6 lut 2015

Rozdział 21 cz. I

Oto jeden z najdłuższych rozdziałów, kolejny będzie dłuższy... :) Kolejne też będą podobnej długości. Dziękuję za komentarze... i zapraszam na nowy rozdział...



~*~*~*~
Rozdział 21 cz. I
"Przygotowania do ślubu."
~*~*~*~








— Pojedziesz na kilka dni do Weasleyów. — oznajmił szybko Snape.

— Fajnie. — Harry uśmiechnął się.

— Jak wrócę to jeszcze porozmawiamy. — powiedział i wyszedł. Gdy znalazł się w holu poczuł obecność jakiegoś innego czarodzieja w pobliżu. Przebiegł go dreszcz po plecach. Musi zapewnić Harry'emu bezpieczeństwo, więc zabezpieczył gabinet wraz z synem w środku i teleportował się do Czarnego Pana.

— Witam, Severusie. Co tak późno? — zapytał Voldemort.

— Dumbledore, panie. — mruknął Snape udając niezadowolenie.

— Ach, tak. Nasz dobry staruszek. — zaśmiał się Tom i pokazał mu [Snape'owi] miejsce po prawej stronie. Severus usiadł szybko.

Przez kilka minut zdawał plany Dumbledore'a...

— A jak Harry Potter? - zapytał nagle.

Tym razem odezwał się Draco.

— Jeszcze go nie spotkałem, więc nie ma go w Hogwarcie. Dumbledore ukrył go gdzieś indziej.

— Dziękuję, Draco. Pamiętaj, że masz się z nim zaprzyjaźnić w nowym roku szkolnym.

— Tak, panie. — rzekł spokojnie.

— Severusie?

— W istocie... Pottera nie ma w Hogwarcie. Podejrzewam, że jest w domu kogoś z Zakonu Feniksa.

— Weasleyowie? — dopytywał się Riddle.

— Myślę, że to zbyt oczywiste. Dumbledore jest, mimo wszystko, sprytny.

— Faktycznie.  — zamilkł na chwilę. — Dobrze. Dołohow, przyprowadź Johnsona. — ryknął Voldemort.

Śmierciożerca pośpieszył do pokoju Lucasa, gdyż ten odkąd zaczął uczyć Czarnego Pana Magii Umysłu, mieszkał w jednym z pokoi gościnnych, a nie w lochach rezydencji.

— Johnson, pan woła. — zawołał.

— Idę. — odpowiedział cicho Lucas i wyszedł z pokoju i podążył za czarodziejem.

— Och... Lucas proszę siadaj i mów... — oznajmił Tom.

Przez resztę spotkania Lucas Johnson opowiadał śmierciożercom jak bronić się przed legilimencją.



***

Severus Sanpe wszedł do swojego domu o trzeciej w nocy. Westchnął i zdjął z siebie szatę śmierciożercy. Nagle przypomnial sobie o Potterze w jego gabinecie.

Popędził w stronę drzwi. Otworzył je cicho i mruknął Lumos. Zobaczył, że Harry śpi na kanapie zwinięty w kłębek. Uśmiechnął się na ten widok. Stał tak przez chwilę, po czym transmutował pióro w koc dla syna. Przykrył go i pogładził po włosach.

Westchnął i wyszedł zostawiając chłopaka w gabinecie. Zamknął drzwi z powrotem tak jak wcześniej. Postanowił, że przyjdzie po niego rano. Nie będzie już go budził. Podążył do swojej sypialni. Zapalił światło i rozejrzał się w koło wspominając chwile spędzone z Lily Evans.



***

Był ciepły kwietniowy dzień, na błoniach Hogwartu znajdowało się wiele uczniów, którzy zapragnęli poczuć świeże powietrze. Byli tam także Huncowci, czyli Syriusz Black, James Potter, Remus Lupin i Peter Pettigrew. Szkolna banda łobuzów, jak lubiła ich nazywać Lily Evans. Dziewczyna ta miała 16 lat i także należała do Gryffindoru.

Jej rude włosy świeciły w słońcu. Rozkoszowała się spokojem panującym wokół jej. Była szczęśliwa. Przyglądała się swojemu odbiciu w jeziorze. Myślała o wielu rzeczach... Po chwili dołączył do niej chudy, wysoki chłopak o króczoczarnych włosach do ramion.

— Szukałem cię. — oznajmił.

— Tak? Cały czas tutaj byłam. Przepraszam, że ci nie powiedziałam.

— Nie ma sprawy. W końcu i tak cię znalazłem.  — powiedział jak zawsze spokojnie. Odwróciła się do niego twarzą, zagłębiając się w jego czarnych jak węgiel oczach. Wyciągnęła powoli prawą dłoń i delikatnie dotknęła jego lewego policzka.

Patrzyli sobie przez jakiś czas prosto w oczy. Nic się nie liczyło oprócz tych dwojga. Czas się na moment zatrzymał. Dotknął swoją dłonią jej dłoń, którą nadal trzymała na jego policzku. Przytrzymał chwilę po czym zdjął jej rękę.

— Zaraz kolejna lekcja. — powiedział cicho.

— Ty to zawsze umiesz popsuć romantyczne napięcie. — parsknęła. 

— To moja specjalność. — zachichotał.

— Ranisz me serce. — powiedziała udając oburzenie. Wziął ją za rękę.

— Naprawdę, ranisz me uczucia. — ciągnęła dalej.

Westchnął i jednym szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Zatopiła się w jego ciepłych ustach i rozkoszowała się chwilą. Po chwili zabrzmiał dzwonek. Westchnął i odsunął się od rudowłosej. Zadowolona z siebie wzięła go za rękę i razem poszli na lekcję.





***

Severus obudził się o ósmej i od razu przypomniał sobie o Potterze w jego gabinecie. Wziął prysznic i postanowił uwolnić chłopaka. Otworzył delikatnie drzwi od gabinetu i od razu Harry zaczął mówić:

— Profesorze! Jak dobrze, że pan jest! Te drzwi — wskazał na obiekt za plecami Snape'a jako winowajcę — nie chciały się otworzyć.

— Potter...

— Zamknęły się. Zatrzasnęły. Nie mogłem stąd wyjść. — spojrzał na sofę. — A ten koc to nie mam pojęcia skąd się tu wziął. — mówił coraz bardziej przerażony. — Jeśli mi pan nie wierzy to proszę profesorze niech pan użyje legilimencji. — skończył.

— Potter. — zaczął spokojnie. — Wiem! Wiem o wszystkim, więc uspokój się. To ja zamknąłem te drzwi. — Harry wytrzeszczył oczy na profesora.

— Pan? — szepnął, by po chwili wybuchnąć.   — Jak pan mógł? Wie pan co ja tu przeszedłem? Myślałem, że jak mnie pan ty znajdzie to mnie udusi!

— Potter! — teraz dla odmiany to Severus podniósł głos. — Zrobiłem to dla twojego bezpieczeństwa! Poczułem, że ktoś się kręci w pobliżu, a mój gabinet sam też potrafi się bronić, dlatego cię tu zamknąłem, byś był... na Merlina... bezpieczny! — uspokoił się nieco i kontynuował. — Gdy już wróciłem spałeś ... — usiadł przy biurku. — i nie chciałem cię budzić. Ten koc to ja wyczarowałem.   — westchnął i schował twarz w dłoniach.

Harry zarumienił się i usiadł na sofie.

— Ja... ja... przepraszam. — mruknął z oczami wpatrzonymi w podłogę. Severus spojrzał na niego. Widział jak chłopak intensywnie myśli, wcześniej był przerażony. To nie powinno tak być. Muszę mu coś uświadomić...— Nie wiedziałem... Wystraszyłem się tego... co pan... zrobi... zastając mnie w... gabinecie... bo mówił pan wcześniej, że mi nie wolno...   — westchnął i podkulił nogi.

Severus spojrzał na syna z lękiem. Co on sobie wyobrażał? Że co mu zrobię? Po chwili Potter westchnął i usiadł normalnie. Snape wstał i zaczął mówić:

— Ty wnerwiający chłopaku... — mówił spokojnie. — Myślałeś, że niby co miałbym ci zrobić?

— No nie wiem... Coś złego...

Mistrz Eliksirów już wiedział o co chodzi. Chłopak myślał, że będzie tak jak u Dursleyów. Westchnął i podszedł do niego siadając obok.

— Potter! Patrz na mnie. — chłopak podniósł wzrok na profesora. — Potter, nigdy nie uderzyłem i nie uderzyłbym żadnego dziecka. — zamilkł. — Nawet ciebie. — dodał uśmiechając się. Harry nadal patrzył na nauczyciela.

— Ja... Wiem... To znaczy... chyba... — język mu się plątał.

Snape zrobił to dla jego dobra! Chciał go ochronić, a on tak na niego na wrzeszczał. Wstyd!

— Idź się spakuj i przyjdź do salonu. — rzekł Snape. Chłopak skierował się do drzwi. Odwrócił się nagle.

— Przepraszam... — powiedział. Severus kiwnął głową.

— I dziękuję. — Snape spojrzał na niego pytające. — Za koc! No i za... no za... zapewnienie mi bezpieczeństwa.

— Potter! Znowu zwyczaj dziękowania?  — westchnął.

— No cóż... Tak wypada. — powiedział i wyszedł.



***



Godzinę później Harry i Snape siedzieli przy stole i jedli śniadanie.

— Wczoraj był pan u Voldemorta? — zapytał Harry.

— Tak. Miałeś jakiś sen?

— Nie, widziałem pana reakcje na wezwanie. — skrzywił się.

— Ach... No tak. — kontynuował dopiero po chwili. — U Weasleyów spędzisz trzy dni. Tak ustaliliśmy z Molly. Wrócisz dzień przed weselem. — mówił poważnie pijąc kawę. — Przez czas spędzony w Norze najprawdopodobniej się nie spotkamy. — Harry zmarszczył brwi. — Więc spotkamy się za trzy dni. Proszę bądź ostrożny. Może być niebezpiecznie. — dodał poważnie.

— Dlaczego się z panem nie zobaczę?

— A co będziesz tęsknić? — zakpił, zauważając jednocześnie, że to zraniło chłopaka. Czyżby się przywiązał do mnie? — Będę u Czarnego Pana. Przez cały ten czas.

— Aaaa... To dlatego. — zrozumiał chłopak.

— Nie tylko. Myślę, że przydasz się tam... oraz spotkasz się z przyjaciółmi.

— Mogę spytać co planuje Voldemort, że pan będzie u niego? — zapytał niepewnie.

— Będę robił dla niego eliksiry i... Planuje napad na jakąś wioskę. Proszę cię byś nie buszował daleko od Nory, jasne? Tam nie masz takiej ochrony jak tu. A nie chciałem cię zostawiać samego na te trzy dni. — westchnął i odwrócił wzrok.

— Rozumiem i dziękuję, proszę pana.

— Potter! Co ja mówiłem o dziękowaniu?

— Przepraszam. — powiedział skruszony.

— A ten dalej swoje. — mruknął Snape.

— Mam jeszcze jedno pytanie.

— Słucham, Potter.

— Czy mogę wziąć laptopa do Weasleyów?

— Tak, możesz. Dlaczego pytasz?

— Dla pewności.

— Potter, oni wiedzą kto go ci dał, jeśli o to ci chodziło.

— To dobrze...

— Spakowany?

— Tak.

— Dam ci trzy buteleczki Bezsennego Snu. Na każdą noc. Dzisiaj cię tam dostarczę a odbiorę w czwartek po południu, jasne?

— Tak, profesorze.

— Urzęduje tam Zakon jak wiesz, więc pamiętaj, że będą chcieć dowiedzieć się gdzie się znajdujesz...

— Mam im nie mówić. — przerwał mu Harry.

— Nie możesz. - zagroził. - To chyba tyle. Gotowy?

— Tak.



***



Teleportowali się zaraz przy bramie ochronnej Nory. Przeszli jak najszybciej przez nią.

— Profesorze? — zapytał jak już dochodzili do drzwi.

— Czego dusza pragnie, Potter?

— Niech pan na siebie uważa. — powiedział Harry i odwrócił wzrok.

To, co powiedział zupełnie zaskoczyło Mistrza Eliksirów. Martwi się o mnie?

— Co powiedziałeś?

— Powiedziałem, żeby pan na siebie uważał. — powtórzył bliznowaty.

— Umiem o siebie zadbać, Potter. — rzekł cicho.

— Wiem, mimo to niech pan uważa. — oznajmił smutno Potter.

Weszli do Nory. W kuchni było kilka osób.

— Och, Potter! Bo się wzruszę.

— Chciałbym to zobaczyć. — wyszczerzył się Harry.

Osoby w kuchni spojrzeli po sobie zdziwieni.

— Witam! - krzyknęła Molly, gdy ich zobaczyła. Od razu przytuliła chłopaka.

— Dobrze wyglądasz, Harry. — zagaił Remus patrząc na Snape'a.

— I tak się czuję. — odpowiedział pogodnie.

— Pamiętaj, czwartek popołudniu, Potter. — wtrącił postrach Hogwartu.

— Oczywiście, profesorze.

— Severusie, może zostaniesz na kolacji? — zaproponowała Molly.

— Molly, mam kilka spraw do załatwienia, ale dziękuję za zaproszenie. — odpowiedział po czym pożegnał się i wyszedł...



***



Harry rozpakował swój plecak. Ron siedział na łóżku obok przyglądając się przyjacielowi. A Hermiona czytała w kącie książkę. Nagle chciał użyć różdżki, ale Ron go powstrzymał.

— Stary, co ty robisz? — wybuchnął.

— No chciałem przywołać... — powiedział niepewnie zdziwiony reakcją kumpla.

— Nie możemy używać czarów poza Hogwartem, pamiętasz?

— A no tak. — przyznał chłopak.

— Mówisz tak jak byś o tym zapomniał... — odezwała się Hermiona.

— No bo... tam gdzie mieszkam mogę używać magii. — westchnął. — Wszystko idzie na konto tego z kim mieszkam.

— Nie możesz powiedzieć? — zapytał Ron.

— Nie, na pewno nie teraz.

— Zazdroszczę Ci używania magii w wakacje... To świetne, prawda Hermiono?

— Jasne. — mruknęła wracając do książki.

— A ogólnie jak wakacje u was?

— Może być... Trochę roboty jest z tym weselem, ale przynajmniej jest wesoło. — rzekł rudzielec.

— Tak jak ci pisałam, Francja jest cudowna. — powiedziała Hermiona. — A ty?

— Ja... Uczyłem się kilku nowych zaklęć, przygotowałem się do nowego roku w Hogwarcie, odkąd mam to — - wyciągnął laptopa. — jest więcej do robienia.

— Snape nieźle się wykosztował, no nie? I dlaczego? To dziwne. — mówił Ron.



***

— Hermiono, Ginny pościelcie w pokoju dla gości. Będą tam spać państwo Delacour . — rozporządzała pani Weasley zadaniami następnego dnia. — Ron, Harry nakarmicie kury. Potem Artur mówił, bym was do niego wysłała. Zostało tylko trzy dni do wesela, a tu tyle do zrobienia. — mówiła.

— Chodźmy... — powiedział Ron, gdyż chciał ulotnić się z domu. — Jak wakacje?

— Już wam mówiłem.

— Mówiłeś, że fajnie, ale ja myślałem, że no... wiesz, nie chcesz mówić przy Hermionie.

— Ron! Mówiłem prawdę. Na prawdę jest mi tam dobrze. Mam kogoś kto się o mnie troszczy i dba o moje bezpieczeństwo. Lubię tam być. To taki jakby mój pierwszy dom. Chyba mogę go tak nazywać... Jest super. Ale cieszę się, że jestem tutaj, trochę odmiany mi się przyda.

Całej rozmowie przysłuchiwał się Albus Dumbledore. Czuł dumę, gdy Harry opowiadał, że lubi mieszkać ze Snape'em. Severus się sprawdził... Zawsze się sprawdzał... Wszedł z powrotem do Nory.

— Dyrektorze, a może herbaty cytrynowej? — zapytała Molly.

— Och, skuszę się, Molly. — uśmiechnął się.



***

Kolejnego dnia Harry wraz z innymi członkami zakonu ustawiał namiot. Pani Weasley krzątała się po kuchni. Wszystko było prawie gotowe. Państwo Delacour mieli pojawić się jutro popołudniu. Wtedy bariery wokół Nory lekko opadną z powodu przybycia wielu gości. Harry'ego już nie będzie. Zbyt niebezpieczne było dla niego.  Harry przez cały czas martwił się o Mistrza Eliksirów.

Na prawdę się martwił! Tęsknił za widokiem swojego pokoju, za Snape Manor, za Nietoperzem. Sam sobie się dziwił. Przyzwyczaił się do Snape.

Gdy uporali się z namiotem Pani Weasley zawołała ich na obiad. Przy stole oprócz domowników byli także członkowie Zakonu. Harry pomyślał, że to dyrektor dba o to by on miał zapewnione bezpieczeństwo. Byli tu m.in. Tonks, Kingsley, Moody, a nawet czasami sam Dumbledore wpadał. Godziny mijały niebłagalnie szybko. Nim się obrócił miał przed sobą ostatnią noc w Norze. Jutro Snape go zabiera...




EDIT: 2015/08/23
EDIT: 2017/10/27 (Poprawiona wersja opowiadania publikowana na WATTPADZIE)

11 komentarzy:

  1. Napisałabym komentarz wcześniej, ale byłam na urodzinach u przyjaciółki.
    Dobrze więc. Piszę. Rozdział jest genialny, naprawdę mi się spodobał. A najbardziej reakcja Harry'ego gdy ten obudził się w gabinecie Snape'a. Jak już chyba kiedyś pisałam kocham twój styl pisania.
    Aha, znalazłam błąd… No, może dwa. Albo trzy, mniejsza, matematyka nie jest moją dobrą stroną. Pisze się podąŻył a nie podąRZył. I Weasleyowie przy Norze nie mieli bramy ochronnej ( chyba że to coś na ślub ) tylko barierę ochronną. I co jeszcze… A, nie musisz zawsze stawiać kropki tak jak tu: - Ah, tak. Nasz dobry staruszek. - zaśmiał się Tom...
    Wystarczy napisać: - Ah, tak. Nasz dobry staruszek - zaśmiał się Voldemort.
    Dlaczego napisałam Voldemort? Według mnie to lepiej pasuje, przecież Czarny Pan starał sie ukryć przed wszystkimi swoje prawdziwe imię etc.
    Chciałabym cię jeszcze poprosić, żebyś nie zdrobniała imienia Hermiony ( tak, wiem, dużo się dzisiaj czepiam ) bo to według mnie źle wyglada, po angielsku nie da sie zdrobnić tego imienia…
    Cóż, to chyba tyle. Rozdział cudowny i czekam na następne.
    Pozdrawiam!
    PS wiem, że to głupie, że się pytam ale jestem poprostu ciekawa. Ile masz lat?
    Pozdrawiam po raz kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, ale się rozpisałam.

      Usuń
    2. PS zapraszam do siebie, pierwszy raz opublikowałam bloga!

      Usuń
    3. Dziękuję za wskazanie mi błędów. Co do "Hermi" to nie było celowe - literówka lub mój kochany słownik w telefonie i moje niedopatrzenie... Dodałam twojego bloga do 'Polecanych', ale nie mam pojęcia, gdzie masz na nim zakładkę z obserwującymi, bo chętnie bym dołączyła.
      Twoje pytanie nie jest głupie - mam 16 lat :) (piszę zbyt dziecinnie? xd) Pozdrawiam, Alexx ;3

      Usuń
  2. Wróciłam ! Długo mnie tu nie było przez to że mam teraz sporo nauki, akurat teraz mam chwilę aby poczytać i jestem zaskoczona ile rozdziałów już dodałaś . Ponieważ ostatnie rozdziały były takie sobie (bo było mało opisów) W ostatnich dwóch rozdziałach się po prostu zakochałam a szczególnie w tym . Rozdział super trzymaj tak dalej! Nareszcie rozwija się wątek Snape i Harry . Po prostu bosko! I mam pytanie kiedy rozwinie się wątek tej zaginionej przepowiedni ? To będzie po powrocie do Hogwartu ? Co do zdrobnienia imienia Hermiony to może nie Hermi tylko Herma ? Według mnie lepiej brzmi . Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek Zaginionej Przepowiedni w rozdziale 25 :) - będą już w Hogwacie. Zdradzę, że w rozdziale 23-24 Harry dowie się prawdy :) Co do "Hermi" to nie było celowe - literówka lub mój kochany słownik w telefonie i moje niedopatrzenie... Pozdrawiam, Alexx

      Usuń
  3. Edith: Albo nie nazwij ją Miona , Mionka ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz pecha.
    Nie zapomniałam o tobie.
    Dziecinnie nie piszesz w żadnym wypadku.
    Bardzo podoba mi się rozdział,teraz nie mam czasu skomentować,ale jeszcze tu wrócę! :D
    ~Fanka:33

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę więcej akcji (szloch)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    tak, tak Severus dodatkowao zabezpieczył gabinet, och to przerażenie Harrego i Snape, Harry się przyzwyczaił i martwi się o Severusa...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX