29 cze 2015

Rozdział 36

"Secrets"









       – Hermiona! Odłóż już tą książkę! – krzyknął Ron pewnego wieczoru. Granger od tygodnia ciągle mówi o książce Rity Skeeter „Tajemnice Albusa Dumbledore'a”.
       – Ron! – fuknęła dziewczyna.
       – Nic tam nie znajdziesz! Skeeter to kłamczucha! – burzył się rudzielec.
       – Ale tutaj jest dużo faktów o Dumbledore'rze. Może coś nam się przyda.
       – Co mnie obchodzi czy Dumbledore miał romans z Grindelwaldem. – powiedział Ron, a Harry uśmiechnął się.
       – Och, Ron. Przestań. Tutaj jest dużo ciekawych rzeczy! – sprzeczała się. – Harry, może ty powinienieś przejrzeć to?
           Harry westchnął. Od miesiąca nie mieli pomysłu gdzie teraz szukać horkruksów. Od niechcenia wziął do Granger książkę.
       – Dobrze, Hermiono! Przeczytam. – oznajmił. – Idźcie spać, ja stanę na warcie. – powiedział i wyszedł przed namiot. Nadal znajdowali się w jakiejś puszczy. Potter spojrzał na okładkę, podobno nie ocenia się książki po okładce... Albus uśmiechał się dobrodusznie do niego, a w prawym dolnym rogu swoje zęby szczerzyła Rita. Jak ja jej nienawidzę, pomyślał.
         Przekonajmy się o czym nie wiedziałem. A myślę, że o wielu rzeczach i kim u diaska był Grindelwald. Coś tam kiedyś słyszałem, że Dumbledore wygrał z nim pojedynek... Ale... Jednak przeczytam, a nie przejrzę. Otworzył na pierwszej stronie i miał zamiar zacząć czytać, gdy usłyszał w głowie głos Snape'a. Chciał się z nim skontaktować poprzez telepatię. Tydzień temu dostał od niego list tłumaczący to dziwne zjawisko, jakim jest telepatia. Mruknął zaklęcia odbierające.
       – Tak? – zapytał w myślach.
       – Sprawdzam czy jeszcze żyjesz. – odezwał się Severus.
       – Miło. – zaśmiał się. – A tak na poważnie to nie mam już pomysłu na tą wyprawę. Nie wiem gdzie mam szukać...
       – Jakbyś mi powiedział czego szukacie to może mógłbym pomóc. – rzekł spokojnie.
       – Dumbledore Ci nie powiedział? – zdziwił się chłopak.
       – Albus... – zamyślił się. – Albus był skrytym człowiekiem.
       – Ale byłeś z nim blisko. – palnął, nie zdając sobie sprawy z podwójnego znaczenia tego, co powiedział.
       – Blisko? – parsknął Snape.
       – Ach, nie o to mi chodziło. – zreflektował się. – Mówił Ci o swoich planach i tak dalej.
       – Nie ufasz mi?
       – Ufam, oczywiście... Ale Dumbledore powiedział, abym nikomu oprócz...
Twoich Gryfronów... tak to słyszałem. Jak chcesz.
       – Nie... chwila. Sam–Wiesz–Kto mógłby się tego dowiedzieć...
       – Ode mnie? Jestem mistrzem w oklumencji...
       – A jakby Ci się wymsknęło...
       – Harry, panuję nad sobą. Nie chcesz to nie mów! Ja cię do niczego nie zmuszam. Po prostu chciałem Ci pomóc.
       – Tato... – westchnął Harry. – Szukamy horkruksów Sam–Wiesz–Kogo.
       – Horkruksów? Hmm... – zastanowił się. – Poszukam trochę o tym.
       –Tylko proszę nie tak, aby ON się dowiedział.
       – Za kogo mnie masz, Harry?! Oczywiście. Jestem szpiegiem doskonałym...
       – Tak, wiem. Przepraszam. – odparł słysząc, że ojciec się zdenerwował.
       – Dobrze. Coś jeszcze się dzieje u ciebie?
       – Właśnie mam zamiar przeczytać książkę Skeeter. Tej, wiesz o Dumbledore'rze.
       – Och... Nie wierz we wszystko co ona tam powypisywała.
       – Większość to kłamstwa? – zapytał.
       – Hmmm... Jedna trzecia to kłamstwa, a reszta to niestety przykra prawda.
       – O czym mówisz, tato? – zaciekawił się chłopak.
       – Jak skończysz czytać, to odezwij się, a powiem Ci co jest prawdą. Nie ma sensu, abym Ci teraz to mówił. Przeczytasz to zobaczysz. Nie osądzaj Albusa za jego złe uczynki! Ja muszę już kończyć
       – Ale... – zaczął Harry.
       – Muszę już iść. – przerwał Snape.
            Harry pozostał znów sam na sam z książką Rity. Teraz miał już pewne wątpliwości do tego czy powinien ją czytać. Po chwili zastanowienia sięgnął po książkę i pogrążył się w lekturze.

***

             Rita Skeeter odkryła kilka faktów z życia Dumbledore'a, które osobom mocno stojącym za Albusem, wydają się kłamstwem. W napisaniu książki Ricie pomogła bardzo Bathilda. Jak doszło do tego, że Bagshot opowiedziała jej te historie? Rita wraz ze swoim pomocnikiem Alfredem udali się do Doliny Godryka, aby przeprowadzić wywiad z Bathildą. Podczas tego wywiadu redaktorka rzuciła na starszą kobietę Imperiusa i dowiedziała się wszystkiego. Bathilda była skarbnicą wiedzy o Dumbledore'ach.
             Harry nawet nie wiedział, że Dumbledore ma brata, Aberforta. Nie wiedział, że przyjaźnił się z Gellertem Grindelwaldem. Potter nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że Dumbledore chciał ujawnić się mugolom i przejąć nad nimi władzę. Przez kilka miesięcy spiskował w tym temacie wraz z Gellertem.
             Przestał, gdy jego siostra Ariana zmarła. Przez całe życie Kendra, matka Albusa, ukrywała przed światem Ariane, mówiła, że ta jest bardzo chora, gdy w rzeczywistości Ariana była pozbawiona magii – była charłakiem. To był straszny cios dla rodziny czarodziei, dlatego nie pokazywali nigdzie dziewczyny.
             Dumbledore ukrywał wiele rzeczy przed światem. Teraz jest głównie znany z tego, że jest dobrotliwym staruszkiem będącym dyrektorem Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Książka Rity na pewno zmieni podejście ludzi do Albusa.

***

             Wściekły Harry rzucił książką o namiot, gdy przeczytał ostatnie zdanie. Wzburzony wszedł do namiotu, gdzie jego przyjaciele już nie spali.
       – Harry, co się dzieje? – zapytał Ron.
       – Przeczytałem książkę Skeeter. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, z tego ile on przede mną ukrywał... – mówił szybko. – A ja Go zawsze miałem za wspaniałego człowieka.
       – Harry! Uspokój się. – powiedziała Hermiona. – Pamiętajmy, że to napisała Rita Skeeter...
       – Wszystkiego nie mogła wymyślić. – upierał się chłopak. – Sama Bathilda jej to powiedziała.
       – Może i to prawda, że Dumbledore wielu rzeczy Ci nie powiedział..., ale to już się nie zmieni.            – On nie żyje.
       – Nie byłbym tego taki pewien. – mruknął Harry.
       – To znaczy? – odezwał się Weasley. –Co masz na myśli?
       – Jeśli był taki sprytny jak jest w tej cholernej książce... to mógł coś wymyślić...
       – Och, Harry! Daj spokój, to nie możliwe! Jesteś jedynym czarodziejem, który przeżył Avadę Kedavrę. – mówiła Granger. – Uspokój się i pomyśl racjonalnie.
       – Taaak. – mruknął rudzielec. – Dobrze mówi. – wskazał na Hermionę.
       – Ja już nic nie wiem. – odparł Potter.
       – Prześpij się trochę. – zaproponowała Hermiona. – Całą noc siedziałeś nad tą książką.
       – Dobrze. – odpowiedział i udał się do łożka.

* * *

             Sam nie wiedział, gdzie obecnie się znajduje. Wiedział jedynie to, że nikt, absolutnie nikt nie może go znaleźć. Przedzierał się przez puszczę na zachód. Nie miał określonego celu tej wyprawy. Chciał znaleźć się jak najdalej od Hogwartu. Zmęczony, rozbił namiot i położył się spać.
             Następnego dnia nie miał ochoty na nic. Kryzys wieku średniego? Możliwe, ale u niego to raczej wieku starczego. Zajrzał do swojego plecaka, w którym miał album ze zdjęciami. Wyciągnął go i zaczął przeglądać. On i siostra, on i brat, on i cała jego rodzina, on i jego ówczesny przyjaciel... Zatrzymał się dłużej nad tym zdjęciem. Jacy byliśmy wtedy młodzi i głupi, westchnął. Świat się zmienia nieodwracalnie. 

* * *

             Otwieram się na sam koniec... Otwieram się na sam koniec... Otwieram się na sam koniec...
Harry z irytacją rzucił znicz na podłogę. Co takiego Dumbledore chciał mu przekazać dając mu taki prezent? Czemu on zawsze musiał mieć plany w planach...? Otwieram się na sam koniec..., czyli kiedy? Wtedy poczuł jakąś obecność w swoim umyśle.
       – Dzień dobry. – odparł przyjmując połączenie.
       – Witaj, Harry. – odpowiedział Snape.
       – Pewnie chcesz się dowiedzieć, czy przeczytałem książkę...
       – Poniekąd... – zamilkł. – A więc przeczytałeś?
       – Tak.
       – I?
       – I co?
       – Masz jakieś pytania? Jakieś żale?
       – Żale? – zirytował się chłopak. – Nic o nim nie wiedziałem, nawet to, że miał brata czy też siostrę, że przyjaźnił się z tym Gellertem. Stworzył fajną, ładną bajkę, a swoje prawdziwe życie, prawdziwą historię ukrył, zakopał.
       – Widać... zabolało Cię to... – oznajmił spokojnie, jak zawsze.
       – Tak, jak widać. – powiedział wściekle.
       – Nie masz o co. Albus nie musiał Ci nic mówić.
       – Jasne. – prychnął i zerwał połączenie.

_________________________________

Rozdział dość krótki ;--; Następny postaram się napisać dłuższy; zaskoczy was z jakiego punktu widzenie będzie pisany :P Teraz są wakacje, więc rozdziały powinny się pojawiać szybciej... Powinny, heh :D Będą się też pewnie pojawiać nieregularnie. To tyle na teraz! Aaaaa... jeszcze jedno:
Udanych wakacji!

15 cze 2015

Rozdział 35

Rozdział 35
"All of me."





–Snape–
Hogwart zmienił się bardzo przez te 16 lat, odkąd zacząłem tu uczyć. 16 lat temu wyjawiłem Czarnemu Panu treść przepowiedni o Złotym Chłopcu. Wtedy nie wiedziałem, że dotyczy ona mojego syna. Było już za późno, aby ratować Lily Evans. Zginęła ocalając Harry'ego. Obiecałem dyrektorowi, że zrobię wszystko, aby ten zapewnił im bezpieczeństwo. Tym wszystkim było nauczanie Eliksirów w Hogwarcie. Od tamtej pory muszę użerać się z tymi bachorami. Najgorsi są Gryfroni; są bezczelni i głupio odważni.
 Jestem także opiekunem Slytherinu, a przynajmniej byłem... Teraz jestem dyrektorem szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Albus Dumbledore, poprzedni dyrektor, zginął z mojej ręki. Chociaż nie było to typowe zabójstwo to i tak czułem się tak jakbym zabijał normalnie... Normalnie...? Jak ja w ogóle mogę tak mówić... Ach..., tak moje uczucia są mocno pochrzanione. Często je po prostu wyłączam. To zbyt wiele jak dla mnie. Nie trace kontroli nad swoimi emocjalimi. Jestem nie do złamania...! No prawie... Miałem w życiu kilka momentów, w których chciałem umrzeć. Najgorszy przeżyłem po śmierci Lily Evans, mojej jedynej miłości, matki mojego syna. Zginęła z rąk mojego Pana, Czarnego Pana. Przez miesiąc nie miałem ochoty na nic! Pocieszało mnie to tylko to, że Lord zniknął. Uniknąłem Azkabanu dzięki pomocy Albusa. Tak wiele mu zawdzięczam.
Przymknąłem oczy na moment przypominając sobie przesłuchanie.
– Nazywasz się Severus Snape, tak? – zapytał chłodno minister magii.
– Zgadza się.
– Ile masz lat?
– 21. – odpowiedziałem.
– Czy służyłeś Sam–Wiesz–Komu?
– Tak.
– Wypełniałeś każde jego polecenie?
– Tak.
 – Myślę, że to wystarczający dowód tego, iż ten mężczyzna jest śmierciożercą...
–... Nie zgadzam się z tym. – przerwał Albus wstając z miejsca.
– To znaczy? – zapytał sekretarz ministra.
– Obecny na sali mężczyzna, Severus Snape, był moim szpiegiem u Voldemorta. Wszystko co robił to z mojego polecenie. – powiedział spokojnie wpatrując się w oczy ministra. – Jeśli on jest śmierciożercą to ja też! – oznajmił na koniec.
Na sali zaczęło wrzeć. Wszyscy zaczęli się bezczelnie na mnie gapić. Minister toczył walkę sam ze sobą po czym zapytał:
– Czy to prawda, że szpiegowałeś dla jasnej strony?
– Tak, to prawda. – odparłem.
– Tak... No cóż to wiele zmienia – popatrzył na radę.
Rada prawie jednogłośnie zdecydowała, że:
– Severus Snape zostaje oczyszczony ze wszelakich zarzutów.
Westchnąłem powracając umysłem do spraw Hogwartu. Trochę papierkowej roboty... Kilka nowych zasad. Przejrzenie planów Czarnego Pana... Dzień jak co dzień. Spojrzałem na portret Albusa.
– A jak nie dam rady... – powiedziałem.
– Oczywiście, że dasz! – uśmiechnął się.
Nagle do moich drzwi ktoś zapukał. Przybrałem skwaszoną minę.
– Wejść.
– Dyrektorze... – zaczął na wejściu Carrow – Ci tutaj się buntują. – wskazał na Longbottoma, Wesleyówną, Lovegood, Chang i jeszcze kilka przyjaciół mojego syna. Wiedziałem, że tak będzie.
– Proszę, powiedzie nam coś... – syknąłem. Longbottom zadrżał.
– Nie będziemy rzucać klątw na bezbronne pierwszaki. – oznajmiła Weasley.
– To jest częścią waszych lekcji... czy to się wam podoba czy nie...
– Dokładnie. – poparł mnie Carrow. Lizus. Popatrzyłem z niego z politowaniem.
– Nie będziemy tego robić... – powiedział Longbottom.
– Ależ, panie Longbottom, musi pan inaczej dostanie pan szlaban z profesor McCarthy. – oznajmiłem zimno. Niech się wampirzyca z nimi użera.
– Dyrektorze, myślę że tak trzeba zrobić.
– Dziękuję, Alecto. Sam wiem co robić! – Merlinie, ale mnie on denerwuje. – A teraz wracaj na lekcje czy coś. – syknąłem po czym zwróciłem się do bandy. – A my sobie porozmawiamy. – uśmiechnąłem złośliwie. Alecto kiwnął głową i wyszedł.
– Wasz szlaban rozpocznie się jutro i będzie trwał przez tydzień... – zastanowiłem się. – Profesor McCarthy będzie oczekiwać jutro o 18. Na przyszłość uważajcie. Zawsze mogło być gorzej. rozumiecie?
– Tak, dyrektorze. – odpowiedzieli.
– A teraz wynocha. – warknąłem.
Po chwili zostałem sam ze swoimi myślami. Hogwart nie jest już taki sam. Teraz zamiast czyszczenia kociołków na szlabanach, rzucamy na uczniów Crucio lub inne równie bolesne klątwy.
 Po południu odbyło się zebranie śmierciożerców. Taka tam gadka szmatka przy ciasteczkach... Dołączmy do tego kilka rund Crucio, przy okazji jakaś Avada Kedavra. Typowy wieczorek u Voldemorta. Robię się chyba zbyt cyniczny. Taaa... To chyba przez to. Mniejsza o to. Wariat, to znaczy Czarny Pan, pół spotkania przegadał o Harry'm, który podobno zaginął. Śmieciożercy mają go znaleźć i przyprowadzić do niego, aby to on mógł rzucił tak wyczekiwane zaklęcie śmiertelne na Chłopca, Który Przeżył. Zaś drugą połowę zebrania debatował o Halloween, które już za dwa tygodnie. Przez krótką chwilę wyobraziłem sobie Czarnego Pana przebranego w Halloween i chodzącego po domach w celu zbierania cukierków i rzucającym przy okazji zaklęcia niewybaczalne na tych, co nie mają słodyczy... Stop! Chyba potrzebuje urlopu.
No, ale proszę Was... wyobraźcie sobie takiego wielkiego czarnego maga w Halloween, jak miał by się przebrać...?! Chyba czas odstawić tę szklankę z whiskey.
– Może Hogwart w czymś nam pomoże... – głos Czarnego Pana wyrwał mnie z moich dziwnych myśli. – Severusie?
– Co masz panie na myśli? – zapytałem.
– Może uczniowie dołączyliby do nas w Verwood [1]. Co ty na to? – uśmiechnął się pokazując swoje brzydkie zęby. Wykrzywiłem usta.
– Myślę, panie, że to nie najlepszy pomysł. – Przecież to okropny pomysł. – Będzie tylko mnóstwo kłopotów.
  – Hmmm... – Oho! Przemyśla moją sugestię. – Severusie, tak...To byłby w istocie problem. Mam nadzieję, że w szkole znajdziesz dla nich jakieś rozrywki. – Jasne, Wariacie, pomyślałem, a odpowiedziałem:
– McCarthly wraz z Carrow mają kilka pomysłów, aby Halloween umilić uczniom Hogwartu. – posłałem mu szyderczy uśmieszek.
– To dobrze, Severusie... Przejdźmy do tego jak my spędzimy ten wyjątkowy dzień...
– Panie... – odezwał się Lucjusz. – Wspomniałeś, że będzie w miasteczku Verwood...
– Tak, tak, Lucjuszu. – ożywił się nagle. – Tam się zabawicie. – kilka osób wydało z siebie mruk zadowolenia. Spojrzałem wyczekująco na Lorda.  – Ale będziemy przez chwilę. Resztę atrakcji dostaniecie na miejscu. Achh... Nie mogę się doczekać, – podniósł do ust szklankę z whiskey. Co on knuje? 
Gdy wróciłem do domu udałem się do mojego gabinetu w celu znalezienia książki o Magii Umysłu... Na spotkaniu przypomniało mi się o zdolności telepatii między magami tejże dziedziny. Chciałem sprawdzić, czy to prawda. Miałem nadzieję, że tak... Wtedy byłbym w stałym kontakcie z Harry'm.
Po kilku minutach znalazłem poszukiwaną lekturę. Znałem dokładniej jej treść, więc od razu otworzyłem stronę 333. Przebiegłem wzrokiem po tekście. Umysł... Władza... Myśli... Cholera! Gdzie to jest. Zaraz moment! Mam! 
Łącze telepatyczne jest możliwe tylko wtedy, gdy dwoje użytkowników Magii Umysłu się na to zgadza. Zaklęcie brzmi Legilim, wypowiada je osoba, która chce rozpocząć telepatię, osoba, która chce odebrać to łącze mówi Delltinum. 
Prawie jak mugolski telefon. Uśmiechnąłem się pod nosem. Usiadłem przy biurku i wyjąłem pergamin, pióro i kopertę. Czas na list do syna. 

         Harry, 
    Znalazłem możliwość na porozumiewanie się na odległość między nami. Telepatia."Łącze telepatyczne jest możliwe tylko wtedy, gdy dwoje użytkowników Magii Umysłu się na to zgadza. Zaklęcie brzmi Legilim, wypowiada je osoba, która chce rozpocząć telepatię, osoba, która chce odebrać to łącze mówi Delltinum. " – Tak, to fragment książki. Skontaktuję się z tobą za dwa dni. Mam nadzieję, że do tego czasu mój list dotrze do ciebie, 
Uważaj na siebie. 
SS.

Przywołałem moją sowę i dałem jej list. Przed tym rzuciłem kilka zaklęć chroniących. Odetchnąłem głęboko po czym skierowałem się do sypialni. 

___________________
Im więcej komentarzy tym szybciej nowy rozdział. :)
Ten rozdział krótki, kolejny będzie dłuższy. 
___________________
[1] Verwood - miasto w Wielkiej Brytanii, w Anglii, w hrabstiwe Dorset. W 2005 liczyło 13 680 mieszkańców.
___________________
Następny rozdział (36): Secrets

7 cze 2015

Rozdział 34

Rozdział 34 
"Changes [1]"





Magia Żywiołów sięga starożytności. Od wieków na świecie było około dziesięciu czarodziejów, którzy mogli ją posiąść; jednak niewielu się to udawało.
Magię Żywiołów, czyli Ogień, Wodę, Powietrze, Ziemię, jest bardzo trudno kontrolować. Czasami jest to w ogóle niemożliwe. Wszystko zaczęło się od Allana Morgenstena. To on był pierwszym pełnym magiem żywiołów. Eksperymentował z zaklęciami wprawiając w ruch cztery żywioły. Z biegiem czasu zaczął je w pełni kontrolować własnymi wymyślonymi zaklęciami.
Swoje odkrycia zaczął zapisywać w pamiętniku. Kilka lat później opracował jedyny na świecie podręcznik do nauki Magii Żywiołów. Zaprosił do siebie wtedy kilku czarodziejów, którzy mieli tak jak on zacząć panować na żywiołami... Udało się to tylko jednemu i to nie w całości bowiem posiadł on tylko zdolność kontrolowania Ziemi i Ognia.
Morgensten nie poddał się i szukał kolejnych zdolnych czarodziejów. Podczas, gdy jego uczniowie się szkolili, on poszukiwał sposobu na uniknięcie śmierci. Udało mu się to! Choć... nie do końca... – został zabity mugolskim sposobem podczas I wojny światowej. Od tamtego czasu na świecie pozostało tylko kilka pół–magów żywiołów.
Nie ma na świecie żadnego pełnego maga! Dlatego Alexander, który również odkrył sposób na nieśmiertelność, tak bardzo chce Harry'ego Pottera u siebie. Wierzy, że ten jest w stanie posiąść wszystkie cztery żywioły. Przy okazji Lucas Johnson, Szwedzki Mag Umysłu, pomoże mu w odkrywaniu zakamarków swojego umysłu. Pozna swoje lęki, przeszłość oraz przyszłość. Będzie wiedział wszystko. Będzie mógł czytać w umysłach, kontrolować je i wiele więcej.
Tylko jest jedno pytanie... Kiedy Harry Potter zacznie interesować się Magią Żywiołów? Alexander postanowił wywołać u niego kilka subtelnych snów podpowiadających mu o tym, aby się zajął Magią Żywiołów.

* * *
Miesiąc później Harry miał jednego horkruksa i jeszcze kilka do odnalezienia. Na razie stali w martwym punkcie. Hermiona zainteresowała się życiem Albusa Dumbledore'a. Przeczytała całą biografię Rity Skeeter... Wszędzie szukała wskazówek danych przez niego. Jak na razie zauważyła tylko jeden powtarzający się znak – trójkąt podzielony na pół z kółkiem w środku. Harry nie chciał wierzyć, że to jakiś znak. Za to Ron robił się coraz bardziej niecierpliwy. Nie myślał, że ta wyprawa zajmie tak dużo czasu. Próbował tego nie okazywać...
Od kilku dni próbował także poderwać Hermionę, która zupełnie nie zwracała na niego uwagi. Za to przesiadywała dużo z Harry'm. Ron zrobił się o to zazdrosny. Potter od ostatniego dnia w Hogwarcie wyprzystojniał, wydoroślał i Ron był pewien, że teraz każda dziewczyna by na niego „poleciała”.
Harry był już zmęczony tą podróżą. Nic nowego nie znaleźli od miesiąca... Od tygodnia ma też dziwne sny o Magii Żywiołów. Jest też trochę rozstrojony przez noszenie horkruksa. Zmusił się do wstania z łóżka. Znajdowali się właśnie w jakimś mugolskim hotelu. Wziął prysznic... po czym zerknął w lustro. Miał na sobie granatowe dopasowane spodnie, czarny podkoszulek i białą rozpinaną bluzę z kapturem. Włosy sterczały mu w każdą stronę, pod oczami miał sińce. Wyglądał na zmęczonego.
Martwił się o wszystkich, tylko nie o siebie. O ojca, który udaje śmierciożercę, o Draco, który sam nie wie co robi... O przyjaciół, którzy wracają do Hogwartu w tym roku.
Zjedli śniadanie w stołówce. Ron włączył radio, które ostatnio ciągle nosi przy sobie.
– Za miesiąc już uczniowie wracają do Szkoły Czarodziejstwa i Magii Hogwart, gdzie nowym dyrektorem został Severus Snape. Wiele rzeczy się teraz zmieni. – mówił speaker.


* * *
Przywódczyni Zakonu Feniksa wstała i zaczęła spotkanie:
– Witam wszystkich! I pragnę podziękować Wam za to robicie dla Zakonu. – uśmiechnęła się życzliwie. – Nastały trudne czasy, a za kilka tygodni będzie jeszcze gorzej... Bowiem Hogwart przejmuję Sami-Wiecie-Kto. Nie będę już dłużej dyrektorem. Zostanie nim Severus Snape, nasz dawny kolega... – zamilkła przypominając sobie chwile spędzone z Mistrzem Eliksirów. – Teraz musimy wziąć się w garść i ustalić kilka zasad, których będziemy musieli przestrzegać podczas pobytu śmierciożerów w Hogwarcie.
– Jeśli Snape będzie dyrektorem to... kim ty będziesz? – zapytał Syriusz.
Nie wiem. – westchnęła. – Severus Snape ustalił spotkanie rady nauczycieli w Hogwarcie na jutro, więc pewnie wtedy się dowiem.
– Muszę prosić nauczycieli z Zakonu, aby zostali na chwilę po spotkaniu. Musimy omówić jak mamy się jutro zachowywać. – powiedziała Minerewa. – A teraz przejdźmy do działań Voldemorta. Kingsley...?


* * *
Bellatriks Lestrange przewodniczyła wyprawie śmierciożerców do Londynu. Mieli siać grozę w stolicy Anglii, pokazać kto teraz naprawdę rządzi... Mugolocy uważają, że był to terrorystyczny zamach. Szukają teraz ich.
– A niech sobie szukają. – zaśmiała się Bella.
–  Taak, no właśnie i tak nas nie znajdą. Mugole są tacy głupi. – przyznał Avery.
Spojrzeli jeszcze raz na swoją 'robotę' i teleportowali się do siedziby Czarnego Pana.
Tom Riddle siedział na swoim tronie przyglądając się krajobrazowi zza oknem i rozmawiając z Severusem.
–  Dzisiaj masz to spotkanie z kolegami z Hogwartu? – zapytał
– Tak, panie. – odpowiedział posłusznie.
–  Postaraj się ich nie wystraszyć. Chcemy, aby współpracowali z nami, a nie...
–  Oczywiście.
–  Znasz ich już długo i mam nadzieję, że sobie poradzisz... Możesz im powiedzieć, że jeśli będą współpracować to nic im się nie stanie. – powiedział poważnie.
–  Zrobię co w mojej mocy, panie.
–  Cieszę się, Severusie. A teraz już idź, bo muszę wpaść do ministerstwa wydać kilka przydatnych praw. – zaśmiał się.
–  Oczywiście. – ukłonił się i wyszedł.
Teleportował się do Snape Manor, aby się przygotować na spotkanie. Będzie ciężko, pomyślał. Ubrał się w mugolski garnitur i udał się do Hogwartu.


***
Alexander White po zaprojektowaniu pokoju do praktykowania Magii Żywiołów zaczął zsyłać Harry'emu snu. Ostatnio był bardzo twórczy.
Harry szukał gorączkowo rozwiązania na przetrwanie godziny pod wodą podczas drugiego zadania Turnieju Trójmagicznego. Z pomocą przyszedł mu Neville opowiadając o skrzelozielu.
Sceneria się zmieniła, nie było Nevilla, skrzeloziela; Harry był sam i musiał wytrzymać godzinę pod wodą. Nagle obok niego pojawił nie duch, nie człowiek, biała poświata, która zaczęła mu mówić o tym jak zapanować nad wodą.
– To ty jesteś panem, a nie na odwrót. – mówiła. – Nie musisz się bać. To ty nad nią panujesz. Ona zrobi wszystko co tylko będziesz chciał.
I tak to Harry rzucił się do jeziora wypowiadając jakieś dziwne i nieznane zaklęcia...
Albo jeszcze inny...:
Harry stał na polanie przed domem Voldemorta. Nie miał przy sobie różdżki. Wokół niego śmierciożercy się śmiali. Czarny Pan zaczął swoją przemowę, ale do Harry'ego nie dotarło żadne słowo, które [Voldemort] powiedział. Lucjusz Malfoy wyczarował okrąg ognia wokół Pottera. Harry zaczął intensywnie myśleć jak wydostanie z niego. Ogień przybliżał się do niego, aż w pewnej chwili... Harry wchłonął go. Nic mu nie było, nie poparzył... a nawet czuł więcej mocy w sobie. Śmieciożercy przyglądali mu się ze strachem. Harry uśmiechnął się złośliwie i teleportował się zostawiając ich z zdziwionych.



* * *
Spotkanie nauczycieli i pracowników z Hogwartu miało być w gabinecie dyrektora. Severus specjalnie zrobił tam więcej miejsca, ustawił stół. Usłyszał pierwsze pukanie do drzwi.
–  Wejść. – powiedział sucho przybierając maskę bezlitosnego śmierciożercy.
Do gabinetu weszło kilka osób m.in. Minerwa, Sprout, Pomfrey, Prince, Flich, Flitwick.
–  Witam, siadajcie. – wskazał na miejsca przy stole. Usiedli patrząc wyczekująco na niego.
–  Zwołałem spotkanie, abyśmy od nowego roku szkolnego znali nowe zasady w szkole.
–  Jakie? – zapytała wyzywająco Minerwa. Severus popatrzył uważnie na nią.
–  Zaraz się dowiesz, Minerwo. Od września będę oficjalnie dyrektorem, a ty będziesz moim zastępcą... Zgadzasz się?
–  Tak, zgadzam się.
–  To dobrze. – usiadł przy stole.  – Jeśli będziecie z nami współpracować nic wam się nie stanie... Jeśli nie... to hmmm... marny koniec Was czeka. – powiedział zimno. Kilka osób wzdrygnęło.
–  Jak mogłeś tak nas oszukiwać...?! – wypaliła Pomfrey. – Ufaliśmy Ci. On ci ufał!
–  Uspokój się, Pomfrey. – rzekł spokojnie. –  Proszę, abyście powstrzymywali z takimi uwagami przy naszych nowych nauczycielach. Ja to ja..., ale oni. – przerwał, gdyż zdał sobie sprawę, że nie mówi jak śmierciożerca. – Crucio to najlepsze co może was spotkać.
–  Ahhh... Tak? I to z twojej ręki? – zaśmiała Minerwa.
–  Minerwo, do jasnej cholery! Nie, nie z mojej. – krzyknął. Odsunęli się od niego. Uspokoił się i kontynuował. – Nie widzicie, że próbuję Wam wytłumaczyć z czym będziemy mieli do czynienia. – patrzyli na niego dziwnie.
–  O czym ty mówisz? – zapytała Pomfrey.
–  O nowych zasadach. – wysyczał. – Nic nie będzie takie samo! – zapatrzył się w okno.  – Próbuję Wam to uświadomić.
–  Jesteś przecież Śmierciożercą, po co nam to mówisz? – zapytał zdezorientowany Flitwick.
 –  Nie mogę o tym rozmawiać. Może zauważyliście moje znaki, a jeśli nie to trudno! Nie możecie odnosić się do mnie bez szacunku. Zawsze mogę Was wydać Czarnemu Panu. Nie zmuszajcie mnie do tego i zacznijcie współpracować... a może kto wie... kiedyś będzie lepiej... Tak jak dawniej... Tak jak przed Tomem Riddlem.

* * *

Zakazany Las w Hogwarcie od kilku dni ma nowego wroga. Zwierzęta od pewnego czasu są niespokojne, nie ufają nikomu. Nawet Hagrid nie wie co się dzieje, a przecież Gajowy zna ten las jak własną kieszeń. W najmroczniejszych miejscach w lesie było słuchać jakieś jęki, które przyprawiały innych o gęsią skórkę. Co takiego tam się czaiło i czy wyjdzie stamtąd?
Las dla niej był ostatnio jak dom. Praktycznie nie wracała do świata czarodziei czy też mugoli. Była drapieżnikiem w mniemaniu innych zwierząt. Ona sama nazywała je głupimi i naiwnymi. Ale to dzięki nim żyła i nie mordowała ludzi. Voldemort obiecał jej kilkoro mugoli, ale dopiero wtedy, gdy przejmą oficjalnie Anglię..., czyli za jakieś dwa tygodnie. Westchnęła i pobiegła zapolować na kolejnego nieszczęśnika. Picie krwi zwierząt nie daje jej takiej samej mocy jak picie ludzkiej, ale mimo to i tak porusza się dziesięć razy szybciej od przeciętnego śmiertelnika. Zaczaiła się za krzakiem dzikiej róży na jelenia. W tej okolicy było już ciężko o jakąkolwiek przekąskę.
Postanowiła zaatakować. Powaliła zwierzę i wgryzła mu się w szyję. Gdy w jeleniu nie pozostał nawet mililitr krwi odsunęła się, a po jej wargach i szyi zaczęła spływać krew. Oblizała się i poszła głębiej w las. Rozejrzała się jeszcze dokoła, aby zorientować się czy ktoś jej nie śledzi i ruszyła dalej nie zauważając postaci skrytej pod peleryną niewidką w cieniu drzew.
– Dobra robota, Selene. – pomyślała i pobiegła do swojej kryjówki.
Tajemnicza postać podeszła do martwego jelenia.
– Po co tutaj jesteś? – zapytała sama siebie. – Hogwart to nie miejsce dla wampirów takich jak ty, Selene. Dopóki ja żyję.


* * *
–  Witam wszystkich w nowym roku w Hogwarcie. Teraz wszystko się zmieni. – Severus rozpoczął przemowę na początek nowego roku. – Nasi nowi profesorowie zademonstrują je na panie Ways, który spóźnił się na ucztę. – wskazał na piątoklasistę z Gryffindoru.
Rodzeństwo Carrow wyciągnęło chłopaka i rzuciło na niego kilka klątw. Severus odwrócił wzrok. Popatrzył uważnie na Minerwę, która miała łzy w oczach.
–  Wystarczy. – warknął chwilę później. – Każde złe zachowanie będzie karane w ten sposób. A teraz możecie wrócić do jedzenia. – oznajmił na koniec. Odszedł do mównicy do stołu i usiadł na miejscu dyrektora. Nagle jego oczom ukazała się tajemnicza postać na końcu sali. Widocznie tylko on ją widział. Uśmiechnęła się do niego, dodając mu odwagi w utrzymaniu stanowiska śmierciożercy.
Selene spojrzała na niego jak na wariata i wypiła do końca swoje wino. Po czym podeszła do niego. Westchnął.
– Może mi tak pokażesz moją sypialnię?
–  A co nie trafisz? – zakpił.
–  Nie, Severusie. – odparła słodkim głosikiem.
–  Zjedź mi z oczu, McCarthy. – warknął
–  Och, nie bądź taki...!
–   Idź już... Carrow! Zabierz ją stąd. – rozkazał blondynowi. Ten ją wyprowadził bardzo szybko. Minerwa spojrzała na niego badawczo.


* * *
Harry wraz z Ronem szykowali właśnie kolację, gdy Hermiona wpadła z książką w ręku.
–  Mówię Wam on musiał nam zostawić jakąś wskazówkę. – zaczęła znowu.
–  A ja nie jestem tego taki pewien. – mruknął Harry.
–  A te sny... to ustały? – zapytał nieśmiało Ron.
–  Nie, nadal je mam.
–  To więcej niż dziwne. – mruknęła Granger.
–  Taaa... – złapał się za bliznę, zapiekła.
–  Harry? – zaniepokoiła się.
–  Nic mi nie jest!
–  Zawsze tak mówisz, kiedy boli Cię blizna! – zauważyła.
–  Hermiono, naprawdę wszystko w porządku.
–  Martwię się o Ginny. – powiedział nagle Ron.
–  Ja też. – przyznała Hermiona – Ciekawe jak tam teraz jest...
–  Na pewno nie jest wesoło. – parsknął Harry. – Może Snape nie będzie takim złym dyrektorem?!
–  Co ty mówisz, Harry? On będzie okropny. Zdradził nas! – wybuchnął Weasley.
–  Nie wiem, co mam myśleć na ten temat. – popatrzył na Hermionę, która również na niego spojrzała. Myśleli o tym samym... O Draco.


____________________
[1] Changes - zmiany
Im więcej komentarzy, tym szybciej nowy rozdział! :)


1 cze 2015

Rozdział 33

Rozdział 33

"I Won't Let You Go [1]"        






Po kilkunastu minutach opowiadania przez Stworka wiedzieli już mniej więcej coś o Regulusie Blacku. 
– Pan Regulus Black był wielkim czarodziejem. – mówił Skrzat – Wstąpił do Czarnego Pana by być jeszcze lepszym. Raz przyniósł Stworkowi medalion, który Stworek musiał zniszczyć. Niestety Stworkowi się nie udało! – zaskrzeczał uderzając głową o szafkę regału kuchennego. – W żaden sposób nie dało się go zniszczyć. Stworek próbował wszystkiego! Wtedy Stworek widział Pana ostatni raz...
– Jak myślicie... on żyje? – zapytała Hermiona zwracając się do Rona i Harry'ego. 
– Pan Black nie żyje. Został zabity przez Czarnego Pana za zdradę. – zapłakał skrzat. Harry westchnął. 
– Stworek, a gdzie jest teraz ten medalion. – powiedział nagle Potter przypominając sobie o medalionie. 
– Ten... Ten... – warknął. – On go zabrał. Ten okropny pijak...! On przychodzi tutaj i zabiera różne rzeczy! 
– Mundungus Fletcher. – powiedział lodowatym tonem Potter. 
– No nie! Jak ja nienawidzę tego gościa! - rzekł Ronald.
– Stworku, sprowadź tutaj Mundungusa Fletchera. 
Skrzat zniknął z cichym pyknięciem.

* * * 
Śmierciożercy dostali swoją nagrodę za udany atak na Hogwart. Lord Voldemort zorganizował 'krwawą' uciechę. Miasteczko Light zostało wybite co do jednej osoby. Bella zabawiała się dziećmi. Draco i reszta młodych Śmierciożerców dostała małżeństwo z dwójką dzieci. A Severus...? Severus jak to Severus... stał z boku z Czarnym Panem przyglądając się masakrze. Sam Czarny Pan nie lubił tortur... Wraz ze Snape'em podczas tych 'zabaw' rozmawiali na różne ważne tematy. Omawiał z nim swoje plany. Później zawsze Snape zdawał relacje z nich Dumbledore'owi. Teraz już jednak nie miał komu. Westchnął i zaczął uważniej przyglądać się śmierciożercą.

* * * 
Stworek znalazł Mundungusa na Pokątnej, gdzie sprzedawał różne przedmioty. Większość nich była ukradziona. Gdy teleportował się z nim do domu Syriusza, Harry wraz z Ronem i Hermioną jedli kolację. 
– Stworek odnalazł tego pijaka. – rzekł wchodząc do kuchni. 
Złota Trójca zerwała się z krzeseł z morderczymi minami. 
– O co Ci chodzi, skrzacie?! Zostaw mnie! – krzyczał Fletcher.
– O nie! – krzyknął Stworek. – Nigdy! Stworek ma dość tego pijaka.
– Odczep się! – warknął Fletcher. 
– Fletcher... – powiedział powoli Harry. 
– Powiedz nam gdzie jest medalion Regulusa Blacka! – wybuchnął Ron. 
– Tak! Powiedz nam. – zaskrzeczał skrzat. 
– Nie wiem o czym mówicie! – odparł Mundungus. –Jaki medalion? Kogo?
– Nie udawaj! – ryknęła Hermiona. – Wiemy, że byłeś w tym domu nieraz, aby coś ukraść. I wiemy, że to ty wziąłeś medalion. 
– Nie wiem oczy mówisz, moja droga. – odpowiedział słodko. – Naprawdę nie wiem. 
– Przestań. – zirytował się Harry. – Po prostu powiedz nam, gdzie teraz jest ten medalion!
– Ja... – zastanowił się. – Handlowałem na Pokątnej, gdy jakaś baba z ministerstwa chciała mnie zamknąć za nielegalną działalność. Zaproponowałem jej ten wisiorek w zamian za puszczenie mnie wolno. O dziwno się zgodziła! 
–  Jak ona wyglądała? – zapytał Weasley. 
– Miała taki słodki głosik. Ubrana była na różowo... Hmmm... miała kręcone włosy. – odparł zrezygnowany. 
– Umbrigde! – wycedził Potter. 
– No nie! – Hermiona gwałtownie wciągnęła powietrze. – Ta ropucha ma teraz ten medalion? 
– Tak. 
– To cudownie. – oznajmił sarkastycznie Ron. – Możemy się pożegnać z odzyskaniem go. 
– Nie byłbym tego taki pewny. – powiedział Fletcher. 
– Co masz na myśli? – Mundungus wziął do ręki dzisiejszego Proroka Codziennego. Odnalazł artykuł i podał go Harry'emu. 
– Wszyscy czarodzieje mugolskiej krwi są zobowiązani zgłosić się na przesłuchanie w Ministerstwie Magii w środę od godziny 10! Jeśli się nie zgłoszą zostaną wpisani na listę poszukiwanych czarodziei. – przeczytał Harry zerkając z niepokojem na Hermione. 
– I co z tego? – zapytał Harry Mundungusa. 
– Przeczytaj dalej. 
– Przesłuchanie odbędą się w sali nr 222. Przesłuchanie przeprowadzi Doleres Jane Umbrigde. 
– No właśnie... Jeśli się nie mylę to wtedy możecie zdobyć ten wasz cały medalion! Mogę już iść? – zapytał zirytowany. 
– Nie masz prawa więcej tutaj przychodzić. – warknął Potter. – A teraz już idź!
Gdy Mundungus Fletcher wyszedł Harry wraz z przyjaciółmi rozmyślał nad planem przejęcia naszyjnika od Dolores... Po godzinie wymyślili względnie dobry plan, który zaczęli wcielać w życie. Do środy, czyli do dnia przesłuchań, mają 5 dni. Przez ten czas będę obserwować ministerstwo. Nie mogą wejść do niego jako oni sami, ponieważ są poszukiwani. Hermiona podczas ostatniego dnia w Hogwarcie wzięła trochę Eliksiru Wielosokowego i produktów do jego zrobienia od Snape'a. 
Kilka dni później, czyli w środę 1 lipca, weszli do Ministerstwa jako trzy zupełnie inne osoby. Mimo kilku komplikacji* znaleźli się w sali przesłuchań. Zobaczyli Umbrigde. Harry aż się skrzywił na jej widok. Nic się nie zmieniła. Odruchowo spojrzał na swoją dłoń, na której widniała blizna po pamiętnym szlabanie. 
Kilka minut później Harry obmyślił plan odebrania naszyjnika od Dolores. Nie był on najlepszy i właśnie w tej chwili całe ministerstwo wie o tym, że Harry Potter wraz z Hermioną Granger pojawili się na przesłuchaniu. Ron jeszcze nie wrócił do swojej postaci. 
Gdy Hermiona teleportowała ich na Grimmould Place za ramię złapał ich minister. W ostatniej chwili przeniosła ich w puszczę we wschodniej Anglii. 


* * * 
Co kilkanaście sekund po jego ciele rozchodził się potworny ból. Paraliżował każdy mięsień, każdy najmniejszy kawek jego ciała. Trwało to już dość długo. Próbował nie krzyczeć. Nie chciał okazać się słaby. Co kilka sekund do jego uszu dochodził śmiech Voldemorta. Czarny Pan miał niezły ubaw z osób, które czekały na swoją kolej. Dostał kolejny raz Crucio. Otworzył usta w niemym krzyku. Widocznie Voldemortowi znudziło się słuchanie ich wrzasków i postanowil rzucić na niego Silencio. Otworzył oczy. Czyżby koniec?, pomyślał. 
– Myślę, że tyle wystarczy. Pokazałeś, że zasługujesz na Mroczny Znak, Draconie. – uśmiechnął się drapieżnie po czym przypomniał reszcie, że nie toleruje poddawania się i tchórzostwa. 
Do Draco podszedł Lucjusz i podniósł go na nogi... po czym brutalnie popchnął go w stronę kręgu. Dracon stanął na wpół zgięty pomiędzy ojcem a Severusem. Popatrzył na niego. Ten tylko kiwnął głową na znak, że dobrze mu poszło. 
– Sssseverusssie... – zasyczał Czarny Pan. – Masz może jakieś cudowne eliksiry ze sobą, aby uleczyć naszego drogiego Draco?
– Tak, panie. Mam kilka. - odpowiedział Snape jak zawsze spokojnie. 
– To dobrze, dobrze. Daj je mu. – rozkazał. 
– Oczywiście, panie. – kiwnął głową. 
– Zapraszamy na środek, Pansy. – uśmiechnął się do niej po czym szybko rzucił, jakby od niechcenia, Crucio. 
Draco wypił podane mu eliksiry. Nadal miał trudności w utrzymaniu się na nogach. Po kilku minutach eliksiry zaczęły działać. Poczuł ulgę. Popatrzył na ojca; w jego oczach zauważył wesołe ogniki, jakby to co robił Czarny Pan było powodem do radowania się. Nie od dziś wiedział, że jego ojciec czerpie z tego przyjemność. Poczuł mdłości i odwrócił wzrok od Lucjusza. Po 15 minutach Pansy była już "wolna". Tom rozpoczął swoją przemowę:
 – Dzisiaj nasze szeregi powiększą się o nową krew. O dobrych czarodziejów... – zaśmiał się. – Dobrych w magii... Chciałem powiedzieć. Nie musicie się bać. – powiedział w stronę swoich nowych zdobyczy. – To jest proste. 
W istocie tak było. Severus mu wszystko wczoraj wytłumaczył. 
– Podchodzisz do Czarnego Pana. Klękasz, mówisz kilka zdań. On rzuca na ciebie zaklęcie wywołujące Mroczny Znak. Dziękujesz. Odchodzisz. – mówił Snape. – Aby zaklęcie się udało musisz chcieć robić zle rzeczy, musisz tego pragnąć. Wiem, że kiedyś tego chciałeś, więc wykorzystak swoje wspomnienia. To nie powinno być trudne. 
– Jasne. – odpowiedział wtedy bez przekonania. Będzie co ma być, pomyślał.  
– Draco, czyń honory. Będziesz pierwszy. 
    Nadal chwiejne podszedł do Voldemorta. Ten podał mu perganim, na którym znajdowały się trzy zdania. 
– Przeczytaj je. – oznajmił. 
– Ja Draco Malfoy przysięgam uroczyście służyć najpotężniejszemu czarodziejowi tych czasów, Lordowi Voldemortowi. Pragnę czynić ten świat lepszym i zgadzam się z decyzjami podjętymi przez swojego nowego Pana. Będę służyć aż do śmierci, nigdy Go nie zdradzę. – przeczytał po czym przypomniał sobie momenty, kiedy naprawdę chciał wstąpić do szeregów Czarnego Pana. Tom rzucił kilka zaklęć po czym Draco zginął się w pół z bólu łapiąc za ramię. Po chwili na jego ramieniu się czaszka z wężem – Mroczny Znak.


* * *
Gdzieś kilkanaście kilometrów dalej Harry Potter obudził się gwałtownie ze snu. Przetarł oczy i przeciągnął palcem po bliźnie. Wziął kilka głębokich oddechów, aby się uspokoić. Tymi gwałtownymi ruchami obudził Hermionę, zaś Ron spał dalej. 
– Co się stało? – zapytała słabym głosem. Przeczuła, że coś złego. 
– Chodźmy za zewnątrz. – wymamrotał. 
Zaciekawiona i zarazem wystraszona wyszła za nim z namiotu. 
– Powiesz mi teraz co się stało? 
Chłopak rzucił zaklęcie antypodsłuchowe. 
– Draco został Śmierciożercą. 
– Co? – krzyknęła.
– Przyjął znak kilka minut temu. Nie wiem czy to... część planu. 
Popatrzył uważnie na dziewczynę... Ona tylko podeszła do niego i się przytuliła. Po chwili zaczęła szlochać.


* * *
Wreszcie pozwolono im się oddalić do łóżek. Draco położył się i zaczął rozmyślać o Hermionie. Gdzie jest i co robi? Nie wiedział... Nie mógł do niej napisać... nie mógł nic zrobić. Jedyne co wiedział to to, że bardzo ją kochał i że nie pozwoli jej odejść, Z tymi myślami usnął. Śnił o ukochanej.


     * * *



Lucas Johnson przechadzał się po willi Alexandra szukając go. Był już w kuchni, sypialni, gabinecie... Nigdzie go nie było! Zirytowany zrezygnował i zszedł na parter. Na schodach zderzył się z Alexandrem.

– Gdzieś ty był? – zapytał ze złością.
– Mój drogi, Lucasie... miałem kilka spraw na głowie...
– Jakich spraw? – zapytał zaciekawiony. Alexander zastanowił się.
– Chodź za mną. – powiedział w końcu.
Poszli do piwnicy do której prowadziły kręte korytarze.
– Gdzie ty mnie prowadzisz?
– Cierpliwości, Lucas! Zaraz zobaczysz. – doszli do wielkiego pomieszczenia. Wyglądało jak wielka jaskinia.
– Alexandrze, nie żyjemy w prehistorii... Po co nam ta jaskinia? – wskazał na pomieszczenie.
 – Kto by pomyślał..., że ty tego nie zauważysz. – zdziwił się.
– Czego? – zapytał wściekle.
– Pomyśl o sali do ćwiczenia Magii Żywiołów.
Po chwili Lucas ujrzał jasne pomieszczenie. Obłożone było dokoła materacami. W kilku miejscach stały jakieś dziwne przyrządy.
– Nie nakręcasz się za bardzo? – zapytał już spokojnie.
– Nie. – odrzekł White. – Potter niedługo się pojawi. – uśmiechnął się. Lucas westchnął
– A jeśli nie?
– Pojawi się! Jestem tego pewien! Podoba Ci się? – wskazał na pokój. – To tutaj będziemy go szkolić,
– Dobrze. Jest dobrze.
 – Cieszę się. – posłał mu ciepły uśmiech.
__________________________
[1] Nie pozwolę ci odejść
* wydarzenia dokładnie tak jak w książce
__________________________

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka!
Rozdział jest prezentem ode mnie dla Was. 
Nie było mnie prawie dwa tygodnie. 
Następny rozdział najprawdopodobniej za tydzień,
Do następnej notki! 
Pozdrawiam. Alexx ;3

Szablon
Alexx
ALEXX