13 lis 2014

Rozdział 6



Na początku chcę podziękować: Lily i ZuziRusher. 
Lily - dzięki, że mi pokazałaś mój błąd, tak zapomniałam o tym, że Syriusz zmieniał się w psa, a nie w wilka ;) Co to do Dumbledore'a... heh po co miał owijać w bawełnę?! ;D
ZuziaRusher - przepraszam, że dopiero teraz Ci odpisuję, ale nadal się zastanawiał nad kontynuacją bloga o BTR. Postaram się w ciągu tygodnia podjąć decyzję ;) 

Zapraszam do czytania kolejnego rozdziału.
PS. W kolejnym będzie więcej akcji. 

"Nasze podejście do innych ludzi determinuje ich podejście do nas."
~ Earl Nightingale









MUSIC


Po sprawdzianie z Eliksirów Harry powlókł się do wieży na Wróżbiarstwo.  W sali jak zawsze było duszno i pachniało mocną kawą, a okna były zasłonięte bordowymi zasłonami. Wszystko to sprawiało, że praktycznie każdy robił się senny.

Harry usiadł wraz z Ronem przy swoim stoliku.

— Jak myślisz co dzisiaj będziemy robić? — zagaił Ron.

— Nie mam pojęcia. Na pewno nie będzie to coś bez czego nie moglibyśmy się obejść. — zaśmiał się cicho Potter.

Profesor Trealawney opowiadała o wróżeniu z ręki i kart. Harry przypomniał sobie te wszystkie tandetne mugolskie programy w telewizji mówiące właśnie o wróżeniu z kart. Chłopak nadal uważał, że to głupota. Jednak wykład nauczycielki zaciekawił kilkoro uczniów. Harry westchnął i powrócił myślami do spotkania Gwardii Dumbledore'a.

* * *

Kilka godzin później Harry szedł korytarzem w stronę Pokoju Życzeń. Postanowił, że przyjdzie godzinę przed resztą grupy. W ręku trzymał kilka książek. Miał nadzieję, że przeczyta przez ten czas. Przeszedł trzy razy przy ścianie na trzecim piętrze.

W Pokoju było już kilka nauczycieli oraz dyrektor. Nic dziwnego, pomyślał, mieli przyjść wcześniej.

— Witaj, Harry. Przyszedłeś się przygotować? — zapytał dyrektor odrywając się od rozmowy z Snape'em.

— Tak, coś w tym stylu.  — wymamrotał.

— W takim razie nie przeszkadzamy. — uśmiechnął i powrócił do rozmowy.

— Harry! — krzyknął Remus.

— Dzień dobry, profesorze Lupin. — powiedział Potter.

— Harry, przecież Ci mówiłem, abyś zwracał się do mnie po prostu "Remusie". Nie jestem już twoim profesorem. —  Potter skinął głową. — Jak się masz?

— Dobrze. Dziękuję, Remusie.

Dziwie było zwracać się do byłego nauczyciela po imieniu.

— Jestem taki podekscytowany zobaczeniem cię jako nauczyciela.  — zaśmiał się.

— Oj, przestań. — żachnął się Potter rumieniąc się mimo woli.

Harry usiadł sobie przy biurku, które znajdowało się na tyle sali ćwiczeń, niedaleko miejsca, w którym rozłożyli się członkowie Zakonu. Niektórzy nauczyciele sprawdzali referaty uczniów, inni rozmawiali. Potter otworzył jedną z książek i zaczął czytać.

W Pokoju byli już wszyscy goście, gdy wpadła Hermiona.

— Harry! — krzyknęła. Speszyła się, gdy zobaczyła, że goście już są. Harry podszedł do niej. — Dzień dobry! —  zwróciła się w stronę członków Zakonu.

— Tak, Hermiono? — zapytał dziewczynę.

— Harry, a co z Umbridge?

—  Myślę, że jest zajęta... — powiedział tajemniczo.

— Harry! — krzyknęła ponownie.

— Hermiono, naprawdę nie musisz krzyczeć, stoję tuż obok. — powiedział zirytowany, a dyrektor, słysząc ich rozmowę, zachichotał.

— Przepraszam. — mruknęła.

— Załatwiłem to.

— Tak?

Kiwnął głową. Hermiona odwróciła się i podeszła do drzwi, przez ramię jeszcze zawołała:

— Mam nadzieję, bo jak nie to będzie twoja wina.

— Jasne. — przewrócił oczami. — Za grosz zaufania. — chłopak pokręcił głową i wrócił do czytania.

Kilka minut później do pokoju wkroczyli bliźniacy. Stanęli jak wryci.

— Eee... Dzień dobry. — przywitali się. — Heja szefie. —  zawołali do Harry'ego.

— Nie nazywajcie mnie tak. — mruknął i podszedł do nich.

— No dobra jak wolisz, Wybrańcu. — zaśmiali się.

Harry westchnął.

— Wytłumaczysz nam?  — patrząc wymownie na przyglądających im się czarodziei.

— Hm? A... no tak. Więc — odwrócił się w stronę widowni. — to jest Zakon Feniksa.

— No co ty nie powiesz! — mruknął Fred.

— Tak, no cóż... — Harry podrapał się po głowie. — Będą nas obserwować pod kontem naszych umiejętności, a w przyszłości może Gwardia wejdzie w skład Zakonu Feniksa.  — rudzielce pokiwali głową. — Co z Umbridge? — zapytał.

— Jest... zajęta. — zaśmiali się.

 Nie usłyszał jak Hermiona podeszła do nich.

— Więc to tak załatwiłeś? —powiedziała z wyrzutem jednocześnie się uśmiechając.

— Można tak powiedzieć.  —przyznał.

Gwardia Dumbledore'a była gotowa do nauki po kilku minutach, gdy już wszyscy członkowie przybyli. Nie obeszło bez pytań na temat obserwatorów.

— Tak. — zaśmiał się Harry. — Tak to są nauczyciele, Neville. Ale nie tylko. Tak, Seamus będą nas obserwować. Macie jeszcze jakieś pytania dotyczące widowni?

— Ja mam. — podniósł niepewnie rękę Neville.

— Tak? - powiedział spokojnie Harry.

— Dlaczego?

— Hmmmm?  — zastanowił się nie mając pojęcie o co chodzi Neville'owi — Dlaczego tutaj są, tak? — zapytał w końcu.

— Tak.

— Jak wiecie  obecne tutaj osoby tworzą Zakon Feniksa. — polała się fala podekscytowanych szeptów. — Jak mniemam, zapewne większość z was wie co... Emm... Czym zajmuje się ta organizacja, prawda? — - kilka osób kiwnęło. — Reszta niech słucha. Podczas Pierwszej Wojny, która trwała dość długo Voldemort — wiele osób wciągnęło gwałtownie powietrze. — Oj, przestańcie! — szepnął zirytowany. — Tak uuh... Powracając do tematu. Voldemort szerzył swoje działania, dążył do uzyskania kontroli nad całym światem czarodziei. Wtedy nasz potężny dyrektor założył właśnie Zakon Feniksa. Nie trudno się domyślić czym się zajmuje. - wiele osób popatrzyło na niego jak by nadal nie wiedzieli o co mu chodzi. — Serio? Ehh... No chyba chcieli powstrzymać Toma, prawda? — powiedział zmęczonym głosem.

— Jakiego Toma? — zapytał Seamus.

— No... Ej, wy na pewno się dobrze dzisiaj czujecie? Błagam skupcie się. — jęknął, po czym pokazał im sztuczkę , którą wspomnienie Riddla z dziennika zaprezentowało mu. Z liter TOM MARVOLO RIDDLE powstało I AM LORD VOLDEMORT.

— Nie róbcie takich min. Wspomnienie z dziennika Riddla pokazało mi to w Komnacie Tajemnic w drugiej klasie. Wracając do naszego tematu. Zakon chciał pokonać Toma...

— Ale to przecież ty go pokonałeś. — odezwała się pewnie Ginny.

— Taak... Powiedzmy, że to był szczęśliwy przypadek.  A właściwie ... Ehh... — westchnął, dopiero po chwili się odezwał. — Moja mama poświęciła dla mnie życie, więc żaden ze mnie bohater, wybraniec lub ktokolwiek inny, jasne?

Pokiwali głowami.

— Dobra w skrócie, bo nigdy nie dojdziemy do sedna sprawy. Członkowie Zakonu chcą, abyśmy dołączyli do niego. Dlatego będą nas dzisiaj obserwować, aby dowiedzieć się co już umiecie i czy jesteście w stanie walczyć w nadciągającej wojnie.

— Fajnie. — mruknęli bliźniacy.

— Ale to nie jest zabawa. — powiedział powoli Potter. — Zastanówcie się dobrze, czy tego chcecie...

— Harry? — odezwał George.

— Tak, George?

— Od kiedy jesteś taki poważny?

—  Bo to jest poważne. Ryzykujecie swoim życiem...

— Dla dobra sprawy. — odezwał się dyrektor.

Harry popatrzył na niego smutno.

— Dla dobra sprawy... — powtórzył cicho.

— Potter, nie rozklejaj się i przejdź do rzeczy. — powiedział nagle Snape.

Harry otrząsnął się ze swoich myśli.

— Ah tak. Już. Na koniec naszego spotkania zaprezentujecie to, co już umiecie. — Neville od razu pobladł. — Neville, spokojnie. Fantastycznie umiesz wszystko, co was nauczyłem. No dobra... Na dzisiaj przygotowałem Zaklęcie Pioruna.

— Coś w stylu Zeusa? — Hermiona  zapytała nie dowierzając.

— Dokładnie, Hermiono. Tylko nam do tego nie będzie potrzebny żaden wielki pierun, tylko różdżka.

— -Zaraz, zaraz. — mruknął Ron. — Ktoś nam wytłumaczy kto to Zeus?

Kilka osób poparło jego prośbę.

— Grecki bóg. Miał największą władzę. Panował nad niebem, pogodą, głównie kojarzy się z burzami i piorunami. Miał dwóch braci Posejdona, on władał wodami oraz Hadesa on panował życiem po śmierci. — powiedział Harry.

— Skąd masz taką wiedzę? — zapytała Cho.

— Cho, chodziłem do mugolskiej szkoły przez kilka lat. Wbrew pozorom coś mi zostało. — kilka osób zachichotało. — Zaklęcie brzmi Relictis fulgur.*

Harry pomyślał o manekinach do ćwiczeń, a Pokój Życzeń szybko spełnił jego życzenie.

— Stańcie na przeciwko swojego ee... przeciwnika.

Uczniowie wykonywali jego polecenia.

— Zaklęcie samo w sobie jest dość łatwe...

— To mamy przechlapane. — odezwał się cicho Dean.

— Hm? Czemu?  —Potter jednak go usłyszał.

— To co dla ciebie jest łatwe, to dla nas chol... bardzo trudne. — poprawił się szybko.

— Mniejsza z tym... Teraz musicie się ponieść swojej wyobraźni. Oczywiście nadal musicie pozostać skupieni.

Harry machnął kilka razy różdżką i stworzył między uczniami tarczę tak samo jak przed nauczycielami.

— To tak na wszelki wypadek. Żebyście się sami nawzajem nie pozabijali. To tak... Zamknijcie oczy. Wyobraźcie sobie burzę. Straszną burzę z piorunami. Jeszcze z taką się nie spotkaliście. Widzicie pioruny. Chcecie podejść bliżej. Zaczerpnąć moc z nich. Pragniecie tego. Nic teraz nie istnieje oprócz nich. Jesteście na tyle blisko, aby go dotknąć jednego z nich. Czujecie jak jego moc przez was przechodzi. Od stóp po serce, aż do mózgu. Otwórzcie oczy i obserwujcie. Relictis fulgur.

Z końca różdżki wystrzelił piorun, który spalił  manekina. Cho cofnęła się gwałtownie. Hermiona patrzyła z uśmiechem na Harry'ego.

— Teraz wy. Jesteście teraz naelektryzowani, a przynajmniej niektórzy, Colin!

— Przepraszam, Harry.  — odpowiedział skruszony.

— Różdżka w dłoń i do dzieła.

Za pierwszym razem nikomu się nie udało, za kolejnymi było już kilka osób.

— Wspaniale, Ginny.

— Tak jest, Colin.

— Fred skup się.

Harry chodził obok swoich uczniów chwaląc ich. Podszedł teraz do Neville'a.

— No Neville, udało ci się?

— Nie... — odprarł chłopak.

— To jeszcze raz... — Harry powtórzył jeszcze raz wszystko po kolei. Tym razem Neville'owi się poprawnie wykonał zaklęcie.

— Super! — Harry poklepał Neville'a po ramieniu i nagle poczuł jak jakaś siła wyrzuca go w drugi kąt pokoju tuż przed nauczycieli. To Neville nieświadomie zaatakował go Zaklęciem Pioruna. Kilka osób krzyknęło. Harry lekko skołowany próbował ogarnąć co się stało.

— O Boże! Zabiłem Pottera. — jęknął Longbottom.

— Przykro mi, Neville. Nie zabiłeś mnie. — wymamrotał ten słabo. Jego tarcze były naprawdę bardzo dobre, bo nawet nauczyciele nie mogli teraz do niego podejść. Harry usiadł.

— Nic się nie stało. Wracajcie do ćwiczeń. — powiedział spokojnie. — Już! — dodał już głośniej. Podniósł się na nogi. Potrząsnął głową.

— Nic mi nie jest. — powiedział do nauczycieli.

— Widocznie wam o tym nie wspomniałem... Neville nie wykorzystał całego swojego naładowania na to zaklęcie, więc nadal był naelektryzowany. Wytłumaczę. Warto wykonać to po rzuceniu zaklęcia, tak dla pewności i bezpieczeństwa innych. Wyobrażacie sobie, że ten cały prąd opuszcza wasze ciało. — przerwał na chwilę mając mroczki przed oczami. — Czyli wszystko co mówiłem wcześniej tylko odwrocie. Odwróćcie się od... piorunów. — przystanął by zaczerpnąć powietrza.

— Harry, przepraszam. — powiedział Neville widząc stan Pottera.

— Nic się nie stało. To moja wina. — odszedł do biurka, po czym się o ni oprał, było mu słabo. Jego ręce trzęsły się. — Trenujcie dalej. Po każdym rzuconym zaklęciu opróżniajcie się z naładowania.

Harry usiadł na biurku i pomyślał o szklance wody, którą po chwili dostał.

_________


*Relictis fulgur - zwrot z łaciny, który po polsku brzmi "rzucanie Pioruna".


EDIT: 2015/08/08
EDIT: 2017/08/25 (poprawiona wersja opowiadania publikowana na WATTPADZIE)

5 komentarzy:

  1. Ojej, ojej, ojej! Rozdział fantastyczny, jak zawsze! Ach, ten Ron i jego niewiedza.... Bardzo podoba mi sie twój blog i pomysł, weny życzę!
    Pozdrawiam,
    Expecto Patronum

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział już dawno,a ja dopiero go widzę ?!?
    Ron powala...kompletnie ^^
    Po prostu brak słów - świetne,boskie ? Yyy...lepiej !
    Jalby co to dasz mi znać co z tamtym blogiem...gdybyś kontynouwała byłoby wgl super !
    Powodzenia i do nn :******
    ZuziaRusher :******

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha :D Ron jak zawsze - niepoinformowany xD
    P.S. Twój blog uzależnia ;3
    ~Chriss

    OdpowiedzUsuń
  4. DUPEK NEVIL CZY JAK SIĘ TAM PISZĘ.
    Hahahaha bydle Snape. Niech się przyzna że jest ojcem "Bliznowatego"

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    no ciekawe co uważają nauczyciele zwłaszcza Severus...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX