29 mar 2015

Rozdział 28

Rozdział 28
"Dla dobra innych..."




MUSIC


Voldemort nigdy nic nie czuł. Uczucia były dla niego czymś gorszym, czymś nie godnym czarodzieja. Miłość... Smutek... Radość... Ulga... Nic z tych rzeczy! Voldemort był twardy jak skała, nie przepuszczał przez swoją barierę żadnych uczuć. Od pewnego czasu zauważył pewne zmiany w zachowaniu pewnego śmierciożercy – Bellatriks Lestrange. Kobieta ta była równie szalona jak i piękna. Od niedawna Voldemort zaczął tak uważać. Siedział właśnie i przyglądał się jej na zebraniu śmierciożerców. Co by ją zadowoliło? – myślał.

 – Moi drodzy przyjaciele, mam dla Was nagrodę. - oznajmił po chwili ze złośliwym uśmieszkiem.  –  Hogsmeade to urocza wioska, prawda? Tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy ją trochę zniszyć. A więc przechodząc do sedna sprawy – Zaatakujecie Hogsmeade pojutrze. Bellatriks! – zwrócił się do kobiety na końcu sali. – Przejmujesz dowodzenie nad tą misją.
Lestrange piała z zachwytu.

Lucas Johnson po nauczeniu Voldemorta Magii Umysłu został wypuszczony. Jego wolność była nagrodą za umiejętności jakie Czarny Pan zdobył. Został oczywiście poproszony o dołączenie do śmierciożerców, ale odmówił. Miał inne plany. O dziwo Voldemort pozwolił mu odejść. A czemu? A temu, że złożył Wieczystą Przysięgę, w której obiecał, że Lucas po nauczeniu go Magii Umysłu będzie wolny. Tak się stało. Wielki Mag Szwecji wrócił do domu na kilka dni. Po opowiedzeniu zdarzeń rodzinie wyruszył na swoją misję. W planach miał odwiedzić Voldemorta, a potem wyjechać do Hiszpanii do Wielkiego Maga Żywiołów - Alexandra White'a. Harry Potter nie długo pójdzie w jego ślady...

W Hogwarcie wiosna rozpoczęła się na dobre. Na szkolnych błoniach można było spotkać więcej uczniów niż w samej szkole na przerwach między lekcjami.

Albus Dumbledore siedział w gabinecie i obmyślał swój doskonały plan. Musiał to zrobić, chociaż to jest niebezpieczne. Miał jednak nadzieję, że Severus wykona swoje zadanie znakomicie. Swój plan zdradził mu kilka dni wcześniej. Oto jak wyglądała ich rozmowa:
–  Mój drogi Severusie... –  rozpoczął dyrektor. – Wtajemniczę Cię w pewien znakomity plan.
– Słucham. - odparł bezbarwnie Severus, był już wykończony tym dniem i kłótnią z synem, a tu jeszcze staruszek coś od niego chce... Litości nie ma.
– Musisz mnie zabić.  – oznajmił po prostu.
– Co?! – zapytał zszokowany Mistrz Eliksirów.
– Musisz... mnie... zabić... – powtórzył powoli.
– Po co? - zapytał głupio.
– Słuchaj uważnie Severusie! Inni muszą myśleć, że nie żyję! Znasz zapewne zaklęcie przerwanego oddechu?  –  zapytał, Snape kiwnął głową. – Wiem jak przedłużyć to zaklęcie i wiem jak sprawić by wyglądało na Avadę Kedavra.
  – I?
  – Wiem, że śmierciożercy chcą napaść na Hogwart. Po tym co zrobili z Hogsmede. – zamilkł na moment.  – Wraz z Harry'm pójdziemy po horkruksa, gdy już wrócimy zabijesz mnie. Wiem, że w szkole będą już w tedy śmierciożercy. Nauczę cię tego zaklęcia. Lepiej będzie, gdy zginę. W tedy Harry wygra! Odnajdzie resztę horkruksów... Zdobędzie nowe moce... I mnie uratuje. Wierzę, że to zrobi.
  – To ja mam rzucić na ciebie zaklęcie, po którym będziesz martwy, a potem może Harry Cię uratuje?
– Tak, Severusie. –  klasnął w dłonie.
– Przecież to niedorzeczne! – warknął Snape.
  - Nie, nie. On da radę, a ja wrócę do życia. Naprawdę. Damy radę. Musimy powiedzieć o tym Harry'emu, bo inaczej Cię znienawidzi...
– Jakby teraz było inaczej... – mruknął Nietoperz.
– Znowu się pokłóciliście? – westchnął Albus.
  – Albusie... Nie mogę tolerować jego bezmyślnego zachowania. Co mu powiesz?
– Wszystko oprócz tego, że będzie mógł mnie uratować... No i oprócz tego, że to nie będzie Avada Kedavra.
  – Czyli... Powiesz mu, że musisz umrzeć i że to ja Cię muszę zabić?
  – Dokładnie. Dowie się prawdy po wojnie. Myślę, że i sam do tego dojdzie.
– Jasne...
– Jutro zacznę cię uczyć zaklęcia, a teraz już idź miałeś ciężki dzień i pogodź się z synem!
  – Żegnam.  – westchnął ciężko i wyszedł.

  Gdy szedł korytarzem zauważył parę nóg idących przed nim oraz kawałek szaty jakiej drugiej osoby. Tajemniczo unosiły się w powietrzu. Chrząknał. Nogi odwróciły się, a szata zatrzymała. Wiedział już kto się tam kryje.
– Cholera! – mruknął Ron
– Ciiiiś. –  szepnął Potter.
  – Potter, zdejmuj tę pelerynę.  – warknął Snape.
  Chłopak zdjął. Snape zobaczył przed sobą syna i Rona Weasleya. Oboje byli obładowani jedzeniem. Widocznie Gryffindor świętował dzisiejszą wygrane w Quidditcha. Zacmokał niepokojąco.
– Proszę, proszę... – uśmiechnął się złośliwie. – A co my tu mamy? Pan Potter i Pan Weasley obładowani jedzieniem są poza dormitorium w nocy... I co tu by z wami zrobić? Gryffindor świętuje? – znowu wykrzywił wargi w złowrogim uśmiechu. – Minerwa na pewno miałaby kilka pomysłów...
–  Nie, nie... Tylko nie McGonagall... – jęknął Ron.
  – Nie? – zakpił Severus. – Hmm? – udawał, że się zastanawia.
  – Jak nas pan zauważył? – zapytał nagle Potter.
  – No cóż... nawet w świecie czarodziei same chodzące stopy i szata są czymś dziwnym.
– Mówiłem, że się nie zmieścimy... – jęknął Ron.
  – Ale przecież Pan Potter odpowiedzialność ma gdzieś.
  – To nie... – warknął wkurzony Harry.
  – Prawda? – podsunął.
– Po prostu zabierz nam punkty... I...
  – I co? - rzucił Muffilato wokół nich. – Jakby ktoś inny was zauważył to co by było?
  – Większość wie, że nam pelerynę niewidkę. .
  – Tak, masz na myśli dzieci śmierciożerców?
– Nie... Przecież...
  – No właśnie...
– Ja też jestem dzieckiem śmierciożercy. – wykrzyknął w złości Potter zanim pomyślał. Severus skrzywił się, zabolało go to co powiedział Potter.
– Harry... - zaczął Ron.
– Zejdź mi z oczu. – powiedział cicho do Harry'ego. – I rób co chcesz... Mnie to nie obchodzi.
 Potter się prawie trząsł ze złości. Po chwili zdając sobie sprawę z tego co powiedział.
  – Ale ja... nie... to znaczy...
  – Wracaj do swojej wieży czy gdzie tam... – warknął i poszedł dalej.
– Ja naprawdę nie...! Profesorze! Tato! – Severus udał, że nie słyszy i wrócił do swoich komnat.
  Harry wraz z Ronem wrócili do wieży w złych nastrojach. Potter nie miał już ochoty zabawę. Czuł się podle. Potruptał do łóżka i spróbował zasnąć. Nie mógł... Sen zmógł go około 5 nad ranem.  Wstał dwie godziny później. Niewyspany zszedł na śniadanie w Wielkiej Sali. Przytomny tylko ciałem usiadł na swoim miejscu.
  – Harry... mówię do ciebie! – krzyknęła Hermiona po czym palneła go w głowę.
  – Przepraszam, Hermiono. – szepnął nieprzytomnie. – O czym mówiłaś?
– Kiedy spotkanie GD?
  – Dzisiaj... – odparł.
– Daj galeona. – wyciągnęła dłoń. –  Kto poprowadzi?
– Severus. Chociaż nie wiem...
  – Co się stało? –popatrzyła przenikliwie po nim i Ronie.
- Ron opowiesz jej?
 Gdy rudzielec skończył Harry dostał ponownie po grzbiecie.
– Coś ty narobił? – krzyknęła. –Jak mogłeś mu tak powiedzieć?
  – Byłem zdenerwowany...
  – Przeprosiłeś go?
 Potter milczał.
– No nie.. –  szepnęła dziewczyna uznając milczenie bliznowatego jako negatywną odpowiedź. – Czemu?
– On nie chce mnie widzieć... Sam tak powiedział...
–Palant z ciebie. – powiedziała Granger. –Musisz go przeprosić, bo chyba tak nie myślisz...
– Nie, nie... Ja nie wiem czemu tak powiedziałem.
  – Oj, Harry. Dobrze, że dzisiaj nie mamy Obrony... – zaśmiał się Ron, Hermiona zgromiła go spojrzeniem. A dyrektor się zaśmiał i szepnął do Severusa:.
– Czymże sobie Harry zasłużył na taką reprymendę od Panny Granger? Dostał po głowie już dwa razy.
– Nie wiem.  – odparł beznamiętnie spoglądając w kierunku syna. Harry miał widoczne sińce pod oczami i nie wyglądał najlepiej. Granger mocno gestykulowała. Nawet Weasley się włączył do rozmowy, jedynie Harry dzielnie słuchał i przyjmował reprymendy z opuszczoną miną.
  – Harry na miłość boską, popatrz na mnie. – westchnęła Hermiona. Chłopak popatrzył smutno na Granger. - Musisz go przeprosić.
– Ja nie wiem jak. Jest mi strasznie głupio.
  – Może dzisiaj po zajęciach. Zapytam się go czy to on będzie je prowadził i ty też przyjdziesz. – powiedział poważnym tonem. Harry westchnął.


 Kilka godzin później.

Harry obudził się o 18:10. Od dziesięciu minut trwało spotkanie GD.
  – Cholera! – mruknął wyskakując z łóżka. Ogarnął się i pobiegł w stronę Pokoju Życzeń... Gdy wszedł wszyscy spojrzeli na niego. Zamrugał kilkukrotnie i odezwał się:
- Przepraszam za spóźnienie.
– Co robiłeś Harry? – zaśmiali się bliźniacy Weasley.
  – Spałem. Wybaczcie. – spojrzał uważnie po grupie i na końcu odważył się spojrzeć na Mistrza Eliksirów. Wpatrywał się w Harry'ego z obojętnością.
– Jakieś specjalne zaproszenie, Potter?
– Nie, profesorze. Przepraszam. –  powiedział sie włączając się do ćwiczeń. Zazwyczaj stał obok Snape'a i pomagał, tłumaczył.. ale dzisiaj dołączył do reszty. Kilka osób się zdziwiło. Nie dość, że był nie wyspany, zmęczony i pozbawiony jakich kolwiek chęci, to jeszcze Hermiona wpatrywała się w niego ze wzrokiem w stylu 'masz go przeprosić '.
  – Za moment kolejne nowe zaklęcie. Macie chwilę przerwy, ponieważ będzie wymagało od was więcej mocy. – oznajmił Snape. Harry usiadł na podłodze i zamknął oczy... Nagle poczuł jak coś twardego uderza go w głowę... Momentalnie się obudził i wycelował różdżkę w swojego napastnika, którym okazała się Hermiona!
  – Hermiono!
  – Harry! Tłumacz się. – ryknęła.
– Co się stało?
  – Zasnąłeś.
– Przepraszam... Przepraszam wszystkich! Ćwiczcie bez mnie.
  – Harry!
– Hermiono, mam dość walenia mnie po głowie jak na jeden dzień.
Speszyła się lekko.
  – Potter!  – zawołał Severus.
  – Jestem martwy. – szepnął i podszedł do nauczyciela.
  – Tak, profesorze? – powiedział niepewnie.
Severus rzucił zaklęcie antypodsłuchowe.
  – Możesz mi powiedzieć dlaczego nie spałeś?
– Nie... Nie dałem rady usnąć... Nie mogłem.
– Aha, a wiesz może co to Eliksir Bezsennego Snu?  – zakpił.
  – Wiem, ale nie mam zapasu.
  – Rozumiem...
  – Przepraszam... – szepnął.
  – Co?
  – Przepraszam.
  – Tak? Można wiedzieć za co?
  – Za wczoraj. Za wieczór i za kłótnię...
– Dużo tego, prawda?
– Tak, trochę.
  – Siadaj na razie, ofiaro losu – wskazał na kanapę.  – i nie ruszaj się.
– A co z moimi przeprosinami? Ja z czystego serca przepraszam. – Snape podniósł brwi. –  Naprawdę. –  dodał jeszcze.
  – Yhym.  – mruknął tylko.

_____________________________
Rozdział krótki - brak weny. SPOILER →  Następny będzie dużo dłuży i pojawi się więcej wątków od Hermiony i Draco przez Dumbledore'a żegnającego się z życiem (porządkuje wszystko przed śmiercią), nowe zadnie Syriusza i Remusa, aż po ostateczną wyprawę po horkruksa. :D Zapraszam za tydz. A ja się już biorę za pisanie nowego rozdziału, bye ^^
EDIT: Mam już cztery strony w wordzie nowego rozdziału. Jeszcze dzisiaj przeredagowałam powyższy tekst. Kolejny rozdział będzie tak samo zrobiony.  Pozdrawiam.

EDIT: 2015/08/28

5 komentarzy:

  1. Jeszcze nie przeczytałam, ale już komentuję.
    Czuję, że rozdział zapowiada się świetnie.

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Troszkę za mało opisów ( praktycznie cały rozdział to dialogi ). No ale i tak fajnie się czytało <3 Mam nadzieję, na kolejny dłuższy! i wyjustuj proszę tekst ( wyrównanie po bokach, tam w edytorze jest taka opcja obok wyśrodkowanego po prawej ;**

    WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Alexx,
    Na początku chcę przeprosić.Trochę mnie tu nie było :x.
    Co do rozdziału i błędów:
    1.Zamiast 'Muffilato' chyba powinno być 'Muffliato'. ;)
    2.Pamiętaj,że "nie" z przymiotnikami i przysłówkami piszemy razem.Np.zamiast "nie godny" powinno być "niegodny" :D.
    Co do rozdziału,super jak większość twoich.Też z chęcią zobaczyłabym więcej opisów,ale i tak jest dobrze.

    " – Ja naprawdę nie...! Profesorze! Tato! "

    Ten kawałek Ci się udał najlepiej.Jest idealny! :')
    Pozdrawiam serdecznie i wenki,

    ~Fanka:33

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaa chlip chlip aaaaaaaa jak mogłeś Harry!?

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    ech raz jest dobrze, a raz już nie, Severusa bolą te słowa, a co czuje Harry, czy o tym myśli?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX