31 paź 2017

Rozdział 64

Rozdział 64
"To Get To You"






"I've been down the darkest alleys
Saw the dark side of the moon
To get to you, to get to you"
Selena Gomez, Marshmello – Wolves


Zaśmiała się szyderczo, gdy spojrzała w lustro i ujrzała swoje prawdziwe oblicze. Już nie jest uwięziona w ciele małej dziewczynki. Dzieci to jednak mają przesrane, pomyślała. Dłonią gładziła swoje długie, brązowe włosy.
Odwróciła się spoglądając na bałagan jaki panował w domu. Meble było poprzewracane, dzbanek z kwiatkami rozbił się, a kwiatki zaczęły więdnąć. Na drewnianej podłodze lśniła krew. Vallen podeszła bliżej. Ciało Truciciela było już zimne.
— Teraz tylko muszę upozorować twoje samobójstwo i przepowiednia się wypełni. — powiedziała sama do siebie.



* * *


Harry zjawił się w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa dzień po tym jak miał wizję, czy też sen o śmierci Remusa. Tonk bacznie mu się przyglądała, jakby rozważając wszystkie za i przeciw jego teorii. Remus natomiast patrzył sceptycznie i nie wierzył.
— Remusie, proszę! — Potter miał już dość.
— Harry, nie jesteś pewny... Nie wiesz, czy to wizja, a ja mam dość zamartwiania się na zapas. — oznajmił spokojnie upijając łyk kawy.
Harry potarł oczy, zmęczony proszeniem.
— A jeśli to prawda? Chcesz umrzeć? Chcesz, aby Twoje dziecko wychowywało się bez ojca? Remusie, pomyśl.
— Przestań, Harry. To był zwykły sen, a Ty na siłę próbujesz dopasować go do swoich celów. — zirytowany wstał od stołu i zaczął przechadzać się po kuchni.
— Tonks! — zwrócił się do kobiety, która przyglądała się zmartwiona swojego mężowi. — Chociaż Ty mi uwierz.
— Ja Ci wierzę, Harry. — zapewniła chłopaka. — Remusie, może warto się nie wychylać? — zwróciła się do męża.
Remus spojrzał z niedowierzaniem na nią.
— To jest wojna, nie da się nie wychylać. — uparł się.
Potter przez chwilę zastanawiał się, co jeszcze może powiedzieć, aby przekonać Remusa. Gdy nic nie przychodziło mu do głowy postanowił dać sobie spokój.
— Naprawdę mi na to Tobie zależy, Remusie. Nie chcę, żebyś zginął. — powiedział. — Ale jak widzę nic tu po mnie. Dziękuję za herbatę. Zapewne nie długo się spotkamy. — pożegnał się i wyszedł z kwatery po czym teleportował się do Hiszpanii.



* * *


Żółta taśma odgradzała przechodni od masakry, który wydarzyła się na Manhattanie. Z jednego z wieżowców skoczył człowiek. Policja próbuje zidentyfikować denata.
Alex wraz z Matthew przybyli chwilę po policji i rozpoczęli własne śledztwo. Podejrzewali, kto to mógł zrobić coś takiego.
Podeszli bliżej trupa.
— Myślisz, że to Truciciel? — spytał Matthew przyglądając się ciału.
— Tak, chociaż nie uważam, aby było to samobójstwo. — spojrzała w stronę dachu wieżowca.
Jeden z patologów podszedł do nich.
— Najprawdopodobniej śmierć nastąpiła przed upadkiem. — oznajmił. — Ale coś więcej będziemy mogli powiedzieć po sekcji.
— Znacie już tożsamość?
— Miał przy sobie dowód, nijaki Johnathan Lookwood. 
— Znowu to nazwisko... — Alex szepnęła sama do siebie.
— Co? —  spytał Matthew nie słysząc. 
— Nie, nic. — zapewniła szybko mężczyznę. —  Truciciel?— wskazała głowa na ciało. 
— Z tego co wiemy, to Truciciel miał pewne cechy charakterystyczne. Niektóre już potwierdziliśmy, ale nie jesteśmy w stu procentach pewni, że to on. Tak na 89 procent. — powiedział patolog.

Alex podziękowała koledze za informacje i jeszcze raz spojrzała zwłoki Truciciela zastanawiając się nad sensem tej całej masakry.
— To nie było samobójstwo... ktoś się musiał namęczyć, aby to wszystko przygotować. Masz już jakiś pomysł, Alex?
— Jedynym moim pomysłem jest Czarny Nil, ale nie bardzo mi to pasuje do sytuacji. — pokręciła głową. — Nie wiem, Matthew. To mógł być każdy.
Hamilton westchnął.


* * *

Hogwart

Ginny patrzyła oniemiała na ciało jelenia, które miała przed sobą i na klęczącego przy nim Nicka, który był cały we krwi. 
— Nick! — krzyknęła. 
Chłopak się odwrócił i spojrzał ze strachem na dziewczynę po czym przeklął i podniósł się.
— Posłuchaj mnie uważnie, Ginny. Nie bój się. — próbował zachować spokój.
— Jesteś wampirem. — wykrzyczała cofając się. 
— Tak, ale proszę Cię nie wydzieraj się tak. — powiedział cicho. — Nie musisz się mnie bać, nie zrobię Ci krzywdy. 
— Może i nie... ale jemu... — wskazała na martwe zwierzę. 
Nick podążył za jej spojrzeniem i skrzywił się. 
— Coś muszę jeść. Nie bądź hipokrytką. Sama jesz mięso. 
Ginny wzdrygnęła się patrząc na ubrudzone krwią usta chłopaka. Usta, które nie tak dawno całowała. 
— Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? 
— Nikt nie wie, tak jest bezpieczniej. 
— Kim ty w ogóle jesteś? Wszystko, co mówiłeś jest kłamstwem? — Weasley wpadła w histerię.
— Przestań, Ginny. Przecież wiesz, że to nie tak. — westchnął. — Mogę Ci wszystko opowiedzieć, ale najpierw muszę się zająć tym... tutaj... — popatrzył sugestywnie na padlinę. 
Ginny gwałtownie się cofnęła. 
— Za pół godziny w Pokoju Życzeń. — oznajmiła i szybko odeszła w stronę zamku. 
Nick zaklął ponownie i zaczął sprzątać po swoim posiłku. 


__________________
Rozdział jest krótki, kolejne też będą podobnej długości, ale plusem jest to, że praktycznie co tydzień będą się ukazywać. Rozdziały 68-70 będą już dużo dłuższe. 
Pozdrawiam wszystkich czytających! :)


I've been down the darkest alleys; Saw the dark side of the moon; To get to you, to get to you – Przeszłam przez najciemniejsze uliczki; Widziałam ciemną stronę księżyca; By dotrzeć do ciebie, by dotrzeć do ciebie (Selena Gomez, Marshmello – Wolves)

3 komentarze:

  1. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie napisane, dość szybko różne wątki, ale czyta się przyjemnie.
    Dużo weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    super, ciekawe tutaj między Ginny, a Nickiem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Alexx
ALEXX