6 gru 2015

Rozdział specjalny II

Kolejny rozdział specjalny. Nie jestem z niego jakoś bardzo zadowolona. 
Wprowadziłam kilka postaci, które zagoszczą dłużej w opowiadaniu. 
Oraz dwa nowe wątki, które wiążą się z tymi postaciami. 
To tyle... Udanych Mikołajków! :3
Pozdrawiam. Alexx ;3
______________________________________




Kiedy słońce zachodzi...
... Świat pogrąża się w ciemności
Rozdział specjalny

Występują: Severus Snape, Albus Dumbledore, Harry Potter, Alex Schmidt, Syriusz Black
~1996-1997~



Podczas jednego z wielu spotkań Albusa z Severusem, padło wiele pytań. Co dalej z Hogwartem?
Z ministerstwem? Z Zakonem Feniksa? Z czarnomagiczną klątwą rzuconą na dłoń obecnego dyrektora Hogwartu?
Albus potarł zdrową ręką swoją siwą brodę. Severus od kilku minut zastanawiał się nad zapewnieniem Albusowi życia. 
— Severusie, jesteś potężny. Dasz radę. — powiedział nagle Dumbledore. Snape popatrzył na niego zdziwony... Po chwili pokręcił głową i westchnął. 
— Nie jestem pewien, Albusie. — przyznał. 
Starszy mężczyzna uśmiechnął się dobrodusznie. 
— Znasz się na tym. 
— Tak, ale to jest coś jeszcze mroczniejszego. — rzekł wskazując głową na dłoń. 
— Zdaję sobie z tego sprawę. 
— Po co zakładałeś ten cholerny pierścień?! 
— Cóż... Severusie jeszcze nie mogę Ci powiedzieć. — powiedział poważnie. 
Severus westchnął. Skupił swoją całą moc na dłoni dyrektora. 
Shendi deliri hossae. — wyszeptał.
Albus wciągnął gwałtownie powietrze. Przez jego twarz przeleciał grymas bólu. Syknął po czym otworzył oczy.
— Tylko tyle mogę zrobić. — przyznał młodszy kolega spoglądając na dłoń dyrektora. — Klątwa będzie zamknięta tylko w dłoni, ale to da ci może rok życia...
— To najlepsze rozwiązanie, Severusie. Dziękuję. — powiedział uśmiechając się lekko. — To pomoże mi wcielić mój plan w życie.
— Jaki plan? — spytał z zainteresowaniem.
— Usiądź, Severusie. — wskazał ręką krzesło po drugiej stronie jego biurka. Mistrz Eliksirów usiadł.
Popatrzył zaintrygowany na Albusa.
— Czas na kolejną część wykończenia Voldemorta...
— Kolejną? — spytał zdziwiony.
— Tak. Tym razem trzeba ofiar, aby wygrać...
— A tak dokładniej, Albusie?
— Spokojnie, Severusie. Powiem Ci. — zapewnił. — Tylko musisz mi obiecać, że gdy mnie zabraknie zajmiesz i będziesz chronił Hogwart.
— Albusie, o czym ty w ogóle mówisz? — powiedział poirytowany Snape.
— Myślę, że powiem Ci – jak to mówią mugole – prosto z mostu. — uśmiechnął. — Musisz mnie zabić! Właściwie to zapewne będzie próbował zrobić to Pan Malfoy; jednak to musisz być ty.
— Rozumiem... Ale zaraz! O czym ty mówisz?! Jak to mam Cię zabić? — zdenerwował się.
— Severusie, usiądź proszę. Zaraz Ci wszystko wytłumaczę.
Snape po namyśle opadł na krzesło i spojrzał wyczekująco na dyrektora.
— Ponad 600 lat temu żył mój dobry przyjaciel, znasz go. — zaczął opowiadać. — Nicolas Flamel. Jak wiesz dobrze był odkrywcą kamienia filozoficznego, który po odpowiednim obrobieniu daje nieśmiertelność. Ale wróćmy do tego co się stało zanim Nicolas odkrył Eliksir Życia. Trwała wtedy walka w tutaj w Anglii między czarodziejami... Nie było trudno zginąć. A Nicolas jako bardzo mądry i wszechwiedzący czarodziej był jeszcze bardziej narażony na ataki. — Albus na chwilę zamyślił się. — Wyszukał w bardzo starych księgach zaklęcia, które pomogło by mu przeżyć. I znalazł takowe — nosi nazwę "Hielo", co po hiszpańsku znaczy "lód". Jak się zapewne domyślasz zaklęcie to zamrażało czas; nie starzałeś się. Jedynym minusem tego zaklęcia było to, że podczas trwanie tego czaru jesteś martwy. Zaklęciem "Fuego" cofasz zaklęcie "Hielo".
— No dobrze, ale co to ma do tego, że mam Cię zabić?
— Rzucisz na mnie zaklęcie Hielo. — wytłumaczył. — Wiemy, że ta klątwa mnie tak czy tak zabije. A właśnie ten czar to zatrzyma. Gdy Harry zdobędzie to, co mam nadzieję, że zdobędzie to mnie obudzicie i... spróbujemy coś wymyślić na tę klątwę. — westchnął.
— Zorientują się, że Cię nie zabiłem.
— Ależ Severusie... ja będę martwy. — powiedział poważnie. — Ale nie na zawsze. Właśnie na tym polega to zaklęcie.
Snape pogrążył się w myślach podczas, gdy Albus kontynuował.
— Rzucisz na mnie Hielo tak, aby wyglądało jak Avada Kedavra.
— Jak? Jak mam to zrobić?
— Popracujemy nad tym. — uśmiechnął i podniósł filiżankę z herbatą. Severus popatrzył na niego pobłażliwie.


~1998~



Postać ukryta pod ciemnym kapturem przemierzała Anglię badając, poznając i jakby szukając czegoś. Od pól roku jest sama. Staje się trochę dzika. Od czasu do czasu odwiedza Aberforta Dumbledore.
Wszystko się zmieniło, gdy Aberfort dostarczył mu Eliksir Wielosokowy, który wysłał mu Snape. Teraz mężczyzna mógł bez wielkich przeszkód przemierzać kraj nie bojąc się, że wzbudzi zainteresowanie. 
Miał jeden cel – znaleźć zaklęcie lub eliksir, który zniszczy Toorento. Czuł się coraz słabiej. 
Kolejna osoba, która mogła wiedzieć coś o tym to Nicolas Flamel i właśnie do niego się udał mężczyzna. 

~1998, Paryż~


Alex Schmidt, siostra Syriusza Blacka, udała się kawiarenki. Znalazła stolik na dworze i oddała się przemyśleniom nad swoim życiem. Już kilka razy chciała wrócić do Angli, do brata... ale zawsze coś ją powstrzymywało. Wiedziała, że teraz Voldemort panuje na Wyspach. 
Westchnęła przewracając kolejną stronę w książce o eliksirach.
Po chwili wpadła na świetny – w jej mniemaniu – pomysł. Wyszła prędko z kawiarni i wróciła do swojego mieszkania. Wyjęła pergamin i napisała:

Paryż, 20 stycznia 1998 r.
Drogi Syriuszu
Pewnie jestem ostatnią osobą od której byś się spodziewał dostać list. Tak, żyję. Chciałabym się z Tobą spotkać, mój drogi bracie, Odpisz proszę i napisz, gdzie moglibyśmy się spotkać. 
Tęsknie za Tobą. Mam wiele rzeczy do opowiedzenia Ci. 
Kocham Cię. 
A.S.B.

 ~1998, Anglia~



Syriusz czytając list nie wierzył własnym oczom. To nie mogła być prawda! Ona nie żyje! Ale tylko Alex podpisywała się A.S.B., czyli Alexandra Schmidt-Black. To było jej pełne nazwisko, którego używała. Jako, że była  z rodzin czystej krwi nosiła trzy imiona: Alexandra Melanie Jessica. 
Ale wracając do listu... Syriusz odpisał na niego:

Droga nieznajoma
Moja siostra nie żyje... Ale z chęcią się z Tobą spotkam. W Paryżu; przy tej waszej słynnej wieży. W poniedziałek 22 stycznia o godzinie 13. Pasuje Ci?
Syriusz B.

* * *


Gdy nadszedł poniedziałek Syriusz był poddenerwowany. Lupin próbował go uspokoić, ale nie udało mu się to. 
— Przestań, Syriuszu. — powiedział zirytowany wilkołak, gdy Black robił już dziesiąte kółko wokół stołu. 
— A jeśli to ona? — zapytał przestając chodzić.
— No to będzie happy end i tyle. — mruknął.
— Nie pomagasz, wiesz?!
— Nie przejmuj się. Jeśli to ona to ok, fajnie, a jeśli nie to po prostu się dowiesz czego ten ktoś od Ciebie chce.  — mówił spokojnym tonem wilkołak.
— Łatwo Ci mówić. W sumie to nie wiem czy chciałbym, aby to była ona, czy też nie... Ja już sam nie wiem co chcę!
— Na początku się uspokój, bo nic nie zdziałasz niosąc grozę. — Lupin uśmiechnął się krzywo. 
— Dobra, Lunatyku... Życz mi szczęścia. — powiedział wychodząc z pokoju.
— Na razie, Łapa. — mruknął Remus. 

* * *



Wieża Eiffla to najbardziej rozpoznawalny obiekt w całej Europie. To właśnie obok niej Syriusz miał się spotkać z rzekomo swoją siostrą. Ludzie podążali pospiesznie każdy w swoją stronę. 
Alex zobaczyła go już jakiś czas temu. Zawahała się. Po chwili jednak odważyła się podejść bliżej. Black zauważył ją w odległości kliku stóp od siebie. Nie poruszył się; po prostu patrzył. Gdy podeszła bliżej wyjął z kieszeni różdżkę. 
— Syriuszu, to ja. — powiedziała kobieta. 
— Nie ma pewności co do tego. — powiedział nadal nie opuszczając różdżki. 
— Zapytaj mnie o coś. — zaproponowała. Stała tam zupełnie opanowana. 
— Jak się nazywasz? 
— Alex Schmidt lub Alex Schmidt-Black tak mam w dokumentach. Moje pełne imię i nazwisko to Alexandra Melanie Jessica Schmidt Black. — wyrecytowała. 
— Co zawsze znajdowało się w moim pokoju? — pytał. 
— Twoja miotła. Nazywałeś ją Goniec. 
Syriusz wytrzeszczył oczy. Tylko Alex mogła wiedzieć jak nazywa swoją ukochaną miotłę. 
— Syriusz, proszę Cię. To ja Alex! — dziewczyna miała łzy w oczach. 
— Alex?
Podbiegła do niego i przytuliła się. 
— Żyję! Nie zginęłam! — mówiła przez łzy. 
— Gdzie byłaś?
— Wszystko Ci opowiem. Chodźmy do mnie, dobrze?


* * *




Harry Potter od małego był Chłopcem-Który-Przeżył. Wszyscy go znali i wszyscy w niego wierzyli. Miał od zawsze od ocalić świat czarodziei. Nieraz miał już tego wszystkiego dość. A nawet bardzo często tak myślał. Może tak iść od razu do Voldka i poprosić o jedną przyjazną Avadę Kedavrę?!
Wtedy z takich myśli najczęściej ratował go ojciec lub Hermiona, która od pewnego czasu znaczyła dla młodego Pottera dużo więcej niż kiedykolwiek indziej. 
Chciał się nią opiekować i dbać o nią. Myślał o niej częściej niż o walce z Voldemortem. Co – w jego mniemaniu – robiło się dziwne. 
Mimo wszystko miał pewny opór przed otwarciem się na sympatię Granger. Może kiedyś się to zmieni? Może świat wcale nie jest taki zły jak go piszą? Kto wie... kto wie..



* * *



Miasteczko Rosewood w północnej Anglii świeciło pustkami, aż do dzisiaj. Dawno zapomniane dzisiaj zdobyło nowych mieszkańców. Cztery młode kobiety wysiadły z czarnego samochodu. Rozejrzały się dookoła. Okolica była raczej przerażająca. W sam raz dla nich. 
Ich nowy dom znajdował się na górce, którą otaczały odrażające drzewa. 
— Siostry — rzekła jedna z kobiet. — jesteśmy na miejscu...
Pozostałe uśmiechnęły się złośliwie. 
— Czarny Nil powraca, moi drodzy! — zaśmiała się kolejna.
Śmiech poniósł się doliną...


18 komentarzy:

  1. "Może tak iść od razu do Voldka i poprosić o jedną przyjazną Avadę Kedavrę?!" (śmiech) nie no dlaczego nie Valdka (śmiech) przepraszam ale post (cenzura przyjazna nie hejt) i bardzo fajny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę że słabo z komentarzami więc pospamuję trochę ok?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tam w szkole? Jaka tam u ciebie pogoda? Bo u mnie słabo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko. Luzik w szkole już mam :D A pogoda... hmm... nie ma śniegu :/

      Usuń
    2. No właśnie. Święta bez śniegu to nie święta

      Usuń
  4. Mam wenę na Harrego Pottera i piszę one parta

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądasz Świat według Kiepskich?

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie. Znów monolog wewnętrzny

    OdpowiedzUsuń
  7. Co się z tobą dzieje?! Oboecujesz rozdział a jak przychodzi co do czego to rozdziału brak. Piszesz naprawdę wspaniałe opowiadanie ale staraj się dodawać punktualnie rozdziały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz bloga mam jeszcze życie prywatne i tak jak większość szkołę.
      Obecnie nie mam weny twórczej i wolę nie dodawać takich kiepskich moich wypocin. Rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu. Cieszę się, że komuś się podoba ta historia. :')
      Pozdrawiam.
      Alexx

      Usuń
    2. Myślę, że podczas świąt nadrobię trochę. :)

      Usuń
    3. Ja pisze właśnie one parta o Harrym i też nie mam weny

      Usuń
  8. O mój boże, jakie to świetne :3 Masz talent dziewczyno, pisz dalej :D Zapraszam też do mnie (może nie piszę jakoś wyjątkowo super, ale fajnie by było jakby ktoś luknął :P)

    http://harrypotterilaskawszylos.blogspot.com/

    Życzę weny i pozdrawiam, Cennetyn Black :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    świetne to zdenerwowanie Syriusza [przed spotkaniem, czy pójść do Voldka i poprosić o przyjazną avade...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX