12 gru 2014

Rozdział 9

Zapraszam na nowy rozdział. Jak widzicie pojawił się dość szybko, ponieważ kolejne dwa rozdziały będą świąteczne. Już mam cały zarys tych rozdziałów... będzie słodko, w końcu święta! Dokończę pisać ten rozdział i biorę się za nie. ^^





Rozdział 9 
"The spectacular return of Voldemort. - Widowiskowy powrót Voldemota."


MUSIC



Gdy Potter się obudził było późne popołudnie. Przeciągnął się, po czym postanowić zwiedzić łazienkę. Wstał i podszedł do drzwi i otworzył je. W pokoju panował półmrok.

— Snape powiedział, że na przeciwko ma być łazienka. Zaraz to sprawdzimy. — mamrotał do siebie.

Potter nie znalazł swoich okularów w sypialni Snape'a i teraz potykając się ledwo dotarł do drzwi łazienki.

Gdy powrócił do łóżka zaczął rozmyślać nad czym co go tutaj czeka. Jak będzie się zachowywać Snape i czego będzie od niego wymagał? Jego rozmyślania przerwał sam Snape wchodząc do pokoju.

— No, Potter. Czas się przenieść... Nie sądzisz? Wstawaj!

Harry wstał szybko z łóżka; zawadził o dywan i prawie się przewrócił. Mistrz Eliksirów odwrócił się, aby ukryć uśmiech. Gdy Harry się pozbierał, odezwał się:

— Profesorze?

—  Słucham, panie Potter. — odparł beznamiętnie sprawiając wrażenie znudzonego.

— Gdzie są moje okulary? Słabo bez nich widzę.

— To widać. — posłał mu irytujący uśmieszek. — Okulary ma Pani Pomfrey i jutro ci je przyniesie. A teraz choć i postaraj się nie zabić po drodze.— zakpił.

—  Postaram się. — powiedział wściekle Potter i wyszedł za nauczycielem.

Znaleźli się w salonie. Harry rozejrzał się i pozytywnie się zdziwił. Nie widział dokładnie, ale w salonie panował kolor kremowy, brązowy i... oczywiście zielony. Był przygotowany na coś w stylu lochów, a nie na eleganckie i równocześnie modnie umeblowany pokój.

— Potter, zamknij paszczę, bo ci tak zostanie. — powiedział sarkastycznie profesor. — Jutro jak będziesz miał okulary to cię zapoznam z resztą mieszkania, a teraz zaprowadzę cię do tego twojego pokoju.

— Dobrze, proszę pana. — odparł nadal przyglądając się pomieszczeniu.

Przeszli przez jakiś korytarzyk po czym Snape odezwał się:

— Tutaj. — wskazał na jasne drewniane drzwi. Jednym ruchem różdżki otworzył je.— Zapraszam.

Harry wszedł niepewnie do swojego nowego pokoju, w którym panowała czerwień i złoto oraz brązowe drewniane meble – duże łóżko z pościelą w kolorach Gryffindoru, biurko, szafa, szafka nocna. Przy łóżku stał kufer Harry'ego.

— Skrzaty przeniosły już twoje rzeczy. — powiedział widząc, że dzieciak patrzy na kufer.

— A moja różdżka, proszę pana?

— Dam ci ją jutro.

— Dlaczego nie teraz?

—Jesteś za słaby, aby używać magii. A nie chcemy, aby Wybraniec nam kolejny raz zemdlał, prawda?

Harry zacisnął pięści ze złości nie patrząc na nauczyciela.

— Tak, oczywiście. — powiedział już spokojniej. —  Dziękuję, ładny pokój.— dodał zgodnie z prawdą.

— Rozpakuj się. Zgredek przyniesie ci kolację za godzinę. Tam masz łazienkę. — wskazał na drzwi w drugim końcu pokoju.

— Dobrze, dziękuję.

Nauczyciel skinął głową po czym wyszedł.

Harry rozpakował swoje rzeczy do szafy. Znalazł czystą piżamę i poszedł się wykąpać. Nadal czuł bóle mięśni i miał nadzieję, że ciepła kąpiel mu pomoże. Wyszedł z łazienki i skierował się do łóżka. Kilka minut później w jego pokoju pojawił się jego przyjaciel – Zgredek.

—  Harry Potter! Jak miło widzieć Harry'ego. — przywitał się radośnie.

— Cześć, Zgredku. Ja też się cieszę, że cę widzę.

— Przyniosłem paniczowi kolację, tak jak powiedział profesor Snape.

— Dziękuję, Zgredku.

— Jakby Harry Potter potrzebował czegoś, to niech mnie woła. — uradowany skrzat skłonił się i aportował.

— Dobrze. — mruknął.

—Świetnie, owsianka. — mruknął pod nosem Harry. — Nie mam wyjścia.

— Owszem, Potter. Nie masz wyjścia. — powiedział Mistrz Eliksirów. Harry aż podskoczył na dźwięk jego głosu.

Merlinie, nawet go nie usłyszałem, pomyślał Potter.

— Przyniosłem ci eliksir Bezsennego Snu. Lepiej go weź. — powiedział i tak szybko jak się pojawił, tak znikł.

Harry zjadł owsiankę i wypił trochę eliksiru oddając się w objęcia Morfeusza.



* * *

Riddle Manor



Severus teleportował się od Riddle Manor. W salonie obrad było już kilka osób, w tym Lucjusz Malfoy, który gdy tylko go zauważył podszedł i przywitał się.

— Dobry wieczór, Severusie.

— Czy dobry to się wkrótce przekonamy, Lucjuszu. —  powiedział znudzony Snape.

—  Podobno Czarny Pan ma dla nas niespodziankę.— oznajmił podekscytowany Malfoy.

— Naprawdę? — Mistrz Eliksirów uśmiechnął się ironicznie.

— Ach, tak, Severusie. To będzie coś wielkiego. — oczy Malfoya lśniły z podekscytowania. —Nie mogę już się doczekać.

— Właśnie widzę. — mruknął krzywiąc się.

Snape po krótkiej rozmowie z Malfoy'em zajął swoje miejsce przy stole po prawej stronie. Taki symbol... jako prawa ręka Voldemorta. Zastanawiał się co miał na myśli Lucjusz mówiąc o "niespodziance" ze strony Toma. Wkrótce wszystko się wyjaśni. Po kilku minutach wszedł Lord Voldemort, a po kilku ukłonach i innych przyjemnościach, Tom przeszedł do sedna spotkania, co za tym idzie do "niespodzianki".

— Moi drodzy dzisiaj jest wielki dzień. — uśmiechnął się paskudnie pokazując swoje żółte zęby.—  Dzisiaj ujawnię się. — kilka osób wciągnęło gwałtownie powietrze. — Niespodzianką dla Was, moi Śmierciożercy, jest napad na wioskę Hemyock* w Devon.  Macie zabić wszystkich mieszkańców tej wioski, bez wyjątków. Musimy mieć wielki powrót. — rozmarzył się.— Zaczynamy— powiedział lodowato.

Wszyscy teleportowali się w Hemyock. Severus rozejrzał się dookoła. Wioska nie była taka mała... Wylądowali najprawdopodobniej w centrum. Z tego miejsca było widać całą wieś. Voldemort stanął obok niego.

— Severusie, choć ze mną. — powiedział. — Ta wioska mi zapłaci za niepowodzenie sprzed kilkunastu lat. O, tak! Nareszcie!

— Panie, tutaj mieszkają mugole czy czarodzieje?

— Severusie, a to i to. O to właśnie chodzi. — zaśmiał się. — Będziemy się śmiać, gdy inni będą płakać. Tak, właśnie tak wyobrażałem sobie swój powrót. Wszyscy się dowiedzą. Ale popatrz, Snape. Zrobię coś dobrego... Pottera przestaną nazwać wariatem, no i Dumbledore odzyska szacunek. Ach... Wzruszyłem się aż z mojej dobroci. A teraz chcę byś mi towarzyszył w morderstwie pewnej rodziny. Pragnę ich zabić od... Hmm... nie ważne. Choć za mną.

Postrach Hogwartu powędrował za Voldemortem. Co ten cholernik jeszcze wymyślił?! Doszli do pewnego domu. Wkoło panował już chaos. Tom bez żadnych grzeczności, jak przystało na czarnoksiężnika, wdarł się do domu. Wystraszona rodzina siedziała na kanapie.

— No proszę, znowu się spotykamy... — zaśmiał się Riddle. — Tym razem po raz ostatni. Popatrzcie — zwrócił się do rodziców dwójki dzieci. — Co ja musiałem czuć... Crucio! — rzucił na dziewczynkę i chłopca.

Wrzaski wypełniły dom. Płacz matki... Złość ojca...

Pół godziny później do torturowanych dzieci dołączyli rodzice. Severus patrzył na to z bez emocji – szpieg doskonały, zero reakcji. Po kolejnych minutach Voldemort stwierdził, że się znudził i rzucił cztery razy Avada Kedavra i wyszedł. Snape popatrzył jeszcze raz na rodzinę po czym poszedł za Panem.

Dlaczego ta rodzina zginęła z rąk Czarnego Pana? Co takiego zrobili w przeszłości?

Snape po raz ostatni rozejrzał się po wsi. Wszędzie leżały ciała mugoli i czarodziei. Nagła cisza zaległa w miasteczku. Życie wielu osób właśnie się skończyło...



* * *



 Kwatera Głowna Zakonu Feniksa, zebranie, kilka godzin później



Dom przy Grimmauld Place 12 służy Zakonowi Feniksa za kwaterę główną. Przy stole w jadalni siedzieli najważniejsi członkowie: Remus Lupin, Alastor Moody, Nimfadora Tonks, Molly, Arthur, Bill, Charlie Weasley, Minerwa McGonagall, Severus Snape, Kingsley Shacklebolt. Do pokoju właśnie wszedł Albus Dumbledore.

— Witam wszystkich! — powiedział na wstępie. — Zaczynamy zebranie. — usiadł na swoim miejscu. — Zaczniemy od tego co się dzieje w ministerstwie, Tonks?

— Wiele osób chce odwołania Knota ze stanowiska ministra, a sam Korneliusz zaczyna panikować.

— To było do przewidzenia.— mruknął dyrektor. — Tom chciał widowiska, rozgłosu i to dostał. Oficjalnie się ujawnił. Severusie? — zwrócił się do bladego Snape'a.

— Albusie, nie karz mi przez to znowu przechodzić. Obejrzyj w myślodsiewni, ale nie karz mi tego znowu opowiadać. — powiedział beznamiętnie, wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.

Snape zawsze opowiadał o spotkaniach u Voldemorta, a dzisiaj takie wyraźnie wstrząśnięty nie zgodził się.

— Dobrze, Severusie, w Hogwarcie. — Mistrz Eliksirów tylko kiwną głową. — Teraz już wszyscy wiedzą o powrocie Voldemorta. Remusie, Alastorze będziecie zobowiązani do przechwycenia jak najwięcej osób na naszą stronę.

— Oczywiście, dyrektorze. — powiedział Lupin.

Severus przestał słuchać innych, pogrążył się w swoich myślach. A konkretnie na rodzinie, którą osobiście zamordował Voldemort. Kim oni byli? Dlaczego sam się zdecydował ich zabić? Dlaczego zaczął od dzieci? To było najgorsze. Dzieciaki miały po 3-5 lat. Snape wiele widział, ale ból tych dzieci... dał mu dużo do myślenia. Szczególnie o jego własnym synu.

Gdy zebranie się skończyło, szybkim krokiem podszedł do kominka i po chwili stał już w swoich kwaterach. Zauważył, że drzwi do pokoju Harry'go są otwarte i pali się światło.

Dlaczego ten dzieciak jeszcze nie śpi?  Wszedł do jego pokoju. Potter siedział skulony na parapecie przy oknie.

— Dlaczego nie śpisz, Potter? — zapytał.

—  O, to pan. — wytarł szybko łzy rękawem piżamy.

— Tak, to ja. A więc dlaczego?— zapytał ponownie.

— Czy... czy to prawda?

— Co prawda? — zapytał zirytowany.

— Hemyock... — szepnął.

— Nie wziąłeś Bezsennego Snu?

— Wziąłem, ale i tak to widziałem, to prawda?

— Tak. -— odpowiedział cicho Severus.

— Te dzieci... — łzy popłynęły chłopcu po policzkach.— To było straszne...

— Zgadzam się z tobą, Potter, ale nic na to nie poradzimy, a teraz spróbuj się przespać, albo chociaż połóż się do łóżka. Ja muszę iść jeszcze do dyrektora.

— I tak nie zasnę, nie po tym. — mruknął cicho Harry.

— A rób co chcesz, Potter. — zirytowany wyszedł z pokoju.

Harry'emu popłynęły kolejne łzy...

___________________
*Hemyock – wieś i civil parish w Anglii, w Devon, w dystrykcie Mid Devon.


EDIT: 2015/08/08
EDIT: 2017/08/26 (poprawiona wersja opowiadania publikowana na WATTPADZIE)

3 komentarze:

  1. Scena z torturowaniem tej rodziny... bardzo wzruszające! Ciekawa jestem dlaczego Voldemort chciał ich zabić.. Czekam na więcej!
    Życzę weny i zapraszam do mnie: http://harry-potter-love-for-ever.blogspot.com/
    ~Chriss

    OdpowiedzUsuń
  2. :'(:'(:'( Aaaaaaa dlaczego Hemyock aeaeaeaea(płacz)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    no czemu właśnie sam Riddle chciał ich zabić, wiele widział, ale to było dla niego straszne...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX