23 lis 2014

Rozdział 7


Rozdział 7
"Unfortunate accident."

Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości. więcej
Paulo Coelho



 MUSIC
Usiadł na biurku i pomyślał o szklance wody, którą po chwili otrzymał. Wypił prawie wszystko. Gdy poczuł się lepiej, podszedł do swoich przyjaciół.

— Czy wszystkim chociaż raz udało się? — zapytał.

Gwardia ochoczo pokiwała głowami.

— Dobrze. To teraz przejdziemy do sprawdzenia co umiecie. Ustawcie się jednym szeregu. Hermiono, mogłabyś zacząć?

— Dobrze.

— Słuchajcie, będzie podążać według wzoru ustalonego przez Hermionę, czyli przykładowo Protego, Patronus... — Hermiona zaczęła rzucać zaklęcia.

— Zaczynaj! — krzyknął do Granger.

— Dobrze. — odpowiedziała.

Członkowie Zakonu wstali i zaczęli przechadzać się po sali.

Hermiona prawidłowo wykonała wszystkie zaklęcia, uroki, tarcze. Nikt się nie spodziewał, by było inaczej. Następny w kolejce był Ron. Jemu nie wyszło tylko Acendio*.

Dyrektor wraz z Zakonem uważnie się przypatrywali. Nagle Harry usłyszał dziwny dźwięk zza drzwi Pokoju Życzeń. Umbridge!  Zerwał się jak strzała i w dwóch krokach był tuż przy drzwiach. Rzucił szybko Zaklęcie Spowalniające oraz Wyciszające.

— Alarm 34! — krzyknął, po czym cofnął Zaklęcie Spowalniające. Zaraz u jego boku zmaterializowali się bliźniacy.

— Harry, Senntertu?

— Tak. Szybko!

Fred przywołał do siebie torbę z Senntertu. Był to proszek, głównie śmierdzący oraz o jednej przydatnej właściwości — osobie, która poczuje go, momentalnie przypomina jej się coś ważnego.

— Mam nadzieję, że pomoże. — szepnął Harry.

Po chwili zapach wypełnił korytarz na trzecim piętrze. Umbridge wycofała się.

— Gotowe. — mruknęli rudzi bracia.

— Okey, sytuacja opanowana. Dean kontynuuj. — powiedział Harry.



***



Gdzieś w północnej Anglii...

Voldemort przechadzał się po swojej rezydencji. Dwór Riddlów był ogromny. Głównymi kolorami tam panującymi były zielony, czarny oraz biały. Prosta elegancja. Wielka Sala Obrad, jak lubił ją nazywać Tom, była bardzo duża, po środku stał ogromny mahoniowy stół z krzesłami. Oprócz tego w sali było kilka magicznych obrazów pokazujących sceny morderstw. Ot, taki dodatek do wystroju. W tej sali Śmierciożercy zbierali się na kulturalne rozmowy.

Najczęściej Tom rozmawiał z Mistrzem Eliksirów. Był najmądrzejszy z jego poddanych i taki przydatny. Voldemort, jak zwykle w eleganckiej szacie, czekał na przyprowadzenie, przez Avery'ego , szwedzkiego mistrza umysłu. Musiał ponownie zawładnąć ciałem i umysłem Pottera bez żadnych skutków ubocznych dla niego. Po kilku minutach drzwi się otworzyły... Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn. Jeden miał z 38-40 lat, brązowe włosy do ramion - to był Avery. Drugi zaś wyglądał na 28, góra 30 lat, na pewno nie więcej, miał krótkie włosy w kolorze ciemnego blondu. Był chudy i wysoki, ubrany w spodnie od garnituru i białą koszulę z czarnymi guzikami, podwiniętą do łokcia.

— Dziękuję, Avery. Możesz odejść. — powiedział Riddle.

— Oczywiście, Panie. — skłonił się nisko i odszedł.

— Witam w mych skromnych progach. — zaprowadził gościa do Sali Obrad. Po czym usiadł przy stole, gestem nakazując by jego gość także usiadł.

— Jesteś Mistrzem Umysłu, prawda? — bardziej stwierdził niż zapytał.

— Lucas Johnson, Szwedzki Mistrz Umysłu. Chciał się pan ze mną spotkać?

— Naturalnie.

— Czy to ma związek z Magią Umysłu?

— Ależ oczywiście. Chcę, aby pan nauczył mnie tej magii.

— Do jakich celów? — zapytał podejrzliwie.

W Szwecji nikt nie przejmował się Voldemortem.

— To do jakich celów, to wykorzystam to moja sprawa. — warknął nie bawiąc się w uprzejmości.

— Przepraszam, ale muszę odmówić. — odparł spokojnie Lucas

— Ty... ty! Ty, wiesz kim ja jestem? — krzyknął. — Jestem Lord Voldemort! Mnie się nie odmawia! Mnie się służy! A jak nie, to szybko się o tym przekona, że nie warto! Rozumiesz?

— Pan wybaczy, ale ja Panu nie będę służyć. — warknął Lucas.

— Będziesz. —  zaśmiał się okrutnie wyjmując różdżkę. —  Crucio! Imperio! — rzucił na mężczyznę.   — Teraz nauczysz mnie Magii Umysłu.

— Na prawdę myślałeś, że jakieś tam Imperio na mnie zadziała?! Jesteś żałosny. Jestem magiem umysłu, a to na mnie nie działa. — zaśmiał się, po czym teleportował się. Voldemort wściekły wyszedł z rezydencji. Popatrzył na pobliski las. Po chwili teleportował się.



* * *

 Hogwart, w tym samym czasie



Harry właśnie oglądał pokaz ostatniej osoby - Cho, która poradziła sobie oczywiście znakomicie, podobnie jak reszta członków GD.

— Świetnie! — krzyknął do nich, próbując powstrzymać drżenie rąk. Po czym rzucił ciche Finito i pokój wyczyścił się z pozostałości po manekinach.

— Kurde, co jest? — mruknął do siebie mając na myśli drżenie.

 — Koniec na dzisiaj. — przemówił dyrektor.   — Na następnym spotkaniu przyjmiemy was do Zakonu Feniksa. Zastanówcie się czy nadal chcecie oraz myślę, że potrzeba wam więcej treningu w pojedynkach. W szkole mamy prawdziwego mistrza pojedynków - Profesora Snape. — nagle wszyscy umilkli. Harry'emu było słabo, ale stał spokojnie. — Severusie, mogę liczyć na twoją pomoc? — zwrócił się do wściekłego Snape'a.

  — Dyrektorze! — zaczął.

— No to załatwiony. Harry wraz z Profesorem Snape będą was uczyć pojedynków.

— Harry, dobrze się czujesz? — zapytała Ginny spoglądając na Pottera.

Harry opierał się o ścianę i był przeraźliwie blady. Wszyscy skierowali wzrok na Wybrańca.

— Bywało lepiej... — powiedział słabo i osunął się na podłogę krzycząc z bólu. Świat mu zawirował po czym nastała ciemność.

— Harry! — krzyknął Ron.

— Potter! — wrzasnął Severus i w dwóch krokach znalazł się przy synu.

— Wszyscy macie stąd wyjść! Już! — krzyknął dyrektor.

Harry leżał na podłodze drżąc. Snape położył mu rękę na czole, które było rozpalone.

— Remus! Minerwo! Zabierzcie stąd wszystkich! — zawołał Albus.

Gwardia opuszczała szybko Pokój Życzeń. Harry nadal krzyczał. Dźwięk ten był przerażający i pełen bólu. Po chwili chłopak stracił przytomność.

______________
*Ascendio -  powoduje wyrzucenie człowieka w powietrze


EDIT: 2015/08/08 (poprawki błędów, brak Kendalla Smitha, itd.)
EDIT: 2017/08/25 (poprawiona wersja opowiadania publikowana na WATTPADZIE)

6 komentarzy:

  1. Wow! Ale się dzieje! :D Najbardziej podobała mi się scena w Dworze Riddlów; ktoś w końcu Voldkowi odmówił, już go lubię xD Super rozdział, czekam na następny :D

    ~Lily

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny! *.* Ostatnia scena powala! ♥
    Jedna uwaga: wydało mi się trochę dziwne, że uczyli się Szatańskiej Pożogi... W końcu w ostatniej części to właśnie przez to zaklęcie zniknął Pokój Życzeń...
    ~Chriss

    OdpowiedzUsuń
  3. - Nieeeeee!!! Mój syn, mój Harry!!! - krzyczał Severus Snape, ojciec Harrego.
    Rozdział jak zwykle aaaaaaaa ( domyśl się )

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    co się dzieje z Harrym, czyżby Voldemort przejmował kontrolę, ha i jest ktoś kto odmówił Riiddlowi, Severus i ta jego reakcja mi się podoba...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX