zmieszała się widząc Harry'ego

— Dzień dobry, pani profesor. — powiedział brunet.

— Czego chcesz, Minerwo? — zapytał Severus.

— Och, jak zawsze miły. — mruknęła uśmiechając się delikatnie. — Porozmawiać, nic więcej.

— W takim razie... mów. 

— W sumie to dobrze, że i Harry jest tutaj.

Brunet spojrzał na nią zaciekawiony.

— No tak. — usiadła na fotelu na przeciwko Mistrza Eliksirów. — Severusie, wiedziałeś, że Wielka Przepowiednia zaginęła?

— Zaginęła?!  — zszokowany zaczął przeszukiwać swoje wspomnienia ze spotkania z Czarnym Panem, ale nic takiego nie miało miejsca. W takim razie musiała zaginąć nie tak dawno.

— Wnioskuję, że nie wiedziałeś. Tak, zaginęła, po tej całej akcji w Ministerstwie, a Sala Przepowiedni praktycznie przestała istnieć. — mówiła. — Wiesz co to oznacza?

— Olśnij mnie. — syknął coraz bardziej zirytowany Mistrz Eliksirów.

— Voldemort nie zaprzestanie dopóki nie znajdzie przepowiedni. On nie może jej znaleźć. Harry jest jeszcze w większym niebezpieczeństwie.

— Nic nowego. — mruknął Złoty Chłopiec kończąc swój Eliksir.

— Ale teraz będzie jeszcze gorzej.

— Minerwo... nie przesadzaj. — Severus zaśmiał się złowrogo. — A może byś tak powiedziała, że wiesz gdzie jest ta przepowiednia? Hmmm..? 

- Nie wiem. Nikt nie wie. — odparła rozkojarzona.

— Wspaniale. — sarknął. — Potter przelej ten swój wywar do buteleczki i podpisz. —  zwrócił się do Harry'ego. — Muszę porozmawiać z dyrektorem. 

— To masz problem. Wyjechał.  — rzekła podnosząc się z fotela.

— Gdzie? Dlaczego teraz?

Harry uważnie przysłuchiwał się tej rozmowie.

— Myślę, że on coś ukrywa. — odparła po czym pożegnała się i zostawiła ich samych. 



Alaska, godzina później.

—  Dumbledore! Może mi tak wyjaśnisz, dlaczego muszę udawać, że nie żyję? — zapytał Syriusz.

— Mam dla ciebie specjalną misję.  — oznajmił Albus.

—  Ale dlaczego Harry nie może...?

— Tak będzie lepiej. Będzie bezpieczniejszy.

— Jasne. — Syriusz prychnął. — Co to za misja?

— Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. To bardzo ważne.

— Super. — nie ukrywał, że był zły na dyrektora za udawanie martwego.



Hogwart

— Harry, przykro mi. — Hermiona powiedziała zgodnie z prawdą.

— Spoko. — starał się być spokojny. Zdecydowanie miał dość, jak ludzie się nad nim litowali. — Napisaliście wypracowanie z Historii? — zapytał chcąc jak najszybciej zmienić temat.

—  Ja tak, ale Ron...  — skrzywiła się.

—  ... A tu cię zaskoczę Hermiono! Napisałem! — krzyknął Weasley.

— Serio?! — zapytała unosząc brew.

— Pokazać?

— Jasne. Dawaj. — uśmiechnęła się.

— Nie powiedziałem wam o czymś jeszcze... Wielka Przepowiednia zaginęła, co za tym idzie
Voldemort będzie jej szukać. A to oczywiste, że nie może jej znaleźć.

— Dumbledore pewnie jej szuka. - — mruknął Ron.

— Taa, teraz go nie ma w szkole.

— A skąd ty tyle wiesz? — zapytała zaciekawiona Panna-Wiem-To-Wszystko

- McGonagall przyszedła do gabinetu Snape'a, gdy byłem na szlabanie i opowiadała mu.

— Tak przy tobie? — zdziwiła się Hermiona.

— No tak...   — rzekł cicho.

— Dziwne.

— Oj, Hermiono. Dla ciebie wszystko jest dziwne.

— Jasne, Ron. – prychnęła.


***



Tom Riddle przechadzał się właśnie po domu, myśląc o tej nieszczęsnej przepowiedni. Zwołał swoich Śmierciożerców. Powoli się schodzili i siadali przy podłużnym stole.

— Witajcie, moi drodzy. — rozpoczął — - Na pewno już wiecie, po co was zwołałem. Zaginęła Wielka Przepowiednia, a ja muszę ją znaleźć. Dlatego już dzisiaj rozpoczniecie szukać. Rington bierzesz na siebie cały Londyn niech ci pomogą Gawer i Lucas. — skinęli głową.   — Malfoy, Dick, Hal wy bierzecie zachodnią Anglię. Finhin, Gibbon, Rqeu dla was mam północną część kraju. Reszta zajmuje się południową i wschodnią częścią. Przeszukujecie wszędzie. Każdy metr, kilometr ma być przez was sprawdzony. Snape, hmmm.. Snape ty pilnuj Dumbledore'a. Spróbuj wyniuchać czy ten starzec czasami nie wie gdzie się znajduje to, czego pragnę. — Snape skinął głową.

Przerwał na moment... po czym powiedział:

— Nie obchodzi mnie ile ludzi umrze! Macie zabić każdego kto przeszkodzi wam w zdobyciu celu.

Wszyscy ochoczo przytaknęli.

— Kolejnym naszym celem jest Hogwart. Za długo panował tam Dumbledore. Ten starzec umrze szybciej niż myśli. — zaśmiał się złowrogo. — To wszystko na dzisiaj.

Bellatriks przyglądała się Czarnemu Panowi nie ukrywając, że się w nim podkochuje. On jednak nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Śmierciożercy wyszli, została tylko ona.

— Bella? — zapytał Voldemort

— Tak, panie?

— Mam dla ciebie zadanie. Nauczysz Dracona Malfoya  oklumencji.

— Oczywiście, panie.

— Chłopak wie za dużo, a pod nosem Dumbledore.   — powiedział sam do siebie.
_______________________________

EDIT: 2015/07/06 (brak Smitha)
EDIT: 2017/08/24 (poprawiona wersja ukazująca się na WATTPADZIE)

4 komentarze:

  1. Wyłapałam trochę błędów, ale nie przejmuj się - to zdarza się każdemu ;))
    Rozdział świetny, czekam na więcej ^^
    Weny!
    ~Chriss

    OdpowiedzUsuń
  2. Znacie jeszcze jakieś Severitusy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nope. Fajne opowiadanie. Jesteś najlepszą blogerką o Horrym Portierze. Tak dla śmiechu xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    ach więc jednak Syriusz żyje, ciekawe co to za zadanie, mam wrażenie, ze Severusowi aż tak nie ufo, bo to Bella ma nauczyć Draco oklumencji, i ciekawe to co wie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX